Książkę dr Moniki Górskiej pt. Zaufaj chłonę jednym haustem. I to jest piękny czas. Nie na powierzchni naskórka, lecz wewnątrz intymnego świata Autorki.
Świata fascynujących relacji Człowieka ze swoim Stwórcą. Relacji pełnych nieoczekiwanych zdarzeń i odkryć, niby zbiegów okoliczności. I zadziwiających owoców tego Zaufania.
Odnoszę wrażenie jakbym spacerowała po wielkim ogrodzie. Wypełnionym alejami:
• silnych emocji strachu i miłości;
• zapachów zwątpienia, nadziei i fascynacji;
• smaków oczekiwania i wielkiego spełnienia;
• feerią barw przebaczenia, uzdrowienia ran, głębokiego kojącego Pokoju.
Nad wszystkimi alejami Zaufania unosi się kojąca atmosfera Miłości. Miłości Stwórcy.
Słowami trudno jest namalować istotę Miłości, towarzyszący jej niezmącony niczym Pokój i doświadczenie Jedności. Ale ja wędrując tymi alejami doświadczam tego!
Czytam słowa i jednocześnie widzę życie Bohaterki. Wszystkie szczegóły i towarzyszące Jej emocje, rozterki. I podziwiam, jak można słowami nie tylko malować obrazy, ale sprawić, żeby żyły. Żeby słowa zmieniły się w film w chwili czytania! I trafiały prosto do serca! A fotografie w książce idealnie dopełniają i wzmacniają moje przeżycia.
Zadziwia mnie też to, że znika mi czas. Gdy na przykład Monika dotyka skały na Golgocie, mam wrażenie, że to, co wtedy dzieje się w Jej sercu, dzieje się jednocześnie 2 tysiące lat wcześniej. Że jestem świadkiem wielkiego Odkupienia Świata. Od lat nurtuje mnie pytanie, jak to jest z tym czasem? A tu bach! Sama doświadczam, że go nie ma! Że pewne sprawy dzieją się poza linearną rzeczywistością.
Nieustannie zachwyca mnie też Moc Intuicji! Ona nigdy nie wyprowadza nas w pole. Wręcz przeciwnie. Zawsze jest to strzał w dziesiątkę! Zaufaj jej a zdziwisz się! Tak, jak wielokrotnie doświadcza tego nasza Bohaterka Monika. Na przykład wtedy, gdy intuicyjnie wybiera miejsce na krótki odpoczynek, a w rzeczy samej odkrywa prawdopodobne miejsce wiecznego odpoczynku Jej dziadka Franciszka, który nie wrócił do domu z II wojny światowej, z obozu w Stutthofie. I wszelka wieść o nim zaginęła. Albo, gdy korzystając z krótkiego pobytu we Włoszech postanawia pojechać do Ojca Pio i doświadcza wielu cudownych zbiegów okoliczności.
Bohaterka odkrywa, że intuicja to radar prowadzący wprost to Stwórcy. I robi krok dalej. Postanawia ZAUFAĆ.
I w swojej autobiografii hojnie dzieli się tym, jak smakuje Zaufanie.
Mam wielki apetyt na dalsze części trylogii: Puść. Kochaj.