Amber Patterson to młoda kobieta, która dla pieniędzy i luksusowego życia jest w stanie zrobić wszystko. Kiedy przypadkowo poznaje Daphne Parrish- żonę wpływowego biznesmena, postanawia zająć jej miejsce. Kobieta zdaje sobie sprawę, że środowisko najbardziej zamożnych osób jest hermetyczne i ciężko stać się jego częścią. W przeniknięciu do grona elit ma pomóc jej misternie uknuty plan. Musi tylko wkupić się w łaski pani Parrish, a później ją zniszczyć.
„Zostać panią Parrish” to debiut literacki sióstr: Lynne Constantine i Valerie Constantine piszących pod pseudonimem Liv Constantine. Fabuła książki powstawała w dość nietypowy sposób, a mianowicie w trakcie rozmów kobiet na FaceTime.
Muszę przyznać, że ciężko mi pisać o książce, gdyż wywołuje ona u mnie mieszane uczucia. Na pierwszy rzut oka historia ma wszystko to, co sprawia, że czytelnik nie może oderwać się od lektury, mimo to nieustannie odnosiłam wrażenie, że coś tutaj zgrzyta.
To, co wywarło na mnie pozytywne wrażenie, to fakt, że autorki zdecydowały się zawszeć w swojej opowieść wątek traktujący o przemocy psychicznej. To zdecydowane temat wrażliwy i trudny, o którym nie każdy chce mówić. Osoby, które doświadczają takiej przemocy bardzo często latami żyją pod jednym dachem ze swoim oprawcą. Ponadto pisarki ukazały, jak chciwość i chęć szybkiego wzbogacenia się może przejąć kontrolę nad człowiekiem. Choć te dwie kwestie stają się właściwie kluczowe dla losów głównych bohaterów, uważam że zostały one potraktowane po macoszemu. Chciałam wiedzieć, co kryje się za obsesją na punkcie pieniędzy i jakie wydarzenia sprawiły, że dana postać ucieka się do przemocy psychicznej.
Historia o Amber Patterson mogłaby być naprawdę intrygująca. Bez względu na to, że pewne sytuacje były po prostu do przewidzenia. Mnie to nie przeszkadzało. Drażniło mnie jednak to, że niektóre wydarzenia były wręcz absurdalne, a co za tym idzie opowieść mało realna.
Dodam jeszcze, że książka została podzielona na trzy części. Pierwsza i ostatnia z nich prowadzona jest narracją trzecioosobową. Natomiast w drugiej części poznajemy rodzinne życie państwa Parrish z perspektywy Daphne. Dla mnie właśnie ten element opowieści okazał się najbardziej interesujący.
„Zostać panią Parrish” to książka, która mogłaby być naprawdę wciągającą powieścią psychologiczną. W moim odczuciu jest ona jednak trochę niedopracowana. Niemniej książkę czyta się dobrze, sam pomysł na fabułę ciekawy i to na co warto zwrócić szczególną uwagę czyli problem psychicznego znęcania się.