„ Każdy z nas wcześniej czy później musi poradzić sobie ze stratą bliskiej osoby, a czasami ból rozstania nigdy nie słabnie. „
Długo zwlekałam z napisaniem recenzji „ Białej chryzantemy „, bo nie wiedziałam jak mam moje myśli ubrać w odpowiednie słowa. Chociaż od przeczytania książki minęło trochę czasu, to wciąż pamiętam emocje, które mną targały, bo tak trudny to temat i bolesny. Tytuł powieści Mary Lynn Bracht jest bardzo wymowny, gdyż biała chryzantema w Korei symbolizuje żałobę, oznacza śmierć. Żałobne kwiaty najlepiej oddają ból i straty, jakie poniosły kobiety w Azji w czasie wojennym.
Zanim przeczytałam „Białą chryzantemę” nie miałam pojęcia, o istnieniu kobiet –„ pocieszycielek, „ czyli seksualnych niewolnic, które Japończycy przywozili dla swoich żołnierzy z Korei do specjalnych ośrodków. Nie wiedziałam, że koreańskie dziewczyny były porywane i sprzedawane do burdeli, w których były codziennie gwałcone wielokrotnie przez japońskich żołnierzy. Wiele „ pocieszycielek „ nie doczekało końca wojny, tylko nieliczne przeżyły ten niewyobrażalny koszmar ( podczas pisania książki przy życiu pozostało zaledwie 44). Próbują zapomnieć zarówno o koszmarze drugiej wojny światowej, jak i o koszmarze wojny koreańskiej. Po wojnie nie wiele z nich mogło wrócić do domu. Były okaleczone psychicznie do końca życia, pozbawione jakiejkolwiek pomocy, która pozwoliłaby im uporać się z tym strasznym doświadczeniem, pozostawione samym sobie.
„ Biała chryzantema „, opowiada o losach dwóch koreańskich sióstr rozdzielonych przez wojnę, ale połączonych nierozerwalną nicią miłości. Historia, która ściska za gardło i rozdziera serce. Gdy Hana staje w obronie swej młodszej siostry przed japońskimi żołnierzami w jednej chwili jej życie zostaje zburzone, traci wszystko, co kochała. Zostaje porwana i uprowadzona do Mandżurii i umieszczona w wojskowym burdelu, aby zostać jedną z „pocieszycielek”. Jej siostra również nie zaznała w życiu zbyt wiele szczęścia, bo doświadczyła koszmaru wojny koreańskiej w dużej mierze, jako ta ocalona. Autorka snuje swoją opowieść z dużym wyczuciem bez nadmiernego epatowania przemocą. Pisząc prostym językiem z łatwością trafiła w moje serce, choć nie jest to powieść wybitna, ale nie musi być, ważne, że mówi o tym, o czym nie powinno się milczeć. Mary Lynn Bracht nie rzuca oskarżeń i nie docieka, dlaczego tak się stało, nie narzuca czytelnikowi, co ma myśleć i czuć. Kładzie nacisk nie na nienawiść czy chęć zemsty, ale na miłość, tęsknotę za rodziną i domem, która jest siłą napędową głównej bohaterki. Hana jest symbolem wszystkich kobiet i dziewcząt, które były ofiarami japońskiego bestialstwa i musiały cierpieć w milczeniu.
Śmiała, przyciągająca książka napisana pięknym językiem. Mary Lynn Bracht ukazała w tej powieści nie tylko śmierć ciała, lecz przede wszystkim śmierć duszy tysięcy kobiet. Historia Hany, choć fikcyjna jest historią o niewyobrażalnym okrucieństwie, jakie człowiekowi jest w stanie zgotować drugi człowiek. Historią kilkuset tysięcy kobiet koreańskich „ pocieszycielek”, która wyszła na jaw dopiero w 1991 roku, gdy jedna z nich, Kim Hak-sun przerwała milczenie i wytoczyła proces rządowi Japonii. W 2011 roku, gdy nastąpiło odsłonięcie niewinnego w swym koncepcie pomnika młodej Koreanki, będącego hołdem dla tysięcy dziewcząt, które podczas II wojny światowej były zmuszane do nierządu, doprowadził do kryzysu w relacjach koreańsko – japońskich.
Polecam. „ Biała chryzantema jest bardzo ważną książką, zwłaszcza teraz, gdy dla dzisiejszego świata wojna staje się wydarzeniem tak odległym, aż niemal nierealnym. Dedykowana wszystkim kobietom, które cierpiały z powodu wojny i nadal cierpią. Nie jest łatwa lektura, ale warta przeczytania, bo skłania do refleksji i porusza do głębi. Należy poznać tę okrutną prawdę historyczną, bowiem Mary Lynn Bracht tą powieścią uzupełnia katalog wojennych okrucieństw, rozprawiając się przy okazji z bolesnymi sprawami z przeszłości własnej rodziny. Mimo, że przedstawiona przez autorkę historia niewątpliwie poruszyła najczulsze struny mojej duszy i jej bohaterki zapadną na długo w moją pamięć, to brakowało mi większego odwołania do emocji i wyobraźni, bo autorka stawia na opis cierpienia, ale nie prezentuje psychologicznej złożoności prezentowanych zdarzeń.
„ Wojna jest straszna, brutalna i niesprawiedliwa i gdy się kończy , trzeba przeprosić pokrzywdzonych, opisać doświadczenia ocalonych. „