Romans to gatunek , który nie cieszy się szeroką sympatią wśród czytelników. Część z nich nawet nigdy nie sięgając po tego typu literaturę od razu skazuje ja na potępienie, inni ze względu na to, że ci pierwsi jej nie pochwalają, nie przyznają się, że coś takiego czytają. Jednak istnieje mała grupa, która porządny romans doceni, lubuje się w takiej lekturze i z chęcią o niej opowie. Ja właśnie do tej społeczności należę.
Z tego powodu przedstawiam wam "Aksamit" poczytnej, amerykańskiej pisarki, Teresy Medeiros, bardzo dobrze znanej polskim czytelniczkom. Wielokrotnie uhonorowana bardzo prestiżowymi nagrodami, obdarowała nas wieloma, dobrymi powieściami romantycznymi.
Dla mnie zaistniała dzięki prezentowanej teraz książce, "Amuletowi" oraz "Urokach. Każda z nich jest dobrą, odstresowującą lekturą, która pomaga złagodzić ciężar całego tygodnia w przyjemny piątkowy wieczór.
"Aksamit" jest wśród tych lektur, utworem najbardziej obszernym, mi kojarzy się w pewnym stopniu z dziełami pisarki Mary Jo Putney, której książki czytam pomimo tego, że mnie nudzą. Sama nie wiem dlaczego - po prostu mają w sobie coś takiego, że trzeba po nie sięgnąć. Przedstawiany romans nie jest, aż tak tragiczny, ale zdarza się, że Teresę Medeiros poniesie fala bujnych opisów i czytelnik zaczyna się dekoncentrować.
Walorem tej książki jest oczywiście umiejscowienie losów bohaterów w krainie pobudzającej wyobraźnię - Szkocja, wrzosowiska, góry, trochę Angielskości, miejsca z lekka dzikie, nieujarzmione, dużo deszczu, ponurości, tajemniczej aury, która przyciąga rasowego pochłaniacza literatury.
Po za tym bohaterowie – skromna Prudence, którą śmiało można by wziąć za typową dziewczynę, której grozi staropanieństwo. Dlaczego? Gdyż lubuje się w literaturze przeznaczonej dla naukowców, po ojcu ma zacięcie chemiczne, nie zwraca uwagi na swój wygląd i nosi grube i ciężkie binokle. Po za tym, jak twierdzi jej ciotka, jest strasznie nudna i płochliwa. Czy dziewczyna naprawdę przedstawia się, aż tak tragicznie?
Druga postać, czyli tajemniczy i niepokojąco przystojny, narzeczony ciotki. Prudence od razu rozpoznaje w nim niedawno poznanego zbója, postrach niedalekiej okolicy, któremu uratowała życie.
Jak to się stało, że teraz stoi przed nią jako przedstawiciel arystokracji, w dodatku bogaty?
Jak już wspomniałam bohaterka, od początku wiedziała, że Sebastian szykuje jakiś podstęp i nie znalazł się w szponach jej ciotki przez przypadek. Mężczyzna nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego intryga została przejrzana, gdyż nie rozpoznał w bratanicy narzeczonej tej odważnej i pełnej energii kobiety, która pomogła mu w kłopotach. Tamta chodziła w rozpuszczonych długich włosach, tańczyła w deszczu i nie bała się niebezpiecznego, poszukiwanego przez organy prawa kryminalisty.
Czy to możliwe iż jest to właśnie ona? Czy zdradzi jego sekret?
W lekturze tej pojawia się wiele pytań, na które czytelnik pragnie za wszelką cenę poznać odpowiedź. Ciekawość, a następnie współczucie budzi przeszłość Sebastiana oraz stosunki z dziadkiem.
Książka została podzielona na dwie części – najłatwiej przedstawić je w ten sposób:
Pierwsza pokazuje Kikpatrica jako mężczyznę na łasce kobiety, którą zamierza pozbawić majątku, jednocześnie podkochującego się w Prudence. Dziewczynę zaś w formie początkowo nieciekawą bratanicę, kolorowej, gadatliwej i towarzyskiej Trici , która jednak ma charakterek i oczywiście odczuwa pociąg do zbója, znanego z gwałtów, grabieży i wielu innych niecnych postępków.
W drugiej Prudence wchodzi na salony, zmienia okulary, na mniejsze, ładniejszej oprawie , przez co wszystkie panny zaczynają nosić takie same – dziewczyna podśmiewa się z ich głupoty. Dla niej są koniecznością, dla nich fanaberią. Zostaje uznana – zgodnie z przypuszczeniami ukochanego – za zimną piękność sezonu, królową śniegu. Każdy wyczekiwał jej uśmiechu, który rozpromieniał smutne oblicze, nadając jej niemal anielski wygląd, mężczyźni zakładali się nawet dla kogo jeden z nich będzie przeznaczony.
Natomiast Sebastian jest tu typowym banitą, groźnym i podstępnym, za głowę, którego wyznacza się co raz wyższe kwoty. Cierpi z powodu tego co zrobiła dziewczyna.
Jak potoczą się ich losy? Czy miłość wygra zatargi z prawem i obłudą stanu szlacheckiego? Rzadko się zdarza, żeby to mężczyzna był tym biedniejszym, poszkodowanym potrzebującym pomocy. Zwykle to właśnie bohater ratuje z niedoli swoją przyszłą, upartą i pociągającą wybrankę. A tu proszę, dość, że facet biedny to jeszcze przestępca!
Gdyby książka składała się z samych opisów niedoli naszych bohaterów, nie było by chętnych do pochłaniania tej lektury. Dlatego warto zwrócić uwagę na postacie dość komiczne – po pierwsze Tricia, jej znajomi. Kamerdyner Dorsz i rudy kompan Sebastiana –gdyby nie oni pewnie można by było usnąć podczas lektury, ożywiając się tylko podczas romantycznych fragmentów.
Oprócz głównego motywu jakim jest miłość autorka ukazuje nam, również obłudę ludzi bogatych, z pozycją. Są to osobnicy, którzy nie rozumieją trudnego losu biednych. W głowie im tylko ciągłe maskarady , bale, polowania, plotki i flirty.
Widzimy też jak patrzono w czasach toczenia się akcji romansu, na kobiety, które umieją coś więcej niż tylko trajkotać. Mianowicie były one czymś w rodzaju wyrzutka, dziwadła – jeśli były w jakimś stopniu związane z nauką – na przykład chemią jak Prudence – stanowiły nie miły obraz dla niedouczonej arystokracji.
Po mimo trochę zbyt rozwlekłej akcji i paru przynudnych opisach nie mam nic do zarzucenia „Aksamitowi”. Gdy trzeba są wątki zabawne, smutne, erotyczne, prześmiewcze czy czysto poważne. Oprócz tego mamy tutaj małe spojrzenie na rozbieżność pomiędzy klasami społecznymi i siłą jaką stanowi tytuł i pieniądz. X romansów można naprawdę wiele wywnioskować na temat historii – szczególnie jeśli (głównie) autorka przyłoży się do zapoznania epoki, którą opisuje.
Uważam, że Teresa Medeiros ma bardzo dobry styl – potrafi zainteresować czytelnika losami intrygujących bohaterów, nacechowuje ich pewną dozą dramatu, pozostawiając jednak miejsce na chwilę oddechu, od ciężaru przygniatających ich problemów. Na koniec pozostaje nam już czysta bajka i relaks pełną gębą oraz poczucie, że nasz czas nie został zmarnowany.
Moja ocena4+