"Malarka ptaków - The Birdsman's wife" to książka, po przeczytaniu recenzji której, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Rzadko się zdarza, bym biegła po nowość do księgarni, zazwyczaj jestem cierpliwym czytelnikiem i książka czeka na swoją kolej, tym razem jednak nie mogłam doczekać się lektury! To wyjątkowa biografia, literacki debiut, który aż prosi się o ekranizację na dużym ekranie. Będzie z tego wspaniały, barwny scenariusz i malowniczy film!
O Johnie Gouldzie, brytyjskim ornitologu, usłyszałam po raz pierwszy w filmie przyrodniczym opowiadającym o badaniach nad cudowronkami, ptakami żyjącymi w dalekich krainach, które swym cudownym upierzeniem kojarzyły się widzącym je po raz pierwszy Europejczykom z rajskimi ptakami. W filmie tym pokazywano rysunki i litografie z XIX wieku, na których podejmowano próby przedstawienia tych ptaków w ich środowisku. Jednak ponieważ uwieczniano okazy uprzednio zabite i wypchane, rysunkom brakowało realizmu. Teraz wiemy, że ptaki te wykonują np. cudowne tańce godowe, a to, co na rysunkach przypomina pióropusz, często bywa w rzeczywistości kołnierzem. Po prostu nie domyślano się, po co ptakom niektóre pióra. Litografie sporządzał jak się okazało nie sam Gould, lecz jego utalentowana żona Elizabeth i o niej jest właśnie "Malarka ptaków/żona ornitologa"- ten drugi tytuł bardziej mi odpowiada.
Książka to przepiękna opowieść, w której nie znajdziemy wartkiej akcji, lecz poznamy dzień po dniu kulisy życia z człowiekiem, który poświęcił się całkowicie swojej pasji. Miłość do ptaków, odkrywania coraz nowych ich gatunków zaprowadziła go do dalekiej Australii. Mamy okazję uchylić rąbka tajemnicy, jak dokonywały się przełomowe odkrycia historii naturalnej. Niektóre z tych ptaków są dziś na wyginięciu lub już wyginęły, a Gould i jego żona widzieli je żywymi. Jednak Elisabeth zawsze zastanawiała się nad stroną etyczną badań, nad tym, czy zabijanie zwierząt na potrzeby nauki, nie jest swego rodzaju zbrodnią. Niestety, w dobie, gdy nie można było utrwalić obiektów inaczej niż na rysunku, uciekano się do metod drastycznych.
Pasja Elisabeth Gould do rysowania, jej profesjonalizm w byciu malarką ptaków uwidacznia się w sposobie, w jaki się kształciła, przygotowywała farby, przystępowała do pracy i jak krytycznie oceniała swe gotowe już dzieła. Poza tym jednak była również żoną i matką, a obydwie te role również były dla niej trudne ze względu na pasję męża, którą z nim dzieliła, oznaczającą nieraz konieczność podejmowania trudnych decyzji i rozstań z dziećmi.
"Malarka ptaków" to kunsztowna powieść, której każdy z rozdziałów nosi imię jednego z portretowanych przez Elisabeth ptaków. Skarbem tego wydanie jest również barwna wklejka z reprodukcjami rycin Elisabeth Gould. Z miejsca staje się jedną z moich ulubionych książek, jest po prostu magiczna!