"Znajdź mnie" Andre Acimana jest kontynuacją bestsellerowych "Tamtych dni, tamtych nocy". Ekranizacja pierwszej części przypomniała o książce i wzniosła ją na wyżyny popularności, dzięki czemu autor zdecydował się powrócić do części bohaterów, tworząc drugą część, nad którą dzisiaj się pochylę.
"Znajdź mnie" opowiada o losach Samuela-ojca Elio, jego synu i Oliverze dwadzieścia lat po wydarzeniach z pierwszej części. Na nowo zanurzamy się w świecie gorących Włoch, refleksji i atmosfery pełnej uczuć, niewypowiedzianych słów, a także intensywności doznań, emocji czy wrażeń.
Książka jest kontynuacją innej historii, ale nie jest to bardzo wyczuwalne. Oczywiście, jest parę wątków, do których się w tej pozycji powraca, które były istotne w "Tamtych dniach...", jednak w zupełnej większości jest to niezależna, osobna historia o tych samych ludziach. Przez to słowa autora, jakie możemy odnaleźć na okładce: "Świat "Tamtych dni, tamtych nocy" tak naprawdę nigdy mnie nie opuścił. (...) Film sprawił, iż zdałem sobie sprawę, że chcę wrócić do bohaterów i obserwować ich przez kolejne lata" wydają się być całkowicie trafne. To nie jest powrót do pewnych realiów, świata; w książce stricte chodzi o pociągnięcie dalej losów pewnych postaci i jest to bardzo wyczuwalne. To oni znajdują się pod lupą, są obserwowani, analizowani na nowo. Właściwie, na nowo ich poznajemy, dostrzegamy to, czego wcześniej nie byliśmy w stanie, zagłębiamy się w kolejną warstwę ich osobowości. Jest to rzecz, którą rzadko umożliwiają kontynuacje. Zazwyczaj celem tworzenia następnych części książki jest napisanie następnej historii dziejącej się w danym świecie. Tu tego nie ma - nie dość, że charakterystycznie dla Acimana fabuły praktycznie się nie doświadcza, to jeszcze silnie wyczuwalna jest ta wartość bohatera, traktowanie go jako istniejącego bytu, a nie środku do opowiedzenia historii.
Widać to także w budowie powieści, zmiennej narracji, z której każda różni się od poprzedniej. Całe rozdziały charakteryzują się odmiennymi tendencjami - jeden jest pełen dialogów, drugi składa się głównie z opisów... To bardzo różnicuje książkę i sprawia, że czytelnik dostaje szansę na wysokie zrozumienie innego bohatera. Autor postarał się, by ukazać wszystkie zmiany jakie zachodzą w sposobie myślenia, zaznaczyć, że każdy bohater jest zupełnie inną osobą. Może wydaje się to oczywiste, ale w przypadku książek Acimana wcale nie jest proste, bo każda z nich składa się głównie z refleksji i analizy ludzi czy świata. Umiejętność do zróżnicowania ludzi, gdy ich charakterystyka opiera się głównie na ich sposobie myślenia jest imponująca. Sprawia też, że zaczynając kolejny rozdział dosłownie zanurzamy się w kolejnym świecie, nowej rzeczywistości, sterowanej przez inną osobę. To było bardzo ekscytujące i przyjemne, utrzymywało niezwykle lekki charakter książki.
O tym także chciałabym napisać - o ile "Tamte dni..." to była literatura gęsta, pełna głębokich emocji, oczekiwań i niepokojów, tak "Znajdź mnie" stanowi jej zupełne przeciwieństwo. Jest to książka, którą łatwo się czyta, gładko przechodząca przez różne przeciwności losu i trudy. Dzięki temu jest to gładka lektura. Właściwie zatapia się w niej na tyle łatwo, jak w książkach nie mających większego znaczenia. Tak naprawdę jest to wielka zaleta. Mało który pisarz tworzący w podobnej atmosferze umie doprowadzić do takiego płynięcia przez historię, utrzymać lekkość pióra. To przyznaję na ogromny plus tej książki, którą czytało mi się dużo lżej niż poprzednią część, wypełnioną ciężkimi opisami, powolną, nie nużącą, ale dość trudną. Jestem ciekawa z czego wynika ta odmiana. Im więcej myślę nad "Znajdź mnie", tym pozytywniejszy jest mój odbiór tej lektury. Szczególnie, gdy przypominam sobie wszechobecną tam zabawę pisaniem. Głównie mam na myśli część wypełnioną dialogami, która była tak niesamowita w czytaniu - rozmowy w niej prowadzone musiały zostać niesamowicie przemyślane przez autora i podoba mi się, jak ze swojego wewnętrznego monologu udało mu się utworzyć logiczny, pasujący do książki niekończący się dialog, będący niczym film. Niezwykle przypadła mi do gustu ta forma narracji i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś dostanę szansę na przeczytanie czegoś podobnego.
Jest jednak jedna kwestia, nie dająca mi spokoju. Myślę tu nad stanowiskiem autora wobec właściwie każdej swojej książki, ale tej w szczególności - nie umiem zrozumieć, na ile autobiograficzna jest jego literatura. Przy tej pozycji miałam bardzo duże poczucie, nie cały czas jednak w dużej ilości chwil, że Aciman próbuje dojść do ładu z własnym bagażem emocjonalnym, swoimi historiami. O ile część przemyśleń w oczywisty sposób nawiązuje do niego samego (myśli starszych mężczyzn często pojawiają się w tekstach kultury i nie jest tak trudno je zidentyfikować), tak trudno jest określić jego stosunek do całości utworu. Z jednej strony wierzę w kreatywność pisarza, uniwersalne wartości bohaterów, które nie są tropem do autobiograficznych odniesień, ale z drugiej momentami czułam się rozdarta między różnymi stanami tego samego człowieka. Chociaż nie było to ani wybitnie dotkliwe ani faktycznie częste. Zazwyczaj w pewnych refleksjach czułam echa poglądów twórcy, co jest praktycznie niemożliwe do zniwelowania przez pisarza czy autora filmu, zdjęcia itd. Chętnie sięgnę po inne książki Acimana, by móc dostrzec na ile moje aktualne spostrzeżenia są trafne.
Jakkolwiek, opisy rozmów, stanowiska różnych postaci i ich poglądy bardzo przypadły mi do gustu. Szczególnie wątek związany z kobietami nie był w żaden sposób uwłaczający, co jest miłą odmianą, patrząc na moje dotychczasowe styczności z męskim opisem płci przeciwnej. Rzadko kiedy poruszam tę problematykę pisząc recenzje, bo wiem, że ten spis myśli i taka charakterystyka jest jedynie fantazją, która nie ma możliwości na spełnienie się; nie ma więc po co o tym mówić. Jednak w chwili, gdy widzę portret w miarę realistycznej kobiety, otulony fascynacją narratora, doceniającego jej ludzki charakter, nie mogę tego nie docenić. To duża wartość. Co prawda nie został do końca zachowany do samego końca, ale sam wizerunek utworzony w momencie poznania bohaterki pozostaje w pamięci jako dobry, inny i przyjemny.
Książka ta ma wiele różnych opinii, część jest pozytywna, część wręcz przeciwnie. Jak dla mnie była do dobra lektura, zachowana w klimacie, który cenię. Dała mi wiele miłych chwil, pozwoliła mi odczuć emocje wcale niełatwe do wywołania. Wiem, że jest to specyficzna literatura, w której nie każdy się odnajdzie - to samo mówiłam na temat pierwszej części i moje zdanie pozostało niezmienione. Aciman nie jest autorem, który każdemu przypadnie do gustu, ale warto po niego sięgnąć, spróbować, zobaczyć. To, co możemy od niego uzyskać jest inną jakością, czymś niespotykanym, co w niezwykły sposób rozszerza naszą perspektywę. Nie wspominając nawet o tym, jak dobrze napisane są jego książki i jak świetnie umie zbudować postaci. Nie jest łatwo znaleźć autora jak on, poruszającego w literaturze rzeczy błahe obok wysokich, piszącego o uczuciach w zupełnie inny sposób. Jego wizja świata jest czymś innym i nowym, zupełnie niezwyczajnym, dlatego wartym dostrzeżenia.
Książkę dostałam w ramach współpracy z wydawnictwem Poradnia K, za co serdecznie dziękuję.
Jeżeli podobała Ci się ta recenzja, zapraszam na mojego bloga:
https://zgrajaksiazek.blogspot.com/