Świat wielkich pieniędzy, ludzie z układami i nadmiernym przyrostem ambicji oraz szarady na arenie politycznej to wdzięczne tematy do napisania powieści sensacyjnej. Umiejętne połączenie wszystkich elementów, plus właściwie przyprawienie serwowanego teksu to gwarancja wyśmienitej lektury. Jestem pewna, że Lucas Starr odkrył właściwe proporcje, bo jego książkę czyta się rewelacyjnie. Jak wspomniałam, sama fabuła nie powala oryginalnością, a jednak wciąga i przyprawia o drżenie.
Młody Jonathan Myers w pierwszym roku colleg'u zostaje zafascynowany postacią Che Guevara, do tego stopnia, że jego droga życiowa sprowadza się do planu zostania największym i najsilniejszym politykiem nie tylko Ameryki, ale i całego świata. W wyniku nieuczciwego liczenia głosów zostaje senatorem. Nieoczekiwanie zyskuje zamożnego sponsora Bo Wellmose'a, ten współpracując z tajemniczym i okrutnym zabójcą Saro, spełnia wszystkie zachcianki chorobliwie ambitnego senatora. Zabiją i przekupują każdego kto próbuje utrudnić Jonathanowi drogę do wielkiej polityki. Szkoda, że w swojej chciwości młody polityk nie zauważa, że jest tylko małym pionkiem w rękach ludzi, których celem jest zniszczenie całego sytemu władzy w Ameryce.
Lukas Starr na pierwszej stronie książki uprzedza, że powieść jest historią fikcyjną , wszystkie zdarzenia i postacie są wytworem jego wyobraźni. Jednak czytając mamy wrażenie, że uczestniczymy w autentycznych potyczkach politycznych, a wydarzenia są jak najbardziej prawdopodobne. „Zemsta Saro” to wysmakowany thriller polityczny w którym autor w sposób ciekawy pokazuje świat, gdzie nieuczciwe związki między ludźmi zbudowane na kłamstwie i ogromnych milionowych łapówkach są w stanie zmienić bieg wydarzeń historycznych.
Starr zaczął swoja powieść interesującym prologiem, w którym mamy okazję poznać bohaterów książki – Bo, Johna, Kellyego - kiedy są nastolatkami. Dzięki temu identyfikujemy się z postaciami i mimo że daleko im do ideału to wierzymy, iż wszystkie złe zmiany jakie w nich zachodzą są tylko chwilowe – o naiwności.
Styl pisania autora jest niezwykły, wszystkie opisy w tym orędzia prezydenckie są po mistrzowsku dopracowane: konkretne, spójne, jasne. Język powieści jest bardzo plastyczny i obrazowy. Akcje komandosów w swej realnej konstrukcji porywają czytelnika w świat konfliktu międzynarodowego, gdzie bliższe ciału niż koszula są krew, pot i karabin.
Podczas czytania oprócz realizmu towarzyszy nam duża dawka emocji, nie da się na chłodno przyjmować do wiadomości tego co jest tak bardzo możliwe. Polityka to temat który zawsze wzbudza emocje, wystarczy jeden drobny element, żeby zasiać podejrzenia i wzbudzić niepewność. Starr prognozuje zdarzenia, zmusza do wyobrażenia sobie skrajnych sytuacji takich jak zagłada nuklearna, trzecia wojna światowa czy upadek USA.
Zapewne znajdą się osoby na których „Zemsta Saro” nie zrobi wrażenie i wcale mnie to nie zdziwi, bo po raz kolejny mamy wielką super dzielną Amerykę, najlepszych żołnierzy w ich niesamowitych bojowych sprzętach i prezydenta którego przemowy działają jak najlepsze wyciskacze łez.
Mnie jednak ta powieść zafascynowała dlatego, że jest prawdziwa, spójna, intrygująca, z zaskakującymi zwrotami akcji i rewelacyjnymi, twardymi dialogami. Żałuję, że tak trudno znaleźć jakiekolwiek informacje o autorze, jest wręcz anonimowy, a szkoda bo chętnie przeczytałabym inne prace Lukasa Starra.
„Zemsta Saro” to powieść godna uwagi, na pewno fani tego gatunku będą usatysfakcjonowani a czytelnicy, którzy poszukują mocnych wrażeń i tekstów które dostarczą im koszmarów, również nie będą rozczarowani.