Karty zła recenzja

Wszyscy skrywamy w sobie jakąś mroczną naturę, nie zawsze co prawda ona się ujawnia, ale w sprzyjających okolicznościach często wychodzi na światło dzienne a wtedy nic już może nie być takie jak wcześniej, a jaka mroczna natura znalazła się wśród postaci tej książki, to musicie się sami przekonać.
"Karty zła" to intrygujący tytuł z okładką z damą kier, która symbolizuje szczerą i kochającą kobietę, stopniowo pokazuje nam kto te karty rozkłada, w jakim celu oraz dlaczego są to karty zła...
Ponownie do akcji wkracza Zuzanna Nowacka, która kreowana jest przez autora na kobietę niemal idealną, znającą się na wszystkim i mającą niesamowity wręcz instynkt, w przeciwieństwie do swoich współpracowników.

W domku letniskowym znaleziono zwłoki kobiety. Zabójca pozostawił na miejscu zbrodni sporo śladów, co pozwoliło na dość szybkie ujęcie sprawcy. Zbyt szybkie zdaniem komisarz Nowackiej. Od początku coś jej tu nie grało... Zamordowana kobieta pracowała jako kasjerka w banku i okazało się, że w kopercie złożonej do sejfu brakuje dość sporej sumy pieniędzy... Z pewnością te sprawy są ze sobą połączone, tym bardziej, że kobieta czekała na kogoś w domku a jej mąż był pewien, że wyjechała na szkolenie. To nie może być przypadkowe zabójstwo.
Gdy prokuratura zaczyna kończyć dochodzenie, pojawiają się nowe nieprzewidziane okoliczności, które nie pozwalają na zamknięcie sprawy. Aresztowany mężczyzna okazuje się być kozłem ofiarnym a ginie następna osoba. Im więcej kart zostaje odkrytych tym więcej znaków zapytania i pojawiają się następne zabójstwa, które łączą się w całość. Zabójca nie ma żadnych skrupułów i dosłownie po trupach dąży do swojego celu.
Od pierwszych stron fabuła jest wciągająca i akcja wartko przyspiesza, a gdy na trochę zwalnia to tylko po to żeby nabrać jeszcze większego tempa.

Przyznam, że autor kolejny raz mnie mile zaskoczył, podoba mi się ten cykl z komisarz Zuzanną, która nie zważając na opinie swoich przełożonych do samego końca walczy o to, żeby złapać prawdziwego zabójcę. Jej praca przynosi efekty, co doceniają nawet zbyt sceptycznie do niej nastawieni koledzy.

Zauważyłam jednak nieco błędów językowych, więc korektorzy nie sprawdzili się zbytnio, no a żeby nie było tak idealnie, to dodam jeszcze, że nie pasowało mi opisanie akcji w piwnicy mieszczącej się w domu prezesa banku. Po pierwsze piwnice nie są tak wysokie (chyba, że w zamkach) oraz nie wiem jak można nie odróżnić komina wentylacyjnego od dymnego... Lecz to taki mały szczegół.
Poza tym bardzo dobra kontynuacja.
Ja zaczynam już część trzecią
Polecam