"Florenckie lato" to najnowsza powieść Judith Lennox. Jest ona autorką taki książek jak: "Duchy przeszłości" czy "Dziecko cienia". Przyznaje się, że z ogromną ciekawością zabrałam się za ostatnio wydaną powieść tej autorki. Nie czytałam jej wcześniejszych powieści, tym bardziej byłam ciekawa stylu Lennox . Zafascynowała mnie okładka, a także okładkowa obietnica zawiłej historii, której akcja będzie się działa w pięknych Włoszech, a dokładnie we Florencji. Niestety okazało się, że w książce "Florenckie lato" jest bardzo mało tej tytułowej, a jednocześnie najbardziej kuszącej miejscowości. Większość akcji dzieje się w Anglii... szkoda, miało być niezwykle, a było nader zadziwiająco.
"Florenckie lato" to opowieść o życiu dwóch sióstr - Tess i Freddie, a także kobiety, która w sposób początkowo nieświadomy została związana z życiem tych młodych kobiet.
Siostry pierwsze lata życia spędziły z matką we Florencji. To tam przeżyły swe najpiękniejsze lata młodości i dzieciństwa. Tam powstały pierwsze przyjaźnie i pierwsze miłości. Wszystko się skończyło kiedy zostały wysłane do szkoły w dalekiej Anglii. Po śmierci matki Tess zaczęła karierę modelki, by utrzymać siebie i uczącą się siostrę. Całe jej życie toczyło się luksusowym trybem. Była znaną i cenioną modelką, która zarabiała krocie. Nie stroniła od towarzystwa, miała wielu kochanków. Z jednym z nich, poznanym podczas odwiedzin w internacie Freddie, związała się na dłużej. Być może nawet była w nim zakochana...
"Miłość trwa tak długo, jak chce, przynajmniej ja tak uważam. A kiedy umiera, należy się wycofać".
To właśnie ten romans z Milo doprowadza do tragedii i diametralnych zmian w życiu Tess. Ucieka do za granicę, do miejsca, które uważa za swój dom...
Freddie wyrusza do Włoch na spotkanie z siostrą, chce ją przekonać by powróciła do Anglii. Co raz więcej mówi się o wojnie. Anglicy nie są mile widziani we Włoszech. Tess odmawia. Freddie postanawia wrócić do swego kraju. Na dworcu dochodzi do sytuacji, która zaważy na jej życiowym losie...
Rebecca uważa się za szczęściarę. Ma piękny dom z ogrodem, wspaniałego męża. Robi to co lubi. Ma mnóstwo przyjaciół, dla których urządza wspaniałe przyjęcia. Kocha swego męża miłością prawdziwą, ale i zaborczą. Zazdrość zasłania jej świat. Jest zdania, że ostrożności nigdy za wiele.
"Miłość jest najważniejszą, najpiękniejszą rzeczą na świecie. Ale ten, kto chce jej nadać jakiś kształt, popełnia błąd. Wypacza wtedy cały sens i w końcu ją niszczy."
Pewnego dnia odkrywa, że jej mąż spotyka się z inną kobietą. Jej życie się zmienia i łączy z życiem sióstr Nicolson...
Ludzkie losy potrafią być zawiłe i zaskakujące. Nikt z nas nie wie co nas czeka. Jaki będzie dla nas los, czy okrutny? Czy może łaskawy? Czy pozwoli nam spędzić życie u boku bliskiej i kochanej osoby? Czy też może Bóg zaplanował nam samotność? Miłość pojawia się i znika, czasem wydaje nam się, że jest, ale czy na pewno? Może to tylko chwilowe zauroczenie? Pragnienie? A może zwyczajne pożądanie?Jest jeszcze inne wyjście...a może to zwyczajne przywiązanie?
Judith Lennox w powieść ukazała głównie różne odcienie miłości. Miłość potrafi być niezwykła, ale także taka w najgorszej odmianie. Pełna zawiści i zdrady i zaborczości. A może to już nie jest miłość?
Autorka splotła losy wielu ludzi. Przyjaźnie przetrwały wiele wspaniałych lat, inne się rozsypały przy pierwszej małej przeszkodzie. Wybuch wojny tego nie ułatwiał. Okazało się z pewnością na kogo można liczyć, a na kogo nie. Podobnie jest z miłością, tę jedyną i prawdziwą, która przetrwa największe zawirowania i przeszkody...
W powieści spodobały mi się postaci tych trzech kobiet, które jak się okazało nie są kruchymi kobietkami, ale silnymi osobowościami. Niestety drażniły mnie opisy nic nie wnoszących szczególików, które bardziej przeszkadzały aniżeli dawały coś pożytecznego. Odnosiło się wrażenie, że autorka bardziej skupiała się na niepotrzebnych opisach, niż na konkretnej problematyce.
Z opisu wynikało, że będzie to dobry romans, nic bardziej mylnego. Judith Lennox stworzyła powieść pełną ludzkiego dramatu, walki o przetrwanie i o lepsze jutro. Ukazała dobrze ludzkie emocje. Nie zapomniała o miłości, romansie czy zdradzie. Na prawie 600 kartkach zawarła więcej niż można przypuszczać. Szkoda tylko, że samej Florencji było niewiele...
Niemniej jednak "Florenckie lato" polecam na długie zimowe wieczory.