Zimna S Odwilż recenzja

„Czuł żal, że nic nie idzie tak, jak powinno, i że cos raz naruszone tak ciężko teraz odbudować. W jego głowie pozostało dziwne uczucie, że to, co siedziało w nim głęboko zakorzenione, niekoniecznie jest tym samym, co pozostało po chwilach bliskości u Malwiny. Czy to możliwe, żeby faktycznie to coś, co było między nimi, tak po prostu zniknęło bez śladu?”

Znacie książkę „Zimna S”? Teraz przyszedł czas na „Zimna S. Odwilż”, czyli dalsze losy Malwiny, której przygoda w pierwszym tomie nie skończyła się tak, jakbym tego pragnęła.

Byłam bardzo ciekawa, jak autorka poprowadzi jej historię, i co takiego wydarzy się w życiu bohaterki, że jej dotąd zimne serce dopadnie tytułowa odwilż.

Mogło się wydawać, że w pierwszym tomie Malwina przeżyła dość trudnych chwil i trosk i powinno starczyć jej to do końca życia. Nic jednak bardziej mylnego. Już na samym początku bohaterkę czeka zmierzenie się ze stratą oraz podjęcie decyzji co zrobić z otrzymanym spadkiem, o którym nie miała pojęcia.

Niestety wraz z odziedziczonymi pieniędzmi dochodzą kłopoty. Życie Malwiny jest w niebezpieczeństwie, więc nie pozostaje jej nic innego, jak skorzystanie z usług firmy ochroniarskiej, w której kiedyś pracował on – Sebastian, który postanowił wrócić do żony i zrezygnować z uczucia, które zaczynało się między nimi rodzić.

Przed Malwiną wiele zmian, wiele decyzji i jeszcze więcej trosk. Czy Malwina poradzi sobie z tym, co szykuje dla niej życie i w końcu będzie szczęśliwa? Jak wiele będzie musiała przeżyć i znieść, by w końcu osiągnąć upragniony spokój?

***

Pierwszy tom tej historii podobał mi się, ale z pewnością drugi jest od niego dużo lepszy. Choć niespecjalnie przepadam na narracją w trzeciej osobie, pióro i styl autorki jest tak lekki i przystępny, że zdawało mi się nawet o tym zapominać.

„Zimna S. Odwliż” to historia, która wciąga od pierwszej strony. Taka, dla której warto zarwać noc, by dowiedzieć się, co takiego spotka naszych bohaterów. Największym jej plusem jest przede wszystkim duża prawdziwość i emocje w niej zawarte, ale też cały etap zmian, jakie zachodzą w bohaterce, które równie mocno mnie cieszyły, co wyciskały łzy z oczu, bo nie bez powodu mówi się, że droga do szczęścia często okraszona jest łzami.

Czytało mi się tę książkę naprawdę fajne. Dzięki ciekawej fabule, połączeniu romansu, historii obyczajowej i sensacji każda strona witała mnie czymś nowym, a spotkanie innych bohaterów, zwłaszcza Hania było jak miód na moje serce.

Nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić was do poznania dalszych losów Malwiny. Mam nadzieje, że tak jak ja będziecie jej kibicować, i zrozumiecie jej decyzje, bo wiele z nich, choć niekoniecznie mi się podobały, to w danym momencie czy to pod wpływem chwili, czy głębszych przemyśleń, musiały być takie, a nie inne.

Moje serce „Zimna S. Odwilż” zdobyła, więc z wielką przyjemnością wam ją POLECAM