Złotko recenzja

"To, co wydarzyło się w Vegas, zostało schowane w jej walizce. Jest pod jej koszulką i ma kształt klucza. Jest ukryte w jej włosach, w ostatnich kawałkach wysuszonych kwiatów. Jest zamknięte w złotym pierścionku owiniętym wokół jej palca - jak znamię."

Dzisiaj chciałam was poznać z Grace Porter - "Złotkiem". Życie 28-letniej astronautki jest skrupulatnie i szczegółowo zaplanowane przez jej ojca. Zdobycie doktoratu jest kolejnym krokiem do zrealizowania tego planu. Jednak co będzie kiedy kobieta wyrwie się spod wygórowanych oczekiwań swoich rodziców, a jedna noc w Vegas na zawsze odmieni jej los, życie, plany, marzenia? Wyjazd z przyjaciółmi do miasta kasyn i neonów okaże się dla niej początkiem czegoś nowego. I choć Grace nigdy posunęła się do żadnych szaleństw, ślub z z nieznajomą, okaże się dla niej czymś więcej niż tylko pijackim wybrykiem. Zmęczona, przytłoczona i sfrustrowana różnymi trudnościami, postanawia wyjechać i spędzić czas ze swoją świeżo upieczoną żoną. Czy kobieta odnajdzie wreszcie swoje miejsce na ziemi i szczęście?

"Złotko" to powieść, w której główną bohaterka boryka się z dosyć poważnym i trudnym problemem, który wbrew pozorom może również dotyczyć nas wszystkich - chęć bycia najlepszym, spełnienia oczekiwań najbliższych i otoczenia, dążenia do doskonałości, co wiąże się to również z udawaniem. I w pewnym momencie to udawanie męczy i przytłacza. Chęć zrobienia czegoś szalonego, wbrew regułom, coś dla siebie, dzięki czemu choć przez moment poczujemy się szczęśliwsi staje się ważniejsze niż sztywne ramy, które sami sobie narzucamy, albo robi to za nas otoczenie. Tak właśnie zadziało się z Grace. I za kreację tej postaci należą się brawa. Lubię takich bohaterów, z którymi w mniejszym lub większym stopniu czytelnik może się utożsamić.

Fabuła powieść jest spokojna, miarowa, niezbyt dynamiczna i skupiona głównie na tytułowej bohaterce, w życiu której oprócz nieoczekiwanego ślubu, nie dzieje się zbyt wiele. Może to działać zarówno na plus, jak i minus. Fanom mocnych wrażeń i akcji niekoniecznie może się to podobać, jednak ja cenię sobie w powieściach również taką autentyczność i naturalność, czym obdarzyła nas autorka. Ciekawym wątkiem jest tu zawiązek homoseksualny, przez co fabuła nabiera oryginalności. Na uwagę zasługują również relacje rodzinne Grace z jej rodzicami, które na początku są dosyć nietypowe, jednak w miarę czytania, ta relacja się zmienia i ewoluuje, co również działa na korzyść tej powieści. Wątek romantyczny został tutaj nieco zepchnięty na drugi plan, a na pierwszy wysunęła się tematyka samotności, zagubienia, poszukiwania siebie, przez co skłania ona do pewnej refleksji. Debiut Morgan Rogers może mnie tak nie porwał, ale całkiem mi się podobał.