Gdy w 2020 roku, wydawnictwo Albatros wypuściło zbiór opowiadań "Gaz do dechy" i zaczęło wznawiać wcześniejsze pozycje Joe Hilla, postanowiłem bliżej zapoznać się z Jego twórczością. Nie ukrywam, że przyłożył do tego rękę Dark Crayon, którego fenomenalne okładki przyciągają wzrok równie mocno, co zadek Kim Kardashian. I choć jestem świadom starego powiedzenia, że "książek nie powinno się oceniać po okładce", to... No tylko spójrzcie - czy nie są piękne w swej makabryczności? Ale zostawmy obwoluty, bo gdybym się zawiódł na zawartości pierwszego i drugiego tytułu jakie wybrałem, to nie dobrnąłbym do tego.
"Pudełko w kształcie serca", to powieściowy debiut Hilla z 2007 roku. Tak w ogóle to debiutował rok wcześniej zbiorem opowiadań "Upiory XX wieku", obecnie jest twórcą czterech powieści, jednego zbioru nowel i dwóch tomików z opowiadaniami. Siłą rzeczy wielu porównuje go do sławnego taty czyli Stephena Kinga i chyba coś w tym jest, choć Joe bardzo się stara być oryginalny i niezależny, i bardzo często to mu się udaje.
No dobra, to teraz opowiem Wam o czym jest "Pudełko w kształcie serca". Głównym bohaterem powieści jest podstarzały rockmen, chociaż w sumie powinienem raczej napisać "heavymetalowiec" - Jude Coyne, który ma pewne dziwne hobby. Otóż zbiera różne osobliwe przedmioty, jak choćby sznur, na którym kiedyś dyndał wisielec, książkę kucharską dla kanibali (smacznego!) czy kasetę VHS z filmem z gatunku snuff czyli takim, na którym zarejestrowano prawdziwe morderstwo. Teraz do tej pokręconej kolekcji ma dołączyć... duch. Duch? No, duch. Asystent Juda właśnie znalazł na jednym z portali aukcyjnych ofertę sprzedaży prawdziwego ducha. Coyne nie waha się długo i nie chcąc bawić się w licytacje, klika na "kup teraz".
Wkrótce otrzymuje paczkę. W pudełku w kształcie serca znajduje stary garnitur, który według sprzedającej jest... opętany? Nie, to chyba nie jest najwłaściwsze słowo. Garnitur jest mniej więcej tym, czym lampa dla dżina. W każdym razie już pierwszej nocy Jude widzi właściciela garniaka i ten widok za cholerę mu się nie podoba. Do tego stopnia, że chce zwrócić "towar" i właśnie wtedy dowiaduje się, że nie był przypadkowym klientem, a duch ma na tym świecie do wykonania tylko jedno zadanie - wyprawić Juda do piekła, znaczy się zabić go, czy raczej skłonić do samobójstwa. Jego i wszystkich, którzy będą przy nim trwać. Zastanawiacie się skąd taka zawziętość u nieboszczyka? Aby za bardzo nie spoilerować, zdradzę Wam jedynie, że chodzi o zemstę, czyli najstarszy z pretekstów do krzywdzenia drugiego człowieka.
Jak już wcześniej wspomniałem ta powieść, to debiut Joe Hilla, ale bardzo dobrze przyjęta zarówno przez Czytelników, jak i krytyków. Została nawet uhonorowana nagrodami Bram Stocker i Locus, jednak z tymi nagrodami bywa różnie, dlatego przy wyborze tytułu nie ma dla mnie znaczenia jakie statuetki zgarnął.. Czy "Pudełko w kształcie serca" zasłużyło na te wszystkie wyróżnienia i peany? Nie wiem, bo nie szukałem nigdzie informacji o konkurentach Hilla. Dla mnie Jego debiutancka książka jest co najmniej dobra, choć nie pozbawiona minusów, jak choćby kilka zdecydowanie za długich scen czy zbyt banalne podejście do przemiany głównego bohatera. Bo Jude Coyne, a właściwie Justin Cowzynski (to nazwisko chyba miało być polskie, ale coś Hillowi nie pykło) na początku jest kompletnym dupkiem. Poznajemy go jako lekko wymiętolonego przez czas rockmena, który gustuje w dużo młodszych od siebie kobietach i - jak ostatni złamas - nadaje im imiona od stanów, z których pochodzą. Jego obecną dziewczyną jest Georgia, wcześniej była Floryda, itd. Georgia tak naprawdę nazywa się Marybeth i - podobnie jak poprzednie dziewczyny Coyna - jest trochę przetrąconą przez życie gotką. Marybath była kiedyś striptizerką, zresztą właśnie tak poznała Juda - w pracy. Na samym początku powieści stanowią dość osobliwą parę, ale później ich związek przechodzi przemianę.
A wszystko przez, czy raczej za sprawą, ducha, który ma z Coynem do wyrównania rachunki. Aby uniknąć zemsty z zaświatów, Jude i Marybeth wyruszają w podróż. Uważają, że ich jedyną szansą jest wizyta u kobiety, która wysłała nawiedzony garnitur. Tak rozpoczyna się wątek powieści drogi, który lubię zarówno w książkach, jak i filmach. Również King wykorzystał ten wątek, zarówno w "Mrocznej wieży", jak i w "Dallas '63". U Hilla podróż występuję również w jego - moim zdaniem - najlepszej dotychczas napisanej powieści czyli "NOS4A2", a ostatnio na temat drogi natknąłem się w "Sprzedaliśmy dusze" Grady'ego Hendrixa. Momentami "Pudełko w kształcie serca" przypomina "Pojedynek na szosie", innym razem klasyczne opowieści o duchach. Joe Hill czerpie z popkultury całymi garściami i wrzuca wszystko do miksera wyobraźni. Dzięki temu powstał horror na tyle oryginalny, aby dać się mu pochłonąć. Bo - dziewczęta i chłopcy - tę powieść bardzo dobrze się czyta. To przyzwoicie skrojony literacki park rozrywki, w którym sporadycznie wieje nudą. Dlatego też polecam Wam "Pudełko w kształcie serca", choć jednocześnie cieszę się, że przygodę z Hillem zacząłem od jego późniejszych powieści, gdzie naprawdę rozwinął swoje literackie skrzydła. Co nie zmienia faktu, że "Heart-Shaped Box", to powieść dobra, z którą spędziłem kilka całkiem przyjemnych chwil.
https://mroczne-strony.blogspot.com/