"Czy może być coś gorszego od totalnej kompromitacji rozciągniętej na cały wakacyjny pobyt w Europie? Dobra, nie chcę słyszeć odpowiedzi."
Lubicie Bridget Jones - przezabawną kobietę, na każdym kroku popadającą w tarapaty?
Jeśli tak, to zapałacie również sympatią do Lisy Andrews, bohaterki "Never say never" Agnieszki Kareckiej, która stanowi jej młodszą wersję. Naprawdę, to było moje pierwsze skojarzenie, które nasunęło mi się na myśl po jednej z wpadek dziewczyny. Oczywiście, podobieństwo o którym mówię, rozciąga się wyłącznie na zachowanie postaci, gdyż w żaden sposób nie można przyrównać ze sobą ich wyglądu. Lisa jest uroczą nastolatką, która przyciąga wzrok płci przeciwnej, co prowadzi do wielu komicznych (i nie tylko) sytuacji. "Never say never" to zabawna komedia romantyczna, w której nie brakuje też poważnych akcentów.
To coś dla duszy i ciała.
Książka zaczyna się dosyć smutno, przez co aż trudno sobie wyobrazić, że dalsze fragmenty mogą być tak śmieszne. Przyznam, że przez chwilę poczułam nawet żal do Lisy, iż zachowała się tak samolubnie. Dopiero później zrozumiałam, że dziewczyna była tylko nastolatką, spragnioną normalnych dla jej wieku przeżyć, na której barkach spoczywał zbyt duży ciężar. Myślę, że winą za to można obarczyć jej matkę, gdyż jej zachowanie nie do końca było tak dojrzałe, jak być powinno.
Po niełatwym początku bohaterka staje w obliczu zupełnie nowych dla niej wyzwań. Jak się okazuje, nadchodzące wydarzenia okażą się rekompensatą za trudy minionych dni, ofiarują jej coś, o co nawet nie byłaby w stanie prosić.
Przyznam, że świetnie czytało mi się tę książkę. Po początkowej konsternacji wpadłam w wir rozgrywających się wydarzeń i miałam duże problemy z odłożeniem jej na półkę. Śmiałam się na przemian i wzruszałam, intensywnie przeżywałam koleje losu głównej bohaterki. Autorka w głównej mierze skupia się na warstwie rozrywkowej powieści, jednak nie brakuje tu również ważnych treści, które mogą wskazać nastolatkom kierunek postępowania. Jak wynika z książki, w życiu warto stawiać na szczerą rozmowę, która jest podstawą w związku. Jej brak może skutkować nieprzewidzianymi konsekwencjami dla wielu, również przypadkowych, osób.
"Never say never" to tytuł, który odnosi się do nazwy zespołu muzycznego odgrywającego dużą rolę w tej historii, jednak moim zdaniem, to także zwrócenie uwagi, iż nie powinniśmy się zarzekać, że czegoś nigdy nie zrobimy, bądź się do tego nie przekonamy. Przed wydaniem ostatecznej opinii dobrze jest poznać każdą stronę medalu, gdyż bardzo często nasz obraz jest niepełny. Nie posiadamy wszystkich informacji na dany temat, a mimo to jesteśmy przekonani o własnej racji. To zgubny trend, który może nas zwieźć na manowce. Niestety w życiu nie wszystko jest czarne albo białe, dlatego też trudno jest wydać jednoznaczną ocenę w pewnych kwestiach.
Jeśli szukacie relaksacyjnej lektury, która zabawi Was przez kilka wieczorów, a przy tym skupi uwagę na ważnych, nie tylko dla młodych czytelników, treściach, polecam Waszej uwadze "Never say never".
Moja ocena 8/10.