O powieściach Georginy Cross słyszałam już wcześniej, jednak jakoś nie miałam okazji, by zapoznać się z nimi ciut bliżej. Kiedy jednak przeglądałam nowości i zbliżające się premiery, w moje oko wpadła powieść Zaginiona. Opis obiecywał mi wiele, a ja wręcz nie mogłam doczekać się lektury. Czy tytuł ten zdołał sprostać moim oczekiwaniom? O tym w tej recenzji.
Podczas lipcowego popołudnia nad basenem zebrało się całe miasteczko. Mieszkańcy rozmawiają, korzystają z uroków pięknej pogody i... no właśnie. Ich spokojny czas zostaje brutalnie przerwany informacją o zaginięciu jednej z mieszkanek. Co stało się z Sabine i dlaczego posłała znaczące spojrzenie w stronę Eriki? Co takiego skrywała pod swoją idealną maską? No i najważniejsze: czy policja zdoła ją odnaleźć?
Zaczynając lekturę tej powieści, nastawiona byłam na dobry thriller. Już po pierwszych kilku stronach okazało się, że ta książka będzie zdecydowanie czymś więcej. Główna bohaterka przyciągnęła mnie do siebie już od pierwszej chwili, choć przyznam się szczerze, że nie wiem sama dlaczego. Coś w postaci Eriki sprawiło, że nie mogłam przestać tej książki czytać.
Skoro więc już o niej wspomniałam, to rozwinę swoją myśl. Erica jest postacią, która z początku wydaje się dość niepewną siebie i taką cichą bohaterką, która zdecydowanie stroni od głośnych imprez czy konfliktów. Z czasem jednak zaczęłam odkrywać w niej o wiele więcej, a na wierzch zaczęły wychodzić takie cechy jak opiekuńczość, dobre serce i... tajemniczość. Tak, ta bohaterka zdecydowanie zasługuje na uwagę, choć domyślam się, że raczej nie wszystkim przypadnie ona do gustu – no zdarza się i tak.
Sabine z kolei to bohaterka, która stanowiła dla mnie dość niejasną personę. W końcu pojawiła się ona na samym początku, a później tylko jej imię przewijało się na każdej ze stron. Przyznaję, że nie zdołałam jej poznać zbyt dobrze, więc i za wiele o niej nie napiszę. Warto jednak wspomnieć, że autorka zdecydowanie zadbała o to, bym do samego końca czuła pewnego rodzaju zafascynowanie tą postacią. Doceniam to i ogromnie cieszę się, że tak to właśnie wyglądało.
Głównym tematem powieści jest tytułowe zaginięcie, ale nie jest to jedyny poruszony wątek. Nie chciałabym za wiele zdradzić, jednak sięgając po ten tytuł, należy nastawić się również na pojawienie się wątku przemocy domowej czy niechcianej ciąży. Jeśli taka tematyka nie do końca do Was trafia, sama powieść także może Wam się nie spodobać. Wracając jednak do mojej głównej myśli - uważam, że autorka bardzo ciekawie przedstawiła wszystkie te tematy, poprowadziła je w sposób logiczny i jasny, dodając do tego napięcie i niepewność. Stworzyło to istną mieszankę wybuchową, którą ja pochłonęłam w kilka godzin - wspominałam już wyżej, nie potrafiłam tej książki odsunąć na bok.
Georgina Cross ma bardzo dobre pióro, które podkreśliła, wybierając dla tej powieści narrację pierwszoosobową. Sprawiło to, że jako czytelnik mogłam bardziej zżyć się z główną bohaterką i po prostu bardziej zaangażować w opisywaną akcję. Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam ten sposób narracji. Wracając - Zaginioną pochłania się ekspresem, a jednocześnie z poczuciem takiej “przyjemności” związanej z oderwaniem swoich myśli od wszelkich trosk, a skupieniem na czytanej treści.
Zaginioną zdecydowanie mogę ocenić na ocenę bardzo dobrą. To thriller, który dał mi wszystko to, czego oczekiwałam - ciekawych bohaterów, tajemnicę, napięcie, no i wiele zwrotów akcji. Podczas lektury kilkukrotnie siedziałam z otwartą z wrażenia buzią, a to już chyba coś znaczy. Jeśli poszukujecie wciągającego thrillera, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł.