Dzień dobry,
Dzisiaj opowiem Wam kilka słów na temat najnowszej książki Krzysztofa Maćkowskiego pt. „Zew”. Czy przygoda ta była udana? O tym za chwilkę😉 Było to moje pierwsze spotkanie z piórem tego autora. Zgłosiłam się do recenzji tej książki, ponieważ przeczytałam, że pisarz ten jest pomysłodawcą i współautorem serialu, o którym słyszałam dobre opinie, mowa tutaj o serialu „Wataha”. Jest też drugi powód sięgnięcia po tę książkę - historia opowiada o życiu pograniczników, więc fabuła idealnie wpasowuje się w to co obecnie dzieje się na jednej z naszych granic.
Najpierw tradycyjnie fabuła:
Głównym bohaterem jest Ryszard Wagner, który podczas swojej służby odnajduje w lesie młodą wietnamkę, która uciekała przed nieznanym jej mężczyzną. Kobieta przebywała nielegalnie na terenie Polski, mężczyzna postanawia jej pomóc i zabiera ją do swojego domu. Ryszard zapomina o przepisach i pozwala by Miss Sajgon została u niego na noc. Niestety będzie miało to swoje konsekwencje... Mimo, że drogi tej dwójki się rozeszły, Wagner pewnego dnia odnajduję ciało owej kobiety, w okolicach swojego domu. Pogranicznik rozpoczyna śledztwo na własną rękę, jak się ono zakończy? Kim jest morderca? A może to Ryszard przyczynił się do śmierci wietnamki?
„Zew” jest kryminałem, który na początku miał potencjał, jednak później miałam wrażenie, że czegoś mu brakowało. Autor miał bardzo ciekawy pomysł na książkę, jednak - według mnie - musi bardziej dopracować tę historię.
Jeśli chodzi o akcję, to jej tutaj Wam nie zabraknie, ale czasami miałam wrażenie, że poszczególne elementy fabuły przebiegały zbyt szybko i musiałam się dość mocno skupić, by się nie pogubić w tym co się wydarzyło.
Bardzo przypadł mi do gustu fakt, że Pan Krzysztof w swoim dziele poruszył temat nielegalnego przekraczania granicy oraz zmuszania kobiet do pracy - momentami wbrew ich woli - w burdelach. Pisarz potrafił stworzyć klimat zagadki, przez co momentami miałam ciarki na plecach. Książka ta bardzo dobrze obrazuje fakt, że nie możemy ufać innym w stu procentach i najlepiej polegać na samym sobie. Niestety nie mogę rozwinąć bardziej tej myśli, bo byłby to spojler😅
Na koniec chcę powiedzieć o dwóch sytuacjach, które nie do końca zrozumiałam.
1)Relacja z Kacprem - nie wiem czy to przeoczyłam, ale nie potrafię wyjaśnić czemu atmosfera między nimi jest taka, a nie inna. W sumie Ryszard opiekuje się chłopcem, jednak nie do końca - główny bohater podrzuca go do różnych ludzi, by to oni się nim zajęli. Wiem, może wynikać to z faktu, że mężczyzna ma dużo na głowie, ale dlaczego Kacper nie wzbudza sympatii pogranicznika?
2)Przyczyna śledztwa - trochę żałuję, że autor bardziej tego nie rozwinął. Rozumiem Ryszard mógł się zakochać, czy poczuć wewnętrzny obowiązek ukarania sprawcy, jednak wolałabym by ten wątek został bardziej poruszony.
Czy książkę polecam? Dla wymagających fanów kryminałów niekoniecznie, ponieważ kilka razy możecie zgrzytać zębami. Tę książkę natomiast poleciłabym osobom, które zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem, ponieważ nie jest ona zbyt mocno skomplikowana. „Zew” nie jest złą książką tylko wymaga lekkiej poprawki. Ja - na przykład - by nadać jeszcze mroczniejszy klimat dodałabym rozdziały z życia zaginionej. Plus wyczuwam kontynuację tej historii i mam nadzieję, że autor mile nas zaskoczy i kolejna książka spowoduje, że szczęka nam opadnie!
Kto z Was czytał? Jak wrażenia? A kto dopiero zamierza? Zapraszam do komentowania🤓
Miłego dnia💕
PS. Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za egzemplarz recenzencki😻