Wybierając się nad morze, musiałam podjąć decyzję, jaką książkę chciałabym ze sobą zabrać. Z ratunkiem przyszło mi wydawnictwo Albatros i jedna z ich nowszych premier, czyli Zatoka surferów. Jednak... czy czytanie o niebezpiecznej sile wody oraz ludzi przy niej mieszkających mogło się sprawdzić na nadmorskim urlopie? No cóż, na to pytanie odpowiem poniżej.
Idealne fale są marzeniem wielu surferów, którzy są w stanie poświęcić wszystko, by je odnaleźć i ujarzmić. Ci ludzie są gotowi na wszystko, nawet jeśli w grę wchodzi coś tak przerażającego, jak morderstwo... Kenna miała już nigdy nie wrócić na wielką wodę, po tym, jak utonął jej ukochany. Została jednak zwabiona przez swoją najlepszą przyjaciółkę i jej narzeczonego, by dołączyć do grupy surferów, stacjonującej przy tajemniczej zatoce. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie ta niepokojąca atmosfera, nawarstwiające się tajemnice i znikający jeden po drugim członkowie grupy. Czy Kennie uda się odkryć prawdę, zanim będzie za późno i sama zniknie bez śladu?
Już pierwsze strony powieści sprawiły, że poczułam delikatne ciarki na całym ciele. Wywołane one były nie tylko ekscytacją, ale również pewnego rodzaju napięciem, które zaczęło mi towarzyszyć od samego początku. Pierwsze sto stron pochłonęłam w ekspresowym tempie, co też muszę docenić.
Główną bohaterką jest tutaj Kenna i to w dużej mierze jej oczami poznajemy całą historię. Myślę, że jest to bohaterka całkiem nieźle wykreowana, choć zdarzały się momenty, kiedy zdecydowanie bardziej interesowali mnie inni bohaterowie, a Kenna sprawiała wrażenie nudnej i takiej bez wyrazu. Nie wiem sama, dlaczego odniosłam takie wrażenie, no ale nie będę tego ukrywać. Ostatecznie jednak nawet się z nią polubiłam i uważam, że jest to naprawdę odważna kobieta, która dla swoich najbliższych jest w stanie zrobić wszystko.
Autorka umiejscowiła akcję powieści w zatoce, która owiana jest tajemnicą i naprawdę mało osób o niej wie – ci, którzy do niej trafiają przez przypadek, często są w szoku, że takie miejsce po prostu istnieje. Dodając do tego wzbudzających niepokój ludzi, którzy nie cofną się przed niczym... tworzy się historia, która wzbudza po prostu niepokój i taką niepewność co do tego, co może się jeszcze wydarzyć. No, ale czy nie o to właśnie chodzi w thrillerach? 😊
Allie Reynolds ma naprawdę dobre pióro, choć sama książka nie jest idealna. Bywały momenty, przy których odczuwałam znudzenie, ale autorce jakoś udawało się rozbudzić moje zainteresowanie na nowo, jednocześnie bardziej mnie wciągając w przedstawianą akcję. Druga połowa książki minęła mi zdecydowanie za szybko, a ja nie nadążałam przewracać kolejnych stron — zwłaszcza w momencie, kiedy punkt kulminacyjny zaczął nabierać całkiem niezłych kształtów.
Zatoka surferów to jedna z tych powieści, które w jakiejś części nie obiecywały mi wiele, ale ostatecznie okazywały się piekielnie wciągające i zajmujące moje myśli. Historia tej grupki surferów zdecydowanie trafiła w mój czytelniczy gust i myślę, że jeszcze długo mimowolnie będę wracać myślami do tej powieści. To opowieść o ogromnej determinacji w dążeniu do spełnienia swoich planów, która jest doskonałym zobrazowaniem powiedzenia „po trupach do celu”.
Jeżeli poszukujecie wciągającej oraz zaskakującej książki, która świetnie sprawdzi się na urlopie (na przykład nad wodą, co by spotęgować odczucia), to ten tytuł może Wam się spodobać.