Znowu coś baaardzo dobrego: Korespondencja św. p. Zyty Gilowskiej z Krzysztofem Osiejukiem Toyahem i nadto … wciąż dostępna na rynku.
(freagmenty recenzji, całość
http://mmmagazynier.blogspot.com/2017/05/pananowa-ksiazke-juz-kupiam-tzn.html)
"Pana nową książkę JUŻ KUPIŁAM - tzn. czekam na odbiór. ... Będę wiernie kupować wszystkie Wasze książki - i Pan i Coryllusa (ależ to jest narwaniec) - dla siebie i moich najbliższych (syna i siostry). A Wy piszcie." (List 32, str. 146) Są to własne słowa p. Gilowskiej.
Kto ma pisać? Panowie Maciejewski i Osiejuk. Słyszycie to państwo? Dwóm największym „oszołomom-opętańcom” trzeciej, czy której tam RP, pani Zyta Gilowska robi promocję. I to jaką! Jedna z pierwszych dam polskiego Parlamentu, teraz już świętej pamięci, prawda o której jest w tej naszej RP nieco już zaciemniona, zostawia Maciejewskiemu Coryllusowi i Osiejukowi Toyahowi, nakaz-testament: „A Wy piszcie.” „A Wy piszcie...” Ciemny gwint! „A Wy piszcie ...”
„Wy” pisane dużą literą. Nic nie zmyśliłem. Lepszą recenzję (całego ich pisarstwa) trudno sobie po prostu wyobrazić.
Skąd wzięty jest ten tekst? Z książki, której tytułu nawet nie muszę wymieniać, jest ona albowiem, najbardziej przemilczaną książką tej naszej RP.
A cisza o niej aż dzwoni w naszych umysłach.
Ale dla zadośćuczynienia wymogom rzetelnej informacji podaję tytuł: O samotnej wyspie, zapomnianej łodzi i oceanie bez kresu. Listy od Zyty Gilowskiej, Klinika języka, Szczęsne, 2016.
(...)
Okazją do przypomnienia tej książki wydanej ledwie kilka miesięcy temu, jeszcze ciepłej, była lubelska konferencja z okazji pierwszej rocznicy śmierci p. Gilowskiej (KUL 24.04.br.), na której prezes Jarosław Kaczyński wygłosił swoje przemówienie wspominając ją jako „osobę o przekonaniach liberalnych i społecznej wrażliwości”.(...) O wrażliwości i inteligencji pani Gilowskiej nie trzeba przekonywać tych, którzy przeczytali tę książkę. Pozostają tylko te jej „przekonania liberalne”. O nich w konkluzji tego tekstu. Najpierw o korespondencji i o książce.
Pani Gilowska była nie tylko osobą o wrażliwości społecznej. Miała również wrażliwość moralną, duchową, która łączyła się bezpośrednio z jej patriotyzmem i troską o sprawy publiczne. Widzimy to w tym samym 32-gim liście:
„Straszne były te przeczucia śp. Leszka Kaczyńskiego ('o ile będę żył ...'), do mnie też tak powiedział parokrotnie. Za każdym razem byłam zdumiona i zdziwiona i za każdym razem Go 'poprawiałam'. Po raz ostatni powiedział tak do mnie 19 lutego 2010. A potem ja – sama nie wiem, co mnie wtedy napadło – powiedziałam do niego 'trzymam kciuki'. Przez telefon. I to był piątek 09.04.2010 około 20:00. W przeddzień. No i teraz ja mam sporo niedobrych przeczuć.”
Wychodzi na to, że Ich trzeba wspominać razem, prezydenta Lecha i p. Zytę. Ludzie, którzy coś robią dla Polski, dla nas, nie mogą liczyć na długi żywot, albo muszą ostro grać i mieć szczęście.
Daj Boże!
Cześć Ich pamięci!
Książka, o której tu mowa, zawiera również wybór tekstów pana Osiejuka, które szczególnie podobały się pani Gilowskiej. Same tytuły mówią za siebie, mówią o tym polskim, inaczej tego nie umiem określić, właśnie o polskim realizmie pana Osiejuka. O ich doskonałej stylistyce nie będę tu pisał, bo i tak pan Osiejuk, przygada mi, że wazelinuję.
Szczerze? To mało powiedziane. Ja po prostu ociekam wazeliną, kiedy to czytam, a raczej spływa ze mnie i we mnie jakiś eliksir o słodko-cierpkim smaku i głębokiej bordo-purpurze najlepszego rocznika Burgunda.
Jakież to tytuły pani Gilowska wskazała, komentując je po prostu w korespondencji? Na przykład „O Polsce suwerennej i jej największych skarbach”. Jest w nim i atmosfera konferencyjnego spotkania w Katowicach Kaczyńskiego, Gilowskiej, sympatyków i działaczy PiS, i również długi cytat streszczający realistyczną „doktrynę” pani Gilowskiej, a między jego wierszami apologia polskiego kapitalizmu katolickiego. Jakiego? Ano ziemiańskiego, mili państwo, ziemiańskiego!
Inne tytuły: „Samotność długodystansowca”, „Walczymy w cierpieniu. Jest pięknie”, „O okręcie i włosach na głowie”, „Rok 2011”, „Gdy niebo milczy”, „O k...ach, idiotach i czarnym libido”, „Za co przyjdzie komu odpowiedzieć” ...
Starczy. Resztę przeczytajcie, mili państwo, sami. I nie zapomnijcie o ostatnim tekście „Wyspa” o tej tytułowej samotnej wyspie, zapomnianej łodzi i oceanie bez granic. Zamieszczenie tego tekstu jako konkluzji całej książki, to po prostu maestria kompozycji, i to kompozycji znaczeń, które budzą w nas myśli i uczucia głęboko zapadające w świadomość.