Mimo naszych kłamstw recenzja

Udało mi się przeczytać ostatnią część trylogii Tarryn Fisher przed premierą. Tym razem historia opowiedziana przez Caleb'a (z wyjątkiem dwóch rozdziałów). Mijają lata, a miłość Caleb'a i Olivii ciągle nie słabnie. Przeciwności losu sprawiają, że tej dwójce nie jest dane życie w bajce. To właśnie historia ich miłości i walka o nią sprawiła, że nie potrafiłam sobie wybić tej serii z głowy.

Caleb Drake jest wciąż zakochany w swojej dawnej miłości Olivii, tylko problem w tym, że ona jest mężatką. Kobieta popełniła tyle błędów i pochopnych decyzji, że pomimo, iż także darzy Caleb'a wielkim uczuciem, chce "postąpić słusznie i zawalczyć o swoje małżeństwo". Mija czas, a blizny po ich związku wciąż są głębokie. Oboje starają się na nowo poukładać swoje życie, jednak wielka więź i chemia czynią, że zarówno Caleb jak i Olivia nie potrafią trzymać się z dala od siebie.

Przyznam, że ta część najbardziej mnie poruszyła, nie wiem, czy to przez to, że była ostatnią, czy może sam fakt, że historia jest opisana oczyma jedynej postaci, jaką polubiłam w tej serii.

Z całego serca polecam trylogię Tarryn Fisher. Cała seria sprawia, że nie możesz przestać myśleć o historii tej dwójki aż dopóki nie poznasz zakończenia, przy czym i tak pozostanie po tym głęboki ślad w twojej pamięci.