Piszecie listy? Dla mnie korespondencja pisana odręcznie ma znaczenie sentymentalne. Pisałam listy zwracając uwagę na rodzaj papeterii, jej zapach oraz wzór. Teraz niestety forma elektroniczna wygrywa zabijając ducha tej wyjątkowej formy kontaktu.
Lukę i Griffina połączyła ta niebanalna forma komunikacji jeszcze w szkolnych czasach. Z biegiem czasu przerodziła się w niezwykłą więź. Czasami tak się zdarza, że kompletnie sobie obcy ludzie nagle stają się sobie bardzo bliscy. Jednak nie zawsze życie toczy się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Okrutne wydarzenie zachwieje podstawami świata Luki i spowoduje, że wszystko straci na znaczeniu, a dalsze korespondowanie zostanie przerwane. Osiem lat będzie potrzebował Griffin, żeby napisać co czuł po nagłym zerwaniu łączącej tą dwójkę więzi. Jednak kontakt nie został zerwany bez powodu, a w tym czasie wiele zmieniło się. Jak bardzo Luka zmieniła się pod wpływem tragedii oraz jakie piętno wydarzenia z przeszłości wywarły na jej życie najlepiej wie ona sama, Griffin nie ma o niczym pojęcia. Ten czas również wiele zmienił w jego życiu. Tak naprawdę przez ten okres życie tej dwójki zostało przewrócone do górny nogami - jednak każdego z nich w zupełnie inny sposób.
Więź, jaką połączyła głównych bohaterów zostaje na nowo odbudowana poprzez wznowienie korespondowania stając się jeszcze bardziej otwartą, wykraczającą poza granice przyjaźni, ocierającą się o sensualnosć i niezwykłą bezpośredniość. Czytając listy Luny oraz Griffina czujemy narastające między nimi napięcie, a także energię jaką między nimi panuje - przeskakujące iskry są niemal namacalne. Jednak mężczyzna oponuje przed pokazaniem twarzy i wyjawieniem swojego oblicza. Powód dla którego tak postępuje rodzi niemałą zagwozdkę w głowie Luny, a prawda może okazać się zgubna dla niej... Czy kobieta zdoła pokonać własne ograniczenia by spotkać się z ukochanym? Czy Griffin pokona wszelkie mury, w tym również stawiane przez Lunę by być z nią? Odpowiedź okaże się niezwykle trudna, a młodzi ludzie przekonają się, że czasami miłość nie wystarczy...
Muszę przyznać, że zaczynając czytać tą książkę miałam kompletnie inne wyobrażenie na temat fabuły. Nawiązując do tytułu spodziewałam się lekkiej oraz przyjemnej tematyki. Jednak odniosłam mylne wrażenie. Luka - główna bohaterka mierzy się z traumą, która ma ogromny wpływ na jej całe życie. Ograniczenia w jej życiu spowodowały, że codzienność okazuje się wyzwaniem. Poniekąd podobnie jest z Griffinem. Jednak jego ograniczenia wynikają z życia, jakie prowadzi. Każde z nich, by być razem musi wyjść z własnej strefy komfortu i pokonać wiele ograniczeń by razem być. Jednak rzeczywistość potrafi brutalnie sprowadzić na ziemię i nawet najsilniejsze uczucie może spotkać mury nie do przeskoczenia. Czy rzeczywiście tak będzie? Myślę, że dla osób znających twórczość tego niesamowitego duetu autorskiego odpowiedź jest oczywista.
Niemniej, warto spojrzeć na tą historię z jeszcze innej strony. Porusza niezwykle ważny problem choroby i związanymi z nią ograniczeniami, nieustanną walką o najbardziej prozaiczne czynności, a także podejmowaniem kolejnej próby każdego dnia. Proces powrotu do normalności jest długotrwałym działaniem, jednak mając wsparcie, można wiele osiągnąć i nauczyć się żyć pomimo ograniczeń.