Sherrilyn Kenyon (pseudonim: Kinley MacGregor) to amerykańska pisarka z gatunku urban fantasy. Największą sławę przyniosła jej seria o Mrocznych łowcach, a jej książki są bestsellerami w Niemczech, Australii oraz Wielkiej Brytanii. W Polsce mamy możliwość zapoznania się z jej twórczością dzięki dwóm wydawnictwom: Mag oraz Amber. Ja swoją przygodę z tą autorką rozpoczęłam czytając "Rozkosze nocy", dlatego mniej więcej miałam już wyobrażenie czego mogę oczekiwać od "Pocałunku nocy".
Cała historia rozpoczyna się jeszcze w zamierzchłych czasach, kiedy to światem rządzili Bogowie, kierowani tylko swoimi emocjami. Wtedy to właśnie powstał konflikt między Apollem, a Apollymy boginią z zaginionej Atlantydy. Efektem ich wzajemnej złości stała się klątwa, którą Apollo rzucił na mieszkańców Atlantydy. Mówiła ona o tym, że każdy z nich umrze w ogromnych mękach w swe 27 urodziny. Niestety Apollo nie wziął wtedy pod uwagę, że i jego krew płynie w jednym z rodów apollickich, więc gdy jego ciągłość się zakończy, umrze również i on sam.
Cassandra to ostatnia z potomków greckiego boga i właśnie zbliża się do swych 27 urodzin. Wie, że jej śmierć jest nieunikniona, jednak ze wszystkich sił walczy o każdy kolejny dzień. Walczy ponieważ jest celem dla grupy Daimonów, których jedynym pragnieniem jest śmierć jej rodu. Los bywa jednak przewrotny i stawia na drodze dziewczyny tajemniczego Mrocznego łowcę, który od wieków również para się zabijaniem Apollitów. Między tą dwójką powstaje więź, która z biegiem czasu zmienia się w żarliwe uczucie. Niestety ich związek skazany jest na niepowodzenie, gdyż Mroczny łowca Wulf widzi w niej nie kobietę, a Apollitkę, czyli istotę którą powinien zamordować...
Wrażenia i rekomendacje
Książka p. Kenyon ma swoje mocne i słabe strony. Na pochwałę zasługuje zgrabne nawiązanie do mitologii. Apollo, Apollymy i Atremida to dość pikantny boski trójkąt, który steruje losami wszystkich bohaterów. Kolejną rzeczą godną pochwały jest dobrze rozwinięty wątek główny, którego nie przytłaczają sceny erotyczne. Po "Rozkoszach nocy" bałam się że będzie to kolejna książka pełna sexu, namiętności i pożądania, na szczęście tym razem wszystko jest trochę lepiej wyważone. Akcja w tej powieści obfituje również w sceny walk i ucieczek, dlatego czytelnik nie ma możliwości aby poczuć nudę. Podobało mi się również, że niektóre postacie były owiane tajemnicą, która nie znikła do samego końca historii. Lekkie niedomówienia zawsze pobudzają moją ciekawość.
Co mi się nie podobało to charaktery niektórych z postaci. Cassandra niby jest silna i odważna, a za chwilę zalewa się łzami, jakby była na skraju załamania nerwowego. Kat, która stara się pomagać, ale znika w kilku decydujących momentach. Chris to taka mała niedojda, która nie potrafi sobie znaleźć dziewczyny. Ich kreacje jakoś do mnie nie przemówiły (dla porównania postacie z "Rozkoszy nocy" bardzo przypadły mi do gustu). Jedyną osobą trzymającą poziom jest Wulf, który przez całą powieść jest stanowczy, odważny i gotowy do poświęcenia siebie, aby tylko obronić najbliższe mu osoby. Nie spodobało mi się również wprowadzenie w drugiej części książki bohaterki, która powinna nie żyć. Odczułam to jako bardzo wymuszone. Miało to później znaczenie dla akcji, jednak mi się po prostu nie podobało.
"Pocałunek nocy" nie zachwyca nas swoją okładką, ale z treścią nie jest najgorzej. Książkę tę czyta się szybko i trochę bezmyślnie. Jest to pozycja z gatunku literatury na wolną chwilę, która ma nas zrelaksować i pozwolić odetchnąć, nie wymagając od nas niczego w zamian. Z chęcią nadrobię części, których nie czytałam, ale nie ukrywam, że ta seria nie wszystkim może się podobać. Jest to ten gatunek książek, którego raczej trzeba być fanem, aby po nie sięgnąć. Ja nim jestem, więc na pewno to zrobię :)