Seria „Mała czarna” od Wydawnictwa Albatros powstała po to, aby bawić i rozczulać. To ma być naprawdę przyjemność, która uzależnia. Co mnie zdecydowanie urzeka w tej serii, to jej urok. Nie brakuje w niej inteligentnego humoru, to zawsze doskonały wybór na wieczór z książką, gdy potrzebujemy pocieszenia, poprawienia humoru i przede wszystkim – relaksu. „Lista, która zmieniła moje życie” Olivii Beirne (
Podcast i recenzja dostępny na blogu) pokazywała nam, że proces zmian jest naturalny, a my powinniśmy być bardziej odważni. Tym razem Beth O’Leary, znana z książki „Współlokatorzy” mówi nam, że czasami trzeba dać podnieść się szaleństwu.
Leena jest młoda i ambitna. Ciężką pracą stara się udowodnić swój talent, ale niestety z powodu przepracowania zaczyna popełniać co raz więcej błędów. Gdy jedno spotkanie ma zadecydować o jej awansie, Leena ośmiesza się przed zespołem i zostaje zmuszona do dwumiesięcznego urlopu. Dla niej to kara, a nie szansa na odpoczynek. Oparcia szuka w babci, Eileen, niezwykle pozytywnej staruszce, która jest działaczką społeczną. Niestety mąż wybrał sobie inną kobietę na resztę życia. Strata nie jest dla niej traumatyczna, babcia wręcz pragnie ponownie poczuć motyle w brzuchu i jest gotowa do wielu ustępstw, aby odnaleźć prawdziwą miłość. Tworzy listę wolnych mężczyzn w wiosce, a potem dopiero przechodzi prawdziwe załamanie. W małej miejscowości nie ma szans na poznanie nowej osoby. Jeśli ma znaleźć prawdziwą miłość, to musi coś zmienić! Leena pragnie odpoczynku i ucieczki z Londynu, więc zamieniają się mieszkaniami. Teraz obydwie mają szansę znaleźć to, czego potrzebują, a co więcej odkryć siebie na nowo.
Opowieść o losach pań Cotton jest niezwykle ciepła i urokliwa. To historia o tym, jak niezależnie od wieku można odnaleźć siebie. Chociaż nie brakuje patosu w kreacji postaci, nie wpływa to na przyjemność czytania. Mam wrażenie, że autorka specjalnie chciała podkreślić niektóre cechy, aby nie tylko zwrócić na nie uwagę, ale na sam proces zmiany bohaterek. Każda z nich się rozwija, uczy nowych rzeczy i tak naprawdę staje się lepszą osobą. Niesamowite jak sama zmiana miejsca zamieszkania może nauczyć nas innego patrzenia na świat. Najbardziej podobało mi się to, że w historii nie brakuje gorzkich momentów. Autorka nie boi się pisać o ciężkich sprawach, o tęsknocie, utracie bliskiej osoby. Pogodzenie się ze stratą jest jednym z procesów, które w ciekawy sposób wpływają na psychologię postaci. Każda z nich reaguje inaczej i co innego potrzebuje, aby poczuć się lepiej. Nie brakuje tu też zaściankowości, strachu przed tym, co powiedzą pozostali mieszkańcy wioski. Jestem wręcz urzeczona, jak autora w lekki sposób opisuje relacje, które śmiało można określić jako toksyczne. Nie jest to ani przaśne, ani lekceważące.
Na chłodne, jesienne wieczory, gdy chcecie uśmiechnąć się do książki i poniekąd zamarzyć o zmianie, polecam Wam najnowszą powieść Beth O’Leary.
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros za możliwość przeczytania książki. To naprawdę przyjemność, która uzależnia i czekam na kolejne powieści z serii „Mała czarna”.