Marcin Korczyk – farmaceuta, znany z bloga Pan Tabletka – w swoich materiałach często podkreśla, że to my najlepiej znamy swoje dziecko i wiemy, co jest – w jego przypadku – odstępstwem od normy. Zachęca do notowania, wyznaczania trendów charakterystycznych dla swojej pociechy, a nawet do notowania szczegółów jej infekcji. W jego ofercie pojawiało się narzędzie, które ma to ułatwić. Nazywa się „Planer zdrowia dziecka”. W tym wpisie postaram się możliwie wyczerpująco opowiedzieć wam, jak ono wygląda.
Planer zaprojektowany jest w ten sposób, że ma być miejscem na zapiski dla jednego dziecka. Dlatego na początku należy wpisać jego dane i przydatne informacje na temat jego zdrowia np. grupa krwi, przyjmowane leki, alergie. Jest też miejsce na zapisanie kontaktów do lekarza pierwszego kontaktu oraz miejsc, gdzie należy udać się kiedy ten jest niedostępny (SOR, nocna i świąteczna opieka zdrowotna), a także do specjalistów, jeżeli z opieki takowych korzystacie. Jest to zachęta do uporządkowania kontaktów, aby wszystkie były w jednym miejscu. Jest to także bezcenny zbiór informacji dla opiekuna, którego wiedza o stanie dziecka jest mniejsza, co zresztą można powiedzieć o tym produkcie w ogóle. Ostatnia tabelka w tej sekcji to terminarz wizyt. Ja akurat mam taki system, że nanoszę wszelkie plany naszej rodziny na kalendarz ścienny. Wtedy widzę, czy wizyta u fizjoterapeuty nie koliduje np. z z zaproszeniem na urodziny. Widzę też, co czeka nas w danym tygodniu. W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że taki spis, jaki prezentuje Marcin Korczyk w tym planerze jest dla mnie bezużyteczny, ale... Skoro jest to notatnik, z którym jadę do poradni, na pewno bezpieczniej zapisać termin kolejnej wizyty w nim niż na małej karteczce, która może się zgubić.
Cześć druga to „Kalendarz zdrowia dziecka”. Ma nam ona pomóc odpowiedzieć na pytanie: „Czy moje dziecko faktycznie dużo choruje?”. Na kolejnych planszach znajdziemy miesiące, a na nich mamy zaznaczyć okresy, kiedy pociecha była chora i jak te infekcje przebiegały.
„Pierwsza pomoc” to właściwie zbiór praktycznych informacji, jak pomóc w razie nagłego zdarzenia. Cieszę, że Marcin Korczyk zdecydował się zamieścić taki fragment. Teorie znam, ale czy w sytuacji stresu nie zapomnę? Obym nie musiała się przekonywać. Dobrze, że mam miejsce, do którego mogę zerknąć i sobie ją przypomnieć, zamiast gorączkowo szukać telefonu i stresować się, że przeglądarka za wolno się ładuje.
Krótka cześć o zębach mlecznych dla mnie jest zbędna. Co prawda lekarz na bilansie pyta się, ile dziecko ma zębów, ale i tak sam zagląda do „paszczy”, a terminy wizyt u stomatologa mogę wpisać w terminarzu ogólnym.
W książce „Gorączka” Marcin Korczyk zachęca nas do wyznaczenia trendu temperaturowego, czyli określenia, co jest normą u twojego dziecka. Narzędzia do tego celu znajdziemy w tym planerze.
„Antybiotyki” i „Nebulizacje” to zbiór najważniejszych informacji o podawaniu leków w takiej formie.
Przyszedł czas na „checklisty”. Szczerze wam powiem, że je uwielbiam. Fantastycznie sprawdzą się przy pakowanie, ale też kiedy do załatwienia jest kilka spraw. Warto zrobić podobne notatki przed wizytą u lekarza – wypisać objawy dziecka i to, o co chcemy zapytać – ale też w aptece. Wśród tych drugich znajdziemy tabelkę zatytułowaną „Apteczka domowa”, do notowania jej zawartości. Wcześniej o tym nie myślałam, ale faktycznie warto wyrobić sobie jakiś system przeglądu, co w niej mamy, żeby np. dwa razy nie kupić tego samego leku. Natomiast zastanawiam się, czy to co on proponuje jest przejrzyste i wystarczające. Czy zrobienie listy, wypisanie wszystkich leków wystarczy? Przy małych apteczkach pewnie tak, ale przy większej ilości preparatów przydałby się jakiś system sortowania (po nazwie, dacie ważności?). Kiedy mówimy o planerze w formie zeszytu trudno to zrobić. Pomysł jest bardzo dobry, ale warto przemyśleć, jak wypełnić ową tabelę, żeby byłą dla nas jak najbardziej przejrzysta.
Docieramy do mojej ulubionej części „Planera...”. Nazywa się ona „Dzienniczek zdrowia dziecka”. To miejsce, gdzie zapisujemy – dzień po dniu – przebieg infekcji dziecka. Czy to jest nam potrzebne? Na pewno pomoże nam uczciwie spojrzeć na chorowanie pociechy. Dla lekarza może być istotne, czy katar utrzymywał się przez 2 czy 3 dni, czy dziecko zakaszlało mniej czy więcej niż 10 razy dziennie. Poświęcenie chwili na codzienne notatki pomoże nam odpowiedzieć na te pytania.
„Dzienniczek wizyt u lekarza i innych specjalistów” ma nam pomóc przygotować się do takiej wizyty. Cześć ta pokrywa się trochę z poprzednimi, bo mamy tu miejsce na datę, powód wizyty, pytania do zadania oraz miejsce na notatki w trakcie wizyty. Myślę, że szczególnie ta ostania przestrzeń jest bezcenna.
Na końcu znajdziemy dzienniczek szczepień. Wszystko na temat sczepień znajdziemy w „Książeczce zdrowia dziecka” i to wynotowane przez pielęgniarkę. No może poza informacją, jak dziecko zareagowało na szczepienie. Wspominając szczepienia moich dzieci, za dużo notowania bym nie miała, ale przed tego nie mogłam wiedzieć. Nie ma co się bać tej tabelki, bo pytania o to jak dziecko się czuło po, jest standardem na każdej wizycie kontrolnej.
Jakie są moje wrażenia ze stosowania tego planera? Pozytywne. Dzięki niemu wszystkie informacje – począwszy od grupy krwi, telefanów do lekarza po przebieg choroby – mam w jednym miejscu. Systemy notowania zaproponowane przez Pana Tabletkę pomagają je uporządkować. Autor zawarł w tym notatniku najważniejsze informacje np. o stosowaniu leków, udzielaniu pierwszej pomocy, jak i miejsca do zapisywania swoich obserwacji i pytań do specjalistów. Jeżeli jest go dla nas za mało, kody QR pokierują nas na stronę autora, gdzie można pobrać dodatkowe materiały. Taki plener jest nieocenioną pomocą podczas wizyty u lekarza oraz kiedy z dzieckiem musi zostać ktoś, kto na co dzień zdrowia dziecka nie monitoruje.