„Zdrada na trzy głosy” Tess Stimson to książka, która skusiła mnie swoim opisem: „Zdrada małżeńska odarta z banalności”, „Młoda brytyjska pisarka oddaje głos kolejno wszystkim uczestnikom trójkąta, pokazując zdradę małżeńską z trzech punktów widzenia”... intrygujące?, jak najbardziej... chociaż teoretycznie o czym tu rozprawiać?, moje zdanie w tym temacie jest proste jak konstrukcja cepa, zdrada to zdrada i nic jej nie tłumaczy. Jednak z tej racji, że książkowa ciekawość nie zna granic, postanowiłam sprawdzić co też nowego można napisać o małżeńskiej zdradzie, szczególnie kiedy niewiernym jest prawnik specjalizujący się w sprawach rozwodowych, szaleńczo zakochany w swojej żonie, no tego to chyba jeszcze nie grali...
Nicholas Lyon ma 43 lata, jest znanym prawnikiem zajmującym się rozwodami, od ponad dziesięciu lat, szczęśliwym mężem pięknej i roztrzepanej Malinche, autorki książek kucharskich oraz tatą trzech cudownych dziewczynek. Z racji wykonywanego zawodu jest pewny, że nigdy nie napaskudzi sobie w życiu tak jak jego klienci.
„Wiem, że staroświecka moralność jest w tych czasach passe, ale jako długoletni świadek cierpienia i destrukcji, jakie pociąga za sobą niewierność – a cudzołóstwo to niezmiennie skała, o którą rozbija się małżeński statek – mogę dość autorytatywnie stwierdzić, iż szybki numerek w schowku na szczotki po prostu się nie opłaca”
Nicholas jest pewny... do czasu, aż w kancelarii pojawia się nowy pracownik, nieziemsko seksowna i zmysłowa 25 letnia Sara. Jest niezależną, świadomą swojego seksapilu kobietą, która nie ma nic przeciwko jednorazowemu skokowi w bok z żonatym mężczyzną. Niestety, uczucia wymykają się spod kontroli, a nasi bohaterzy wpadają w błędny krąg pożądania, kłamstw i wyrzutów sumienia.
Pomysł na książkę bardzo ciekawy, lubię analizy i wkraczanie w ciemne sprawki zwykłych obywateli, spodziewałam się gorących emocji, szeregu znaków zapytania i balansowania na cienkiej linii. Nie wszystko z tego pakiety mi się dostało, za to zakasowałam kilka bonusów, za sekundkę wyjaśnię w czym rzecz.
Tess Stimson jest dziennikarką „Daily Mail”, reporterką CNN i BBC, a także autorką kilku powieści, na naszym krajowym rynku znana z „Łańcucha niewierności” i oczywiście „Zdrady na trzy głosy”. Jak widać temat niemoralnego zachowania bardzo przypadł jej do gustu i w sumie nie mogę napisać, że kiepsko jej to wychodzi. Stimson ma ciekawy styl, pisze ironicznie, a w jej tekstach przewija się lekki humor i ciekawe spostrzeżenia. Wszystko byłoby na tip top, gdyby ta książka reklamowana jako niebanalna, była zaskakująca i pozbawiona stereotypów.
Zachowanie Nicka pochodzi pod kryzys wieku średniego, stabilny facet, do szaleństwa kochający żonę, zaczyna głupieć na widok odsłoniętego kolana i głębszego dekoltu... chłopina zaczyna myśleć tylko jedną częścią swojego ciała, a miejsce jego mózgu zajmuje gorejąca chuć. Sara, to ciekawa, niezależna młoda kobieta, dla której niezobowiązujący seks to pikuś, w jej pojęciu, każdy właściciel kwadratowej szczęki jest idealnym kandydatem do łóżka. Jeśli chodzi o Malinche, to cóż, typowa żona, godząca czas między wychowanie córek, sprzątanie, gotowanie i zakupy. Można powiedzieć, oklepany schemat... można, na szczęście w tym schemacie pojawia się kilka interesujących motywów. Najważniejsze to naprzemienna narracja, ukazująca marzenia i motywy działania naszych bohaterów. Dzięki takiemu zabiegowi poznajemy rozterki trójki ludzi uwikłanych w trudną relację. Oprócz tego w książce pojawiają się ciekawe drugoplanowe postacie, mamy wiernego przyjaciela Malinche, geja Kita oraz jej byłego narzeczonego i wielką miłość Trance'a, który pojawia się w bardzo zaognionym momencie. Do tego pakietu dołącza też przyjaciółka Sary, która od lat jest kochanką czekającą aż jej ukochany zostawi żonę i wpadnie w jej wytęsknione ramiona. Opera mydlana...
„Zdrada na trzy głosy” to interesująca, szczera książka, niepozbawiona humoru, jak również życiowych, bolesnych tematów. Niekiedy bezpośredniość treści poraża, realne dialogi plus sceny wyuzdanego seksu sprawiają, że czytelnik brzydzi się tym co czyta, gdyż mamy wrażenie, że jesteśmy świadkami tych niemoralnych scen, ukryci za kotarą biernie obserwujemy poczynania ludzi, którzy zagubili się w swoim pożądaniu.
Żałuję tylko, że na nie miałam problemu z odpowiedzią na pytanie znajdujące się na okładce książki: Po czyjej stronie staniesz?. Treść była tak oczywista i jednoznaczna, że każdy komu bliskie są normy moralne, nie będzie miał z tym najmniejszego problemu. Mimo wszystko książkę polecam, choćby po to, żeby na własnej skórze przekonać się, że w życiu wszystko jest możliwe.