„Kroniki czasu Ziemi” to debiutancka powieść fantasy Andrzeja Górala, która okazała się dość niezwykłą lekturą, od której trudno się oderwać. Książka ta zdecydowanie jest inna niż te, które do tej pory czytałam, autor nie wykorzystuje w niej powszechnie znanych schematów. A wyobraźnia Andrzeja Górala jest wręcz niesamowita. Niemal taj niesamowita jak okładka, a ja jako okładkowa sroka nie mogłam przejść obok niej obojętnie.
W tej książce autor opowiedział nam ponad dwadzieścia historii, wśród których są nawet bardzo dobrze przedstawione wątki romantyczne. Początkowo może się wydawać, że te historie są jakby odrębnymi opowiadaniami, że nie są ze sobą zupełnie związane, ale ostatnie rozdziały znakomicie wyjaśniają nam, co je łączy. Spójnie splatają się ze sobą różne czasy, przestrzenie i rzeczywistości. A często dość zawiła historia znajduje zaskakujące zakończenie. Sposób pisania autora jest dość intrygujący.
Jednak mimo wielu zalet, ta książka ma również dla mnie i swoje wady. Jedną z nich jest sam format, moim zdaniem zbyt duży, powodujący niewygodę lektury. Ponadto zbyt często stosowany przez autora specjalistyczny, naukowy język sprawia, że trzeba się mocno skoncentrować i uważnie czytać, gdyż niektóre nazwy są zbyt trudne do przyswojenia.
Właśnie ta wielowątkowość, różnorodność tematów, duża liczba bohaterów może powodować, że często trzeba się zastanawiać nad dopasowaniem poszczególnych kawałków.
"Przychodzi taki czas, gdy człowiek coraz częściej zaczyna wracać myślami do czasów dzieciństwa, wspominać i analizować dawne zdarzenia i relacje z innymi członkami rodziny, a szczególnie z rodzicami. Nie da się ukryć, że wiek ma w tym przypadku podstawowe znaczenie."
Autor przedstawia swoje opowieści w dwóch równoległych wątkach czasowych. Teraźniejszość przeplata się z cywilizacją istniejącą miliony lat temu na Ziemi. Homorianie zostali stworzeni przez przybyszów z dalekiego kosmosu zwanych Wagami. Homorianie byli dość zadziwiająco podobni do nas nie tylko wizualnie, ale także i umysłowo. A może nawet nas przerastali swoją wiedzą...
Okazuje się, że nie tylko my zmagamy się z różnymi problemami, z emocjami, sporami i intrygami oraz z walką o władzę. Niektóre rzeczy są pewne i uniwersalne, nie ma znaczenia w jakim czasie by się miały wydarzyć, jak na przykład: miłość, zdrada czy żądza władzy. Właśnie to przede wszystkim łączy nas z obcą, nieznaną nam wcześniej cywilizacją, która zasiedlała Ziemię przed nami. A co się z nimi stało? Dlaczego zaginęli? A może są gdzieś jeszcze wśród nas???
" Ewolucja nie znosi próżni. Odtworzy, choć może lepiej powiedzieć wykreuje, nowy gatunek rozumny, który odbuduje, wydawać by się mogło bezpowrotnie utracone dobra intelektualne."
Autor zaprezentował w swojej książce wiele hipotez naukowych odnoszących się do funkcjonowania Wszechświata, które sprytnie są niejako przykryte cieniutką warstewką romantycznych i wydawać by się mogło lżejszych nieco historii.
Jest tu dużo wątków, postaci, które łatwo poplątać. Wymaga wyjścia poza schematy myślowe, uruchomienia wyobraźni. Pokazuje, że pewne rzeczy w świecie są uniwersalne, jak choćby miłość czy nienawiść. dążenie do dominacji, do sprawowania władzy. Pokazuje pewną cykliczność światów jako naturalne następstwo dojścia do pewnej granicy, której przekroczenie powoduje rozpad istniejącego świata.
Chwilami tę książkę czyta się jak najprawdziwszą powieść sensacyjno-przygodową, ale czasem czuje się znużenie i przytłoczenie dużą ilością wątków.
Mimo wszystko, nawet jeśli trudno jest początkowo zrozumieć te wszystkie powiązania opowiadań ze sobą, to warto dać się porwać tej niesamowitej historii opowiadającej o naszej Ziemi a także o nas, o naszej naturze.
Zakończenie jest trochę zaskakujące, chociaż być może autor pokusi się o ciąg dalszy?
Książkę przeczytałam w ramach Akcji recenzenckiej portalu Granice.pl oraz Wydawnictwa BookEdit.