Główna bohaterka Justine, która pomimo obciążających dowodów i przyznania się do winy oskarżonej, nie składa wniosku o karze śmierci. Wywołuje to duże zamieszanie wśród społeczności, którzy są rządni krwi. Bohaterka prawie nigdy nie wnioskuje o taką karę i wszyscy zastanawiają się dlaczego. Z każdym kolejnym rozdziałem zaczynamy poznawać jej przeszłość i początki z prawem. W teraźniejszości do Justine odzywa się żona jednego z oskarżonych, który za jej sprawą otrzymał karę śmierci, mówiąc że posiada dowód jego niewinności. Czy niesłusznie skazała kogoś na śmierć? Jakie konsekwencje za to poniesie?
Świat, w którym powraca kara śmierci, w naszym oczach może być czymś surrealistycznym. W realiach książki takie wykonywanie kary powróciło tylko z małym twistem. Jeżeli prokurator postanawia nałożyć taki wyrok, na szali stawia własną głowę. Wygląda to następująco: mając pewność, że oskarżony jest winny, można skazać kogoś na śmierć i wykonać tą karę. Tylko jeśli w późniejszym czasie okaże się, że skazana osoba była niewinna, odpowiedzialność za to ponosi prokurator i w ramach rekompensaty kończy tak samo. Nie ma tutaj możliwości przedawnienia się sprawy. Justine wcześniej podjęła decyzję o wykonanie kary śmierci, a widmo tego odzywa się po latach.
Autorka w swoich książkach porusza tematy, które zmuszają do dyskusji. Wcześniej czytałam jej "VOX", gdzie kobiety mogą wypowiadać tylko 100 słów dziennie. Teraz mamy poruszany temat kary śmierci, który wywołuje wiele kontrowersji. To książka, które nie należy do najprostszych, ale ma również ważne przesłanie i można wiele na ten temat dyskutować.
Mnie książka zniszczyła emocjonalnie i psychicznie. Czytanie o ludzkim cierpieniu i emocjach towarzyszących skazanemu na ostatnim spacerze do miejsca jego śmierci do bólu przerażał. Jeżeli oglądaliście lub czytaliście "Zieloną milę" to jest właśnie ten vibe. Przerażająca wizja świata, gdzie ktoś może decydować o czyimś życiu. Chociaż z drugiej strony można się zastanawiać czy psychopaci, osoby, którym nie da się pomóc, by nie robili innym krzywdy, powinni mieć możliwość spędzenie reszty życia, mimo że za kratami, ale w ciepłym miejscu, z regularnymi posiłkami, możliwością uczenia się za pieniądze podatników, powinni żyć.
Jeżeli chodzi o postacie to na główny plan wysuwa się głównie Justine. Jest prokuratorem w prawie karnym, można powiedzieć najcięższego kalibru. Jej życie to w dużej mierze ciągle stres i osąd przez innych. Jej mąż zmarł w nieoczekiwanych okolicznościach i pomimo lat, dalej się z tym nie pogodziła. Jest kobietą o silnym charakterze, która chce sprawiedliwości. Wraz z rozwojem wydarzeń podważa swoje poprzednie decyzje i stara się, by najbliżsi na tym nie ucierpieli. Potrafi także podjąć trudne rozwiązania. Ciężko stwierdzić czy to pozytywna czy negatywna postać. Jednak to dobrze, bo można lepiej dywagować na samą tematyką książki i pokazywać ludzkie słabości w takich sytuacjach.
Choć powieść jest dobrze napisana, wciąga i chce się znać rozwiązanie to nie czyta się jej lekko. Tematyka to ciężki kaliber, który powoduje, że lepiej robić sobie przerwy i ochłonąć. Autorka nie szczędzi czytelnika i porusza bardzo trudne tematy i nie tylko samą karę śmierci (ale nie wymienię dokładnie jakie, bo pojawią się spojlery). Nie jest długa a tak łamie czytelnika, że to szok.
Jeżeli szukacie książki, która zmiażdży Was psychicznie lub zmotywuje do większej dyskusji to jak najbardziej jest to tytuł dla Was. Jednak jeżeli kary śmierci i ich dokładne opisy i znęcanie się nad skazanym są dla Was za mocne to wtedy odradzam. Są tutaj opisane różne przypadki i w żaden sposób nie są one przyjemne. Powieść trudna, ale warta zapoznania się. Zdecydowanie na długo zostanie ze mną w pamięci, tak samo jak "VOX", który mimo tego, że czytałam 4 lata temu, to dalej mam ciarki jak ją widzę lub o niej myślę!