"Sierść, krew i fekalia roznosiły się wszędzie dookoła, gdy samce vargrów walczyły pomiędzy sobą, rozdzierając się wzajemnie szponami i zębami. Słabsze, mniej ambitne samce szybko zostały przepędzone lub same uciekły, srając pod siebie ze strachu."
Czarnowłosy, żółtooki Skinner Cade nigdy nie był lubianym chłopcem. Wszyscy wyczuwali w nim odmienność, choć nie do końca zdawali sobie sprawę na czym, oprócz wyglądu odmienność owa polega. Gdy po śmierci matki Skinner dowiaduje się, że był dzieckiem adoptowanym rzuca studia i mimo ostrzeżeń ojczyma wyrusza do Arizony by dowiedzieć się kim naprawdę jest. Tam zostaje aresztowany i skazany na trzy miesiące więzienia za pijaństwo i zakłócanie porządku. Gdy w więzieniu dwóch więźniów próbuje go zgwałcić, przemienia się w wilka i zagryza oprawców, pierwszy raz smakując ludzkiego mięsa. Wkrótce na swej drodze spotyka ludzi podobnych do siebie i stopniowo dowiaduje się prawdy o swoim pochodzeniu...
"Zew krwi" zawiera niemal wszystkie elementy, których oczekiwać można od horroru: tajemnicę, przemoc, seks - głównie w swoich niekoniecznie typowych odmianach (czyli przede wszystkim zoofilię, seks homoseksualny i kazirodczy), wilkołaki i kojotołaki. Jednak mimo wszystko nie podpisałabym się pod zdaniem B. Wrightson umieszczonym na tylnej okładce książki: "Zew Krwi plasuje Nancy Collins w gronie najwybitniejszych twórców horroru, obok Stephena Kinga i Clive'a Brakera". Pominąwszy bowiem całą tą horrorystyczną oprawę otrzymujemy całkiem banalna fabułę: samotny, nieco naiwny bohater wyrusza na poszukiwanie prawdy o sobie, po drodze "traci niewinność", napotyka liczne trudności, z których przy mniejszym lub większym udziale przyjaciół udaje mu się wybrnąć i do końca pozostaje wierny swym wartościom, które tak dobrze znamy z amerykańskich filmów. Na wypadek gdyby jednak czytelnik się nie zorientował, jakie to wartości i jak ważne są one w życiu, autorka wykłada je pięknie (czyt. łopatologicznie) w ostatniej rozmowie Skinnera ze swym przyjacielem - Rendem.
Inną cechą powieści, typową dla amerykańskiej doktryny, a co za tym idzie kultury i sztuki ostatnich lat, jest polityczna poprawność: autorka bije się w piersi rodaków za krzywdy wyrządzone Indianom przez białych najeźdźców kilkaset lat wcześniej. Piękny temat na powieść, ale może niekoniecznie na horror.
Mimo wszystko warto sięgnąć po "Zew krwi": powieść jest sprawnie napisana, akcja wciąga, nawet drugoplanowe postacie są wyraźnie zarysowane. Jeśli ktoś od horroru oczekuje przede wszystkim krwi, flaków i seksu, a nie intelektualnej rozrywki, a w dodatku lubi wilkołaki, powinien być usatysfakcjonowany lekturą "Zewu krwi".