Gęsty las. Dzikie, zapuszczone tereny. Noc. Deszcz. Mgła. Idziesz zupełnie sam, mając świadomość, że gdzieś w pobliżu czyha morderca skłonny zabić ponownie. Może właśnie Cie obserwuje? Może to wcale nie był szum wiatru? Może właśnie w tym momencie ginie kolejna niewinna osoba? Jedyne co potrafisz dostrzec w tej ciemności to monumentalna zapora, której zarys widać między drzewami. Zapora, będąca miejscem niejednej okrutnej zbrodni. "Zapora" będąca debiutancką powieścią Huberta Hendera, którą miałem okazje w ostatnim czasie przeczytać.
Na wspomnianej już we wstępie zaporze w Pilchowicach dochodzi do odrażającej zbrodni. Zwłoki kobiety są w okrutnym stanie. Ciało jest wręcz zmasakrowane. Policja desperacko szuka jakichkolwiek śladów zabójcy. Tymczasem okazuje się, że nie było to jedyne morderstwo, w pobliżu zapory giną kolejne osoby z pobliskiej wioski. Lęk i panika narasta, zaczyna się nierówna walka,w której stawką mogą być kolejne życia. Jednak jak złapać kogoś, kto jest niczym widmo i nie zostawia żadnych śladów? Czy próbującemu rozwiązać to sprawę Iwanowiczowi uda się przerwać tą zabójczą grę?
"Zapora" to mieszanka kryminału i horroru. Jest sprawa tajemniczego, brutalnego zabójstwa kobiety, jest również nieuchwytny morderca, niepozostawiający po sobie żadnych śladów. Jest jednak coś jeszcze, bowiem autor dołożył tu również elementy grozy, tajemniczości czy też niepewności, co jest bardzo ciekawym i intrygującym połączeniem. Niektóre momenty naprawdę przyprawiają o dreszcze a tym samym wciągają jeszcze mocniej.
Dużą rolę w tym połączeniu odgrywa również miejsce akcji. Ta naprawdę dużych rozmiarów zapora otoczona jest bowiem gęstymi, dzikimi lasami, pełnymi miejsc w których można się ukryć, jak na przykład opuszczony hotel czy inne zapomniane budynki. Miejsce idealne do popełnienia zbrodni, tym bardziej jeśli ktoś zna okolice. Wszystko to połączone z ciągłym deszczem oraz mgłą tworzy świetny klimat grozy.
Każde kolejne morderstwo coraz bardziej intryguje. Po jakimś czasie stwierdza się, że nie warto przerywać na długi czas czytania, chce się nieprzerwanie przeć w kierunku zakończenia tej przypominającej jakieś okrutne, chore przedstawienie sprawy. A finał? Nie mówiąc dużo, ktoś będzie zaskoczony, ktoś może przyjmie to inaczej, ale raczej nikt nie powinien być zawiedziony.
Nad sprawą zabójstw pracują podkomisarz Gawłowski oraz ściągnięty do pomocy z urlopu komisarz Iwanowicz. Uśmiechnąłem się gdy przeczytałem, że po raz kolejny jakiś bohater podczas swego urlopu musi pomagać w rozwiązaniu czyjejś sprawy, aczkolwiek przymknąłem na to oko. Policjanci non stop biegają po tych ciemnych i mokrych lasach poszukując jakiegokolwiek śladu zabójcy, jednak, co ważne, dobrze ukazane są ich uczucia. Dopada ich zwątpienie i zmęczenie, oraz co najważniejsze, strach. Czują na sobie wzrok tego psychopaty, czują się obserwowani choć nigdzie go nie widać, a czytelnik doświadcza tego wszystkiego razem z nimi.
"Zapora" Huberta Hendera była dla mnie świetnym rozpoczęciem nowego roku. Połączenie kryminału i horroru jak dla mnie okazało się strzałem w dziesiątkę. Bardzo wciągająca sprawa brutalnych morderstw na zaporze mająca w zanadrzu elementy skłonne czytelnika nastraszyć. Wszystko to napisane prostym i zrozumiałym językiem, ponadto opatrzone historią zapory. Polecam miłośnikom gatunku i nie tylko. Naprawdę warto.