Bardzo podobał mi się serial "Siedlisko”. Dlatego gdy usłyszałam, że jest książka napisana na podstawie scenariusza serialu zapragnęłam ją przeczytać.
I nie zawiodłam się. Książka jest wspaniała. Czytałam ją jednym tchem. Chociaż muszę przyznać, że na początku było mi trochę ciężko się wdrożyć, bo porównywałam książkę z serialem. I widziałam przed oczami aktorów odtwarzających główne role. Ale szybko mi przeszło. I czytałam już bez przeszkód.
Marianna Kalinowska dostaje w spadku po ciotce Róży Siedlisko na Mazurach. Jedzie tam z zamiarem sprzedaży spadku. Ale gdy odwiedza Siedlisko natychmiast się w nim zakochuje i nie ma już mowy o żadnym pozbywaniu się spadku. Wraz z mężem Marianna postanawia zamieszkać na Mazurach na stałe.
Czytając "Siedlisko" obserwujemy Mariannę i Krzysztofa Kalinowskich jak wdrażają się w życie na wsi. Jak radzą sobie z remontem, jak pomagają okolicznym mieszkańcom, jak zawierają nowe znajomości i przyjaźnie. Wbrew pozorom życie na wsi nie jest takie proste jak się niektórym wydaje. Ale mimo, że trzeba walczyć z przeciwnościami losu Kalinowscy nie oddaliby swojego Siedliska za nic w świecie. To idealne miejsce do odpoczynku, do relaksu, do spotkań z rodziną i przyjaciółmi. Gdy już wszystko w ich życiu się normuje i układa Kalinowscy wpadają na bardzo ciekawy pomysł, który z powodzeniem realizują.
Mimo, że autor zarzekał się, że dalszego ciągu "Siedliska" nie będzie, jednak go napisał. "Zima w Siedlisku" to dalsze losy Kalinowskich, ale już niestety nie wszystkich. Akcja toczy się dziesięć lat później niż akcja w "Siedlisku". Oparta jest głównie na wspomnieniach. Pokazuje jak ciężko poradzić sobie ze stratą najbliższej osoby. "Zima w Siedlisku" to książka pełna bólu, żalu, tęsknoty. Ale nie, nie. Nie będziemy cały czas płakać. Zdarza się przy niej uśmiechnąć, potrafi zaskoczyć dziwnymi sytuacjami, uczy jak radzić sobie w ekstremalnych sytuacjach. Ale przede wszystkim zaskakuje i to na każdym kroku.
"Siedlisko" i "Zima w Siedlisku" to bardzo ciepłe książki. Takie rodzinne, które czyta się z największą przyjemnością. Chociaż muszę przyznać, że "Zima w Siedlisku" lekko mnie zmęczyła, szczególnie te wszystkie wspomnienia. Jak dla mnie za mało w niej teraźniejszości. Nie mniej jednak czyta się ją równie dobrze jak "Siedlisko". Momentami wydaje się lepsza od poprzedniczki. Fabuła toczy się w takim kierunku, że nigdy bym się nie spodziewała takiego rozwoju wypadków.
Obie te książki działają na czytelnika kojąco, wyciszająco. Pozwalają na relaks w bardzo miłym towarzystwie. Nieraz doprowadzają do śmiechu w głos, rzadko do łez.
Powtarzam raz jeszcze: ja czytałam te książki z największą przyjemnością i polecam je wszystkim, którzy lubi piękne, niebanalne historie o prawdziwym życiu osadzone w pięknym krajobrazie Mazur.