Co jakiś czas trafiam na książkę, która jest prawdziwym utrapieniem. Chociaż wiem, jakie odczucia we mnie wywołała, mam prawdziwy problem z ich opisaniem. W momencie, kiedy kończę czytać, słowa ulatują, a ja nie potrafię żadnego złapać. Niezależnie od tego, czy jest to pozycja, której lektura mija mi tak szybko, że nie zauważam, iż się kończą kartki, czy jest to powieść będąca prawdziwą drogą przez mękę. Do takich problematycznych pozycji zalicza się "Czerwona mgła".
W tym miejscu dobrze by było wyjaśnić, że nie jest to powieść, tylko zbiór opowiadań, a tych zwykle wystrzegam się jak lektur szkolnych. Dlaczego? Cóż… Widzę w nich za dużo niewykorzystanego potencjału, a dzieło pana Kołodziejczaka nie jest odstępstwem od reguły. Na powyżej wspomniany zbiór opowiadań składa się tytułowa i dotąd jeszcze nigdzie niepublikowana „Czerwona mgła”, „Klucz przejścia”, „Nie ma siły na docenta” wraz z „Piękną i grafem”. Akcja wszystkich historii rozgrywa się w świecie Czarnego Horyzontu i opowiada o przygodach Kajetana Kłobudzkiego, Królewskiego Geografa, postaci niezwykłej, legendy, której przeszłość okraszona jest tajemnicą.
Nie czytałam wcześniej żadnego z dotąd opublikowanych tekstów i nie spotkałam się z twórczością tego Pana. Po „Czerwoną mgłę” sięgnęłam po przeczytaniu bardzo obiecującego opisu na odwrocie książki. Jestem jednak troszeczkę rozczarowana faktem, że nie jest to pełnowymiarowa powieść. Dlaczego? Jak wspomniałam wcześniej, dzieło pana Tomasza Kołodziejczaka nie jest odstępstwem od reguły – widzę w nim mnóstwo potencjału, dużo możliwości rozwinięcia danych opowiadań. Po przeczytaniu "Czerwonej mgły", łakomie poszukiwałam kolejnej historii, dalszego wątku. Było mi za mało, opowiadania wydawały mi się za krótkie.
„Czerwona mgła” to przede wszystkim połączenie przeszłości ze współczesnością, fantastyki z technologią oraz postapokaliptycznym klimatem. Tuż obok zaklęć, talizmanów, magii i artefaktów obdarzonych niezwykłą mocą, występują miecze, opancerzone transportery oraz pistolety. Drobiazgowo rozplanowane uniwersum, dynamiczna akcja i nieszablonowi bohaterowie - to trzy najważniejsze powody, dla których powinno się sięgnąć po „Czerwoną mgłę”.
Autor chadza ścieżkami utartych schematów, które przekształca na potrzeby własnej historii. W książce można zauważyć wiele odwołań do Tolkienowskich utworów oraz innych dzieł popkultury. Styl pana Kołodziejczaka jest bardzo przystępny, plastyczny i wymowny. Gdy czytałam opowiadania, przed moimi oczami od razu stawały wybrane sceny, wydarzenia i potyczki. W "Czerwonej mgle" pisarz oddaje czytelnikowi historię o nieuległej Rzeczpospolitej, przeciwstawiającej się silniejszym nieprzyjaciołom. Krajobraz przedstawiony przez autora przypomina średniowiecze, klimat ten wprowadzają między innymi: twierdze, osady i kaplice.
Warto też wspomnieć o głównym bohaterze, który już od pierwszych stron wzbudzał moje zainteresowanie. Była to postać tajemnicza i fascynująca. Geograf został przedstawiony jako mężczyzna rzeczowy, lojalny i doświadczony przez życie. Szkoda tylko, że nie dane mi było pogłębić tej znajomości.
Reasumując – zbiór opowiadań popełniony przez Tomasza Kołodziejczaka jest zapowiedzią absorbującej i ciekawej historii oraz kawałkiem dobrej literatury, która zapewnia wielogodzinną rozrywkę. „Czerwona mgła” to jedna z lepszych pozycji, które czytałam w ostatnim czasie. Dlatego też nawet jestem zadowolona, że to właśnie dzieło sprawiło mi problem z opisaniem moich odczuć. Dzięki temu poświęciłam kilka chwil więcej niż zwykle, na przeanalizowanie tego utworu. Mam nadzieję, że niedługo nakładem wydawnictwa Fabryka Słów wyjdzie pełnowymiarowa kontynuacja, ponieważ „Czerwona mgła” stworzyła w mojej głowie mnóstwo pytań, na temat fabuły oraz losów bohaterów, i byłabym naprawdę zawiedziona, gdybym została pozbawiona możliwości zdobycia na nie odpowiedzi.