Kontynuacja romansu Elio i Olivera, w której możemy poznać ich dorosłe, osobne życie. Bliżej poznajemy też ojca Elio, Samuela, którego małżeństwo się rozpadło. Poświęcona została jemu pierwsza część książki. Jadąc na spotkanie ze swoim synem w Rzymie, poznaje w pociągu Mirandę, młodszą od niego kobietę, z którą udaje mi się znaleźć wspólny język i poczuć coś, czego nie czuł od dawna.
Elio, który jako dorosły mężczyzna jest szanowanym artystą. Spotyka pewnego dnia Michaela, mężczyznę dużo starszego od niego. Za to Oliver ma żonę, pracę na uniwersytecie, dwójkę dzieci, jednak czy to jest życie, jakie chce wieść?
Kolejna część, kolejne dość kontrowersyjne związki. Tym razem widzimy relacje i uczuciach w związkach, gdzie różnica wieku jest bardzo duża. I chyba to nie dla mnie... Powieści Andre Acimana odbiera się bardzo subiektywnie. Dużo zależy od poglądów i opinii na pewne tematy, co jedni akceptują, drudzy niekoniecznie. Ja przeważnie mam podejście "Niech każdy robi sobie, co chce, jeśli mnie to nie dotyczy". W tych książkach narracja jest pierwszoosobowa, więc poznajemy uczucia bohaterów, ale też mamy możliwości przeżywania tego, co oni. A ja po prostu nie widzę się w związku z taką różnicą wieku, że druga osoba mogłaby być moim rodzicem. To nie dla mnie, dlatego tematyka nie podoba mi się. Momentami mnie ta świadomość zniesmaczała i wiem, że wielu osobom również źle będzie się czytało o takim związku, więc należy to wziąć pod uwagę. Oprócz tego relacje między bohaterami (np. Samuelem i Mirandą) rozwinęły się bardzo szybko, za szybko nawet, co także może być dla wielu minusem.
Styl pisania dalej zachwyca mnie tak samo jak wcześniej. Bardzo mi się podoba, jak Andre Aciman potrafi pisać o uczuciach i emocjach, które są w bohaterach. Mocną stroną tej książki jest to, że mamy do czynienia z trzema narracjami - Samuela, Elio i Olivera. Każdy z nich ma poświęconą dla siebie i jego nowego związku jedną część, ale kilka stron przed końcem książki następuje zmiana narracji i znów narratorem jest Elio. To książka, gdzie narracja mówi więcej o bohaterach niż dialogi i to, co robią. Bohaterów poznajemy przez ich uczucia i pragnienia.
Ciężko mi określić, czy moim ulubionym narratorem w tej serii jest Oliver czy Samuel.
Perspektywa Samuela jest dojrzała, ale pełna też takie świadomości swojej osoby i swoich uczuć. Ten bohater ma niezwykłą zdolność rozpoznawania tego u siebie, a w Mirandzie, mimo różnicy wieku odnajduje bratnią duszę. Możemy wyczuć, że pustka w jego życiu została zalepiona. Przestała istnieć wraz z pojawieniem się nowej kobiety.
Miranda jest inteligentna, ma w sobie coś, że chcemy ją poznać bliżej. A później... Powiedzenie, że zapałałam do niej nienawiścią było za dużo powiedziane. Obrzydzenie. To słowo lepiej oddaje moje uczucia po przeczytaniu jej największego sekretu, bo to co zrobiła było obrzydliwe i nawet piękny styl pisania autora nie zdołał tego uratować. Nie podobał mi się też jej wpływ na Samuela. Wyzwoliła w nim jakąś niedojrzałą część, zaczął się zachowywać irracjonalnie. Jak zauroczony dzieciak, myślący, że z tą dziewczyną spędzi resztę życia. Może i w tym przypadku tak było, ale to nie jest coś, co przychodzi po dwóch dniach znajomości. To stało się lekkomyślne i nieodpowiedzialne.
Narrację Olivera przyjemnie mi się czytało. Cieszę się, że wreszcie można było poznać tego bohatera nie tylko z odczuć kogoś innego, ujrzeć jego wnętrze i emocje, które w nim są. Szczególnie, że jest już dojrzałym mężczyzną, a mimo jego serce dalej jest przy kochanku z pewnych wakacji we Włoszech. Interesujące jest to, że doszukuje się go w innych osobach. I znalazł dwie osoby, które chciałby mieć razem, mimo że ma żonę. Ale wie, że nikt nie zastąpi mu Elio.
Jednak nie zostało mu poświęcone wiele miejsca, głównie wszystko toczy się, gdy
Najmniej mi się podobała narracja z punktu widzenia Elio, ale to kwestia tego, że nie jest moim ulubionym bohaterem i jego sposób patrzenia na świat nie podobał mi się. W pierwszej części było podobnie. Jednak muszę powiedzieć, że widzę w nim zmianę. Zdecydowanie jest dużo bardziej dojrzalszy i zyskał pewien spokój, którego wcześniej mu brakowało, ale w dalszym ciągu ma bardzo podobne rozterki.
W tej części najbardziej podobał mi się wątek poszukiwań Leona. Szkoda, że jest na ten temat tak mało informacji, bo uważam, że to nadawałoby się na książkę. Co prawda byłyby to losy Elio i Michaela, których romans nie przypadł mi do gustu. Naprawdę wolałam duet Elio - Oliver, mimo że nie potrafiłam ich relacji nazwać miłością, to na sam koniec, gdy się pojawili stanowili najlepszą część tej książki. Nie każdemu się to zakończenie spodoba. Jest nieco wyidealizowane, ale zawiera fajny "smaczek", który wyłapią osoby, które choć trochę zapoznały się biografią autora.
Nie mogę Wam napisać, że polecam tę książkę, bo nie jest tak do końca. Na pewno nie dorównuje pierwszej części.
Te historie są o wiele inne, nie umiem ich ze sobą zestawić, mimo że bohaterowie są Ci sami, to jednak "Znajdź mnie" przedstawia innych ludzi niż poznaliśmy w "Tamte dni, tamte noce". Jeśli chcecie przeczytać tą książkę, bo ciekawią Was losy tych chłopaków - okej, ale pamiętajcie, że jako pary nie będzie ich za wiele. Właściwie kilka ostatnich stron, co było za mało.
Chociaż myślę, że ta część jest jedną z tych kontynuacji, bez których mogłabym przeżyć i wiele innych osób myśli tak samo. Może mi nie popsuło wyobrażenia o dalszym życiu Elio i Olivera, ale też nie było książką, która jest w moim guście.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
czytampierwszy.pl.