„Po prostu w XXI wieku ludzie zapominają o tym, że warto być zwyczajnie dobrym człowiekiem (...).”*
Odkąd pamiętamy w swoim życiu kierujemy się bezgranicznym zaufaniem do ludzi i w ogóle wszystkiego. Nie myślimy o tym, że ktoś na to nie zasługuje czy też najzwyczajniej w świecie to wykorzysta. Z czasem, gdy nabieramy doświadczenia to się zmienia. Jednak nadal obdarzamy zaufaniem tych wyjątkowych licząc, że właśnie oni nie zawiodą. Zaufanie to podstawa każdego związku czy też przyjaźni. Bez tego miłość czy też przyjaźń nie ma racji bytu.
Nastoletnia Natka uczęszcza już do pierwszej klasy liceum w której od samego początku trzeba się przykładać do nauki, ale dzięki pewnemu chłopakowi nie jest tak źle i jakoś daje rade. Dziewczyna jest szczęśliwie i z wzajemnością zakochana w chłopaku, którego poznała dwa lata temu na wakacjach. Maksym jest chłopakiem wręcz, że idealnym. Spędza z Natalią każdą wolną chwilę, wspiera ją i chce być dla niej nie tylko partnerem, ale i przyjacielem. Sielanka niestety nie trwa długo, Donia, przyjaciółka głównej bohaterki strasznie się zmieniła. Do tego dąży by zakochani się rozstali. Jaki cel ma przyjaciółka Natki? Co z tym wszystkim ma wspólnego Jacek? Co najważniejsze czy związek Natalii i Maksyma przetrwa?
Pewnie już się domyślacie, że serię Pamiętnik nastolatki darzę dużą sympatią. Dzieje się tak za sprawą tego jak są napisane. Z pewnością się powtórzę, ale po początkowych obawach perypetie Natalii stały się jednymi z ulubionych historii, które czytałam i zamierzam dalej czytać. Po pierwszych dwóch częściach już ze spokojem sięgałam po kontynuację. Byłam spokojna o to czy się nie zawiodę na książce. Wiedziałam już, że Beata Andrzejczuk stworzyła coś bardzo mądrego, a zarazem ciekawego. Czwarta część Pamiętników jest chwilowo ostatnią z wydanych książek z tej serii i strasznie ubolewam, że nie mogę od razu sięgnąć po dalsze pozycje. Wiem też jednak, że już niedługo zostanie wydana piąta część nad czym z kolei już nie ubolewam, a skaczę z radości.
„Pamiętnik nastolatki 4” podbił moje czytelnicze serce z dwóch powodów. Jednym z nich jest oczywiście Maksym, który jest ideałem chłopaka. Troskliwy, zabawny i inteligentny. Akceptował Natalię taką jaka była, nie żądał zmian, nie ograniczał jej. Pomagał jej w siebie uwierzyć, odkrywał w niej to czego ona nie widziała. Jeśli teraz ktoś mnie by zapytał o ideał bez chwili wahania wskazałabym jego. Tylko chciałabym, żeby był starszy, rzecz jasna! Druga sprawa to sposób w jaki autorka opisuje świat nastolatków. Bez ubarwień, po prostu taki jaki jest. Do tego porusza szereg ważnych kwestii. Zaufanie, o którym już wspominałam na początku. Utrata zaufania jest bardzo bolesna i doskonale rozumiem Natkę jak i Maksyma, każde z nich straciło zaufanie do kogoś i proces odbudowy nie jest łatwy, w ich wypadku nie wiadomo jak się to zakończy. Kolejna rzecz o której mowa to kłamstwo, które nie popłaca i prędzej czy później wyjdzie na jaw. Trochę irytowało mnie gdy bohaterka przemilczała prawdę, ale z drugiej strony nie wiem jak ja bym postąpiła gdybym się bała... Kolejne co zostało poruszone to znęcanie się psychiczne i strach przed postawieniem się oprawcy. Bez problemu potrafię zrozumieć obawy tych co milczeli gdy coś się działo. Wszystko i wiele więcej jest opisane językiem typowo młodzieżowym, ale ładnie, czytelnie oraz zrozumiale.
Książki Beaty Andrzejczuk są skierowane do nastoletniego czytelnika, ale osobiście uważam, że i dorosły znajdzie w nich coś dla siebie. Starsi czytelnicy mogą wiele zrozumieć oraz przypomnieć sobie swoje nastoletnie lata. „Pamiętnik nastolatki 4” wciąga od pierwszych stron. Wzrusza, bawi oraz zmusza do przemyśleń. Zdecydowanie polecam!
*str. 122