Kiedy tylko myślę o komiksowym i zarazem na wskroś ambitnym westernie, to od razu przychodzi mi na myśl znakomita seria „Cartland”, autorstwa nieżyjącej już Laurence'a Harlé. Dlatego też z tym większą przyjemnością powitałam w swych rekach pozycję „Cartland. Wydanie zbiorcze 2”, która to ukazała się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Elemental. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji.
Stany Zjednoczone, lata 60-te dziewiętnastego stulecia. Kraj jest pogrążony w bratobójczej Wojnie Secesyjnej, zaś na oddalonych od teatru działań zbrojnych terytoriach Dzikiego Zachody trwa inna walka - o przetrwanie kolejnego dnia w pięknym, ale i jakże niebezpiecznym oraz niegościnnym zakątku Ameryki. Jednakże to właśnie to miejsce jest dla niektórych domem - m.in. dla trapera Jonathana Cartlanda. To właśnie jego losy składają się na zaoferowane nam w tym zbiorczym wydaniu trzy mini opowieści: „Rzeka Wiatru”, „Palce chaosu” i „Silver Canyon”.
Pierwsza historia przedstawia okoliczności spotkania Cartlanda z pewnym zamożnym hrabią i jego piękną żoną, który lekceważąc tradycję i święte miejsca Indian, postawia wznieść piękny, okazały, gotycki zamek. Bardzo szybko okazuje się, że projekt ten nie przyniesie niczego dobrego, sprowadzając m.in. chorobę, gniew duchów, jak i niewolę dla Jonathana... Opowieść ta wprowadza nas w świetnym stylu w realia tej komiksowej rzeczywistości, pozwala przypomnieć nam postać tytułowego bohatera, jak i też otwiera ścieżki dla kolejnych dwóch opowiadań.
Druga z opowieści stanowi swoiste rozwinięcie poprzedniej relacji, gdy oto zamożny hrabia Wilhem Von Kirchenheim wpada na kolejny szalony pomysł - stworzenia sztucznego jeziora w miejscu, gdzie indiańskie plemiona cierpią na brak pitnej wody. Zanim jednak do tego dojdzie, Cartland wikła się w nieliche kłopoty, obiecując dostarczyć listy pewnego umierającego młodzieńca, które staną się następstwem spotkania Jonathana z niezbyt sympatyczną, fanatyczną, religijną familią... To barwna, rozpisana na kilka ważnych wątków i zarazem prezentująca kwintesencję konfliktu rdzennych mieszkańców Dzikiego Zachodu z białymi osadnikami, niezwykle gorzka, smutna i wymowna relacja...
I wreszcie trzecia i zarazem najbardziej zaskakująca historia - opowieść o podroży dyliżansem kilkorga, nieznanych sobie osób, wśród których znajduje się również Jonathan Cartland. I jak nie trudno się domyślić, w pewnym momencie dochodzi do serii przedziwnych wypadków, które pociągają za sobą śmiertelną ofiarę. W grupie tej znajduje się jednak nie tylko zabójca, ale też i tajny, wojskowy agent... To coś na wzór mocnego, klimatycznego, westernowego kryminału z akcją i przygodą w tle, co przedstawia się naprawdę ciekawie. Każda z trzech powyższych historii jest na swój sposób inną, ale każda nas intryguje, zachwyca klimatem i oczarowuje ilustracyjną oprawą. Największe wrażenie budzi tu we mnie swobodne łączenie kilku literackich nurtów w spójną i piękną całość, gdzie to mamy z jednej strony klasyczny western, z innej coś na wzór gotyckiej historii grozy, z jeszcze innej motywy dobrego kryminału, a i nawet romans się znajdzie. Przy tym autor zadbał tu o przekonującą prezencję bohaterów - z poczciwym i prawym Cartlandem na czele..., o piękny i równie realistyczny obraz codzienności życia na Dzikim Zachodzi - tak po stronie białych, jak i Indian..., jak i również o emocje, które są mocne, silne i nierzadko poruszające.
Kolejny raz zachwyca nas ilustracyjne oblicze tej serii, o które zadbał Michel Blanc-Dumont. To niezwykle szczegółowe, zadbane w każdym względzie, poprowadzone wyrazistą i zarazem dość surową kreską, rysunki. I jest w nich klasyka frankońskiej sztuki komiksowej ilustracji, co objawia się chociażby udanym kadrowaniem, bogactwem kolorów oraz jakże specyficznym tuszowaniem. Dla mnie jest to sztuka przez duże „S”. Uzasadnionymi będą porównania lektury tego komiksu do oglądania filmowego westernu. Mamy tu bowiem niezwykle filmowy tok relacji, swobodne przechodzenie pomiędzy czasowymi planami oraz łączenie głównego nurtu wydarzeń z tymi z drugiego planu, które w idealny sposób dopełniają sobą najważniejszej historii. Przede wszystkim jest to również ten jakże dobrze nam znany z ekranów niepowtarzalny klimat Dzikiego Zachodu, któremu nie sposób się oprzeć.
Nie będzie zaskoczeniem stwierdzenie, że jest to świetny, westernowy komiks z najwyższej półki. Świetny pod absolutnie każdym względem, gdyż obok akcji, przygody i emocji znajdziemy tu również odniesienia do dramatu Indian, bezwzględności białych osadników, czy też ich braku poszanowania dla kultury, wiary, a nawet i natury tego zakątku Ameryki. I jest w tym również ambicja i jakość, co czyni lekturę tej opowieści jeszcze wspanialszą, bardziej porywającą, wyjątkową. Komiks „Cartland. Wydanie zbiorcze 2”, to rzecz znakomita, pięknie wykonana i zasługująca w pełni na przypisane jej miano kultowej. To po prostu porywająca, westernowa historia, która nas intryguje, chwyta za serce i pozwala przenieść się oczyma wyobraźni na surową prerię Dzikiego Zachodu. Jeśli zatem kochamy komiks i western, to sięgnięcie po ten niniejszy tytuł jest dla nas absolutnym obowiązkiem. Polecam – naprawdę warto!
Lata 60. XIX wieku. Dziki Zachód nie staje się wprawdzie widownią wielkich bitew wojny secesyjnej, ale echa krwawego konfliktu docierają także i tu. Jonathan Cartland, samotny traper po ciężkich ...
Lata 60. XIX wieku. Dziki Zachód nie staje się wprawdzie widownią wielkich bitew wojny secesyjnej, ale echa krwawego konfliktu docierają także i tu. Jonathan Cartland, samotny traper po ciężkich ...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @Uleczka448
Piękna, szczera opowieść o rodzinnych relacjach
Miłość, rodzina, dzieci, kolejne bardziej lub nieco mniej szczęśliwe lata i kłopoty, które są wpisane w losy każdego z nas... - m.in. o tym wszystkim opowiada piękna, p...
Komedia, sensacja, fantastyka i bardzo dobra zabawa!
Jednego dnia jesteś zwyczajnym człowiekiem z kotem, z prawie pustym kontem w banku i z marzeniami, o których wiesz doskonale, że się nie ziszczą..., zaś drugiego dnia s...