Recenzja nie zawiera spoilerów pierwszego tomu.
Eliza po stracie męża ma problem z odnalezieniem się w rzeczywistości, ale trzyma się jej dla dzieci i bliskich. Z czasem kolejne osoby stają się jej wsparciem, gdy życie rzuca pod jej nogi następne– mniejsze i większe – przeciwności. Każda rodzina miewa sprzeczki, a dorastające dzieciaki wymagają ogromu uwagi. W dodatku jej serce na nowo budzi się do życia.
Czyli: Wiele smutku, wiele zaciskania zębów i wiele czułości.
Klaudia Bianek jest jedyną żyjącą autorką, która tworzy bohaterów, z którymi tak mocno potrafię się zżyć. Nawet nie wiecie jaka byłam szczęśliwa chociażby mogąc obserwować kolejne kroczki ku samodzielności Jasia – synek Elizy, który urodził się z zespołem downa. Moje serce puchło, gdy czytałam o tym jaki był dzielny! I jasne, zespół downa jest tutaj przedstawiony bardzo łagodnie, bez wielkich krzyków czy najgorszych momentów, ale czytanie o nim w takiej formie może ludziom otworzyć oczy. Pokazać, że każdy zasługuje na miłość. Hm, może nawet pokuszę się o stwierdzenie, że to główne przesłanie tej książki?Bohaterowie kochają pięknie i szczerze. Zarówno główni jak i poboczni. Czasami cierpią, ale w ich życiu zawsze istnieje słońce. To ogrzewa serce.
Tym razem byłam psychicznie gotowa na kolejne dawki bólu, o których autorka tak z uczuciem pisze, więc nareszcie udało mi się przez Klaudię nie popłakać, choć w dwóch momentach byłam naprawdę blisko. Mało książek tak silnie działa na moje uczucia. Przy sporej części lektur, które czytam, czuję ogrom wszystkiego, ale jednocześnie wiąże się to z natłokiem przemyśleń, nie łez. Przy tej autorce jednak to te drugie wygrywają, bo Klaudia Bianek wspaniale pisze o uczuciach. Wciąż nie wiem, co takiego jest w jej stylu, ale czuć w tym serce. Czuć w tym szczerość, która przebija się przez wszystkie moje tarcze i sieje spustoszenie wśród moich emocji.
Nie jestem fanką romansów. Gdy wątek romantyczny jest dodatkiem – okej; ale gdy staje się najważniejszy lub prawie najważniejszy, to zwykle kręcę na takie twory noskiem. Tutaj jednak nigdy tak nie miałam. Okej, relacja Elizy i Filipa nie jest najważniejsza w tej serii (autorka nie zapomina o innych postaciach, a radzenie sobie z żałobą głównej bohaterki to chyba istota tej opowieści), ale nie oszukujmy się. Jest to wątek bardzo ważny. Taki, który wprowadza zamęt i popycha akcję. Bianek kreuje go tak, że mogę przeczytać wszystkie jej książki, poważnie. Jest w tym tyle ciepła i tyle realnych uczuć. Uczuć, w które pragnę wierzyć. Nie ważne, czy są pozytywne, czy negatywne.
Kontynuacja „Życie po tobie” podobała mi się odrobinę mniej, ale wciąż podobała i wciąż była satysfakcjonującą lekturą. Napełniła mnie przeróżnymi emocjami i sprawiła masę przyjemności. Dobrze bawiłam się podczas czytania i ciężko było mi odłożyć książkę choć na chwilkę. Jeśli macie ochotę na historię o pięknych formach miłości oraz pragniecie czuć wiele dzięki napisanym słowom – czytajcie. Czytajcie, czytajcie, czytajcie.
„Nic nie jest nam dane ot tak, na zawsze. A już zwłaszcza życie.”