Drugi tom przygód sierżant Paris Murphy. Tak, jak w “Czystym cięciu” mordercę poznajemy na początku ksiązki, a potem śledzimy jego poczyniania, starania policji o ujęcie zwyrodnialca oraz przyczyny jego działań.
Ta jedna niewyjaśniona zbrodnia doprowadziła do spotkania Paris i jej kolegi z liceum – Justice’a Tripa. Spotkanie to daje jej okazję do odkrycia, że Justice ciągle jeszcze tkwi mentalnie w czasach liceum, rozpatrując wszystkie szykany, które go tam spotkały. Oraz do spostrzeżenia, że próbuje on coś dodać do jej drinka. Te fakty powodują, że Paris zaczyna interesować się jego poczynaniami…
Mamy okazję obserwować dalsze perypetie Paris również w sferze osobistej – jej kolejne próby pracy nad nieudanym małżeństwem, próby rozwiązania sytuacji z kolegą z pracy, który zainteresowany jest związkiem z Paris. A jakby tego było mało na horyzoncie pojawia się nagle ktoś nowy! Niezmiernie skomplikowana sytuacja, w której Paris chyba jednak trochę się gubi, nie radzi sobie z podejmowaniem i wykonywaniem decyzji. Zdecydowanie w tej części jest bardziej kobietą, niż policjantką, a przynajmniej takie miałam wrażenie. O ile w pierwszej części wątek życia osobistego był, ale nie przeważał, to w części drugiej powiedziałabym, że jest już pół na pół. Ciekawe, jaka będzie kolejna część przygód Paris, muszę przyznać, że chciałabym ją już mieć na półce, by móc zobaczyć, jak się skończą te zawirowania ;)
Całkiem podoba mi się zabieg stosowany przez Monsour, czyli ujawnianie od samego początku kto jest winny zbroni. Ciekawe, na ile to się sprawdzi w dalszych książkach, trudno powiedzieć. Tutaj mieliśmy znowu szansę poznać całe “tło” z życia zabójcy. Jąkający się “odmieniec”, odrzucony w szkole przez wszystkich, podlegający znęcaniu się słownemu i fizycznemu, którego matka i siostra nagle znikają, a ojciec też okazuje się być niezbyt stabilny psychicznie. To wszystko tworzy potwora, który tylko marzy o tym, by się zemścić na kolegach z liceum i być w centrum uwagi społecznej, najlepiej jako bohater. A tak swoją drogą ostatnio zauważam coraz więcej przypadków, gdzie w kryminałach zbrodnie rodzą się właśnie z podobnych przyczyn – ciekawy schemat? Czy wszystkie podobne sytuacje tworzą chorych psychicznie zbrodniarzy? Każde dziecko odrzucane przez grupę to potencjalny morderca? Tak sobie tylko dumam ;)
Jeżeli ktoś lubi kryminały, a na dodatek podobała mu się pierwsza część przygód seksownej pani sierżant, to zapraszam serdecznie – będzie się podobać :)
[Recenzję zamieściłam wcześniej na swoim blogu -
http://ksiazkowo.wordpress.com/2009/12/18/zimna-krew-theresa-monsour/]