Historia Polski nie należy do łatwych. Poznawanie kolejnych epok, tych spokojnych oraz tych naznaczonych licznymi konfliktami natury politycznej, uświadamia nam, jak wiele niewinnych istnień musiało poświęcić swoje życie, abyśmy dziś mogli żyć we względnie bezpiecznych czasach. Historia nie ma daty ważności. Ona wgryza się w pamięć i w umysł obywateli. Są w niej takie postaci, które na stałe zapisały się złotymi zgłoskami na jej kartach. Zawsze znajdą się również bohaterowie zapomniani, którzy także przysłużyli się ojczyźnie. Dobrym przykładem książki, która odświeża pamięć o ważnych, ale zapomnianych postaciach, jest publikacja Roberta Ziółkowskiego zatytułowana „Szare wilki z Jarocina”.
W Kilonii wskutek wyjątkowo brutalnego gwałtu ginie siostra pruskiego żołnierza, pułkownika von Wussowa. Z szyi kobiety zostaje zdarty zabytkowy, cenny, piętnastowieczny medalion. Dla Niemca, który poprzysiągł zemstę, rozwiązanie zagadki morderstwa wydaje się być zaskakująco proste: posiadacz klejnotu jest sprawcą zbrodni. Czy odkrycie prawdy jest rzeczywiście tak banalne, jak pozornie wygląda?
Dla wielu osób myląca może okazać się przynależność gatunkowa tej książki. Na jej fabułę składają się dwa wątki. Pierwszy z nich to śledztwo prowadzone przez pruskiego pułkownika. Zagadka kryminalna zostaje umiejętnie spleciona z historią Szarych Szeregów. Żołnierze należący do tej organizacji rozgromili wojska wroga. Obserwując ich poczynania, można dojść do wniosku, że adekwatne jest porównanie tych osób do watahy wilków. To prawdziwi bohaterowie narodowi, którzy walcząc już z biało-czerwonymi opaskami na rękach i orzełkiem na piersi, nie tylko nie ulegli wrogowi, ale także wywalczyli ponowne włączenie do granic Rzeczypospolitej terenów niegdyś utraconych. Ich postawa jest więc oczywistym powodem do dumy.
O Pierwszej Wojnie Światowej wspomina się rzadziej z uwagi na mniejszą skalę tego konfliktu, jak i inny rodzaj użytej broni. Istotnie, w porównaniu do tragicznych wydarzeń, jakie wstrząsnęły Europą i światem latem 1939 roku, to, co miało miejsce dwie dekady wcześniej, wydaje się być tylko kroplą w morzu ludzkiej rozpaczy. Należy jednak pamiętać, że wojna zawsze pozostanie wojną i to ona odciska niezatarte piętno w umysłach tych, którym udało się uchronić życie. Wydarzeń, których było się świadkiem, nie da się wymazać z pamięci. Podobnie w przypadku ocalałych, którym wraz z powrotem do domu towarzyszył głód i strach o kolejny dzień. Wojna, niezależnie od skali konfliktu, nigdy nie przynosi pozytywnych rezultatów. Potrafi natomiast zmienić raz na zawsze życie ocalałych ludzi.
Książka Roberta Ziółkowskiego to bardzo udane połączenie kryminału z historią w tle. Uwagę czytelnika przykuwa zarówno styl autora, jak i dopracowanie powieści. Dzięki tego typu publikacjom mamy szansę poznać nie tylko bardzo lekkie pióro, ale również solidny kawałek historii, tak przecież niedalekiej. Książka na nowo przywołuje pamięć o tych, których bezpowrotnie już zabrał czas, a którzy potrafili poświęcić dużo, aby zyskać jeszcze więcej.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.