Zaskakujące sytuacje. Niespodzianki. Paskudny świat. Wojny. Intrygi, zdrady, brutalne zachowanie. Barwne i szczegółowe opisy bitw. Żadnej z tych rzeczy nie zabraknie w książce Joe Abercrombie’go. W powieści przelewa się morze krwi. Momentami nasuwała mi skojarzenia z filmem „Kill Bill”. Walka podąża za bohaterami bezustannie, niczym żywa, ścigająca ich istota. Ta wielowątkowa historia nie ma nic wspólnego z modnymi obecnie „paranormalami”, to również nie romans – to czysta, pełna intryg i przelanej krwi akcja.
Zemsta to odwet na kimś, za doznane wcześniej zło. Tak jest również w wypadku obszernej powieści Joe Abercrombie’go.
Główna bohaterka, Monza Murcatto, jest najemniczką. Benna, jej młodszy brat natomiast żołnierzem i jedyną osobą, na której zależy Monzie. Obydwoje służą księciu Orso. Dziewczyna jest jednak zbyt dobra w tym co robi. Stała się sławna i lubiana przez ludzi, a to nie spodobało się jej pracodawcy. Uznał, że jest dla niego zagrożeniem, bo przecież nie jeden raz w dziejach, w ten właśnie sposób upadali władcy, obaleni przez kogoś, kto miał poparcie ludu. Na rozkaz księcia zabito jej młodszego brata, a ją samą zrzucono w przepaść. Obydwoje mieli umrzeć, ale ona jakimś cudem przeżyła, a wraz z jej nowym życiem pojawił się jeden cel – zemsta. Bohaterka za wszelką cenę dąży do tego by zabić morderców Bennego. Gromadzi wokół siebie grupę tak samo zdolnych jak i niegodnych zaufania, szalonych osób, które mają jej pomóc w wykonaniu misji. Czy jednak może na nich polegać? Zamordowanie siedmiu, obecnych przy śmierci jej barat osób, to teraz główny cel Monzy.
Świat, który stworzył pisarz należy do tych mrocznych i nieprzyjaznych. Niewiele jego książka ma wspólnego z gatunkiem heroic fantasy. W historii nie będzie również romansów. Jest to powieść przygodowa, osadzona w brutalnym, mrocznym świecie. Dialogi są naprawdę wciągające i rzeczywiste, nie ma w nich sztucznej, fałszywej nuty, choć momentami grzeczne dziewczynki aż krzywią się czytając. Postacie mają dobrze i szczegółowo dopracowane charaktery, a także biografie i osobowości. Joe Abercrombie rzetelnie obmyślił swoich bohaterów. Monza nie jest kobietą sympatyczną, którą można by polubić, a jednak jej losy śledzi się z zapartym tchem. Najemniczka ma na sumieniu tysiące istnień. Nadano jej wiele imion i wszystkie budzą trwogę, a jednak, gdy poznać ją lepiej, to tak naprawdę nie tylko twarda jak skała morderczyni, ale także nieco zagubiona w życiu dziewczyna. Może w jej żyłach również płynie odrobina niekontrolowanego szaleństwa? Choć muszę przyznać, że autor znacznie lepiej przedstawił towarzyszy najemniczki niż ją samą. Właściwie odniosłam wrażenie, że pisarz swoich bohaterów traktuje wybiórczo, jakby o jednych miał ochotę opowiadać, a o innych nie, a ci drudzy zostali stworzeni, bo akurat byli w danej sytuacji potrzebni. Jednak te postacie, którym poświęcił więcej uwagi, żyją swoim własnym życiem i czuje się, że to nie marionetki z teatru lalek.
Wydanie książki jest interesujące – muszę szczerze przyznać, że to okładka na początku przykuła mój wzrok. Spodziewałam się powieści o wojowniczce i ją dostałam. Tom podzielony jest na niezbyt długie fragmenty, które składają się na rozdziały. Całość liczy sobie ponad 800 stron, co utrudnia niestety czytanie, jeżeli ktoś traktuje książki tak jak ja – nosi w plecaku i często zagląda do nich poza domem. Jakoś sobie jednak poradziłam. Dzięki dużej ilości dialogów, lekkiemu stylowi autora i dobrej robocie tłumacza, lektura w żadnym momencie do siebie nie zniechęca.
Wulgaryzmy i erotyka, to rzeczy, których w powieści Joe Abercrombie’go znajdzie się pod dostatkiem. Fabuła książki jest ciekawa, akcja toczy się wartko, na czytelników czeka wiele niespodzianek. I mimo tego, że powieść jest naprawdę gruba, to czyta się ją dobrze i szybko. Autor nie boi się korzystać z niekonwencjonalnych rozwiązań, a jego styl pisarski jest lekki i porywający. Przyjemnie dla odmiany czytało mi się książkę, w której niczyim losem się nie przejmowałam i tak naprawdę nikogo nie było mi szkoda. Dla wielbicieli starej, dobrej fantastyki, a jednocześnie też niekonwencjonalnych rozwiązań „Zemsta najlepiej smakuje na zimno” to prawdziwa gratka i każda taka osoba przeczyta ją z przyjemnością.