Kolejna książka cegła czytana przez kilka miesięcy, po trochę, pomiędzy innymi książkami. Dlaczego? Bo czytanie jej boli, bo jest jak czołganie się poprzez niemające końca Madejowe łoże. Bo nie da się jej czytać jak każdą inną powieść beletrystyczną. Ta książka nie ma obrazków, pomimo jakże znamiennego tytułu, nie zobaczycie w niej zdjęć wielkookich czarnych, czy śniadych dzieci z krzywymi nóżkami, wielkimi czarnymi oczami i wzdętymi z głodu brzuszkami. Jednak ta książka naprawdę boli, a jej największa siła tkwi...w liczbach, a te są wprost niewyobrażalne...
Razem z autorem odwiedzimy sporo miejsc i wysłuchamy różnych ludzi, między innymi tych z międzynarodowej, niezależnej, medycznej organizacji humanitarnej o nazwie "Lekarze bez Granic", historie przez nich opowiadane są wprost nie do uwierzenia.
A skoro jesteśmy przy pomocy medycznej dla najbiedniejszych, nie sposób nie wspomnieć o chyba najsłynniejszej zakonnicy, Agnes Gonxha Bojaxhiu, bardziej znanej laikom jako hołubiona na wszystkie strony Matka Teresa z Kalkuty. Kobieta, którą świat "docenił" nagradzając ją Pokojowa Nagrodą Nobla w 1979 roku, a kościół kanonizował. Kobieta, którą świat obsypywał kasą, a ona co ? Założyła około pięciuset klasztorów w stu krajach, jednak ŻADNEGO! szpitala. Owszem tworzyła "umieralnie", bo jak sama powiedziała:
"Nie jestem pracownikiem socjalnym. Nie robię tego dla celów socjalnych. Robię to dla Chrystusa. Robię to dla Kościoła",
a cierpienie, według niej, do Chrystusa zbliżało, było więc potrzebne i pożyteczne. Nie ważne, kto cierpiał, dziecko, starzec, czy zgwałcona kobieta.
W naszej podróży śladem Głodu odwiedzimy też Indie, Czarną Afrykę, Ukrainę lat 30., czy Chiny roku 1958, gdzie głód popychał ludzi do zachowań wręcz ekstremalnych, kanibalizmu... Wspomniany jest też Adolf Hitler i jego "Der Hungerplan". Jednak to nie bieda i nędza jest przyczyną głodu.
"Główną przyczyną głodu w świecie jest bogactwo: fakt, że nieliczni zagarniają dla siebie to, czego potrzebuje wielu, w tym żywność" (str.312)
Abyśmy lepiej "zobaczyli" to o czym pisze autor, znowu padają liczby. Horrendalne kwoty zysków Giełdy Chicago uzyskanych na handlu żywnością zestawione z wartością "pomocy" biednym w Stanach, w postaci darmowych jadłodajni i programów prospołecznych. Liczby pokazują też coraz znaczniejszą epidemię otyłości w tychże samych Stanach Zjednoczonych...
Martín Caparrós, jest pisarzem argentyńskim, nie mogło więc zabraknąć w jego książce, Argentyny i jej kolosalnych wysypisk śmieci, oraz ludzi, którzy z nich żyją, całymi rodzinami, żyją z tego co wyrzucą inni, bogatsi. Dowiemy się, jak rząd Argentyny usankcjonował ten "biznes" i jak wygląda eksploatowanie takiego wysypiska. Ręce opadają i pięści zaciskają się same...z bezsilności.
Niektórzy powiedzą, że przecież jest tyle międzynarodowych organizacji pomocowych dla krajów tak zwanego "Innego Świata", o tym jak wygląda ta "humanitarność", ta pomoc i kto i w jaki sposób z niej korzysta, o tym też opowiada ta książka. Może trudno wam będzie w to uwierzyć, ale niektórym głód jest po prostu na rękę. Autor i o tym mówi bez ogródek:
"Kiedy rząd daje jałmużnę swoim poddanym, ma nadzieję, że to wystarczy, by utrzymać ich w poddaństwie i uległości: bezbronnych i milczących."
"Głód jest bowiem elementem silnego szantażu: wielu ludzi bardzo się martwi przez dziesięć minut, gdy media podadzą, że gdzieś ludzie głodują. Przy czym zmartwienie to jest odwrotnie proporcjonalne do odległości geograficznej [...]" str. 469
Tak więc drodzy czytelnicy, oceniam, że autor bardzo kompleksowo potraktował problem głodu na naszej planecie. Książka jest ważna i potrzebna, lecz czy coś zmieni? Raczej wątpię, gdyż:
"Nie ma już głodu z powodu braku żywności - jest z powodu chciwości..." (688),
a z chciwością jest jeszcze trudniej walczyć niż z głodem, zresztą kto miałby to robić ??
Ja w każdym razie głęboko się zastanowię, zanim powiem "znowu zupa"??, mam nadzieję, czytelniku, że i Ty się zastanowisz...przynajmniej przez jakiś czas...