Katarzynę Michalak bardzo lubię i cenię, głównie jako autorkę literatury kobiecej. Zawsze bardzo chętnie sięgam po jej książki, niektóre z nich należą do grona moich ulubionych, chociaż sporo z nich mam jeszcze przed sobą. „Poczekajka” była pierwszą książką tej autorki, jaką w ogóle przeczytałam i muszę przyznać, było to dość dawno, jakieś 3 lata temu. Po jej kontynuację chciałam więc sięgnąć prędzej czy później, wyszło raczej później, ale w końcu i „Zachcianek” trafił w moje ręce.
Zaczynając „Zachcianek” wahałam się nawet przez chwilę, czy nie wziąć do rąk jej pierwszej części i przeczytać jeszcze raz, bo szczerze mówiąc, pamiętałam ogólną fabułę książki, szczegóły już z mojej pamięci umknęły. Postanowiłam sobie jednak darować i chyba słusznie – bowiem zagłębiając się w lekturze „Zachcianku”, poznając kolejne jego rozdziały, z zakamarków mojej pamięci wydobywałam stopniowo to, co wydarzyło się w „Poczekajce” – i tym samym przypomniałam ją sobie praktycznie całkowicie. Fani autorki na pewno znają te jedne z pierwszych powieści autorki, jednak dla niewtajemniczonych wypadałoby co nieco napisać.
Główną bohaterką „Poczekajki” i „Zachcianku” jest Patrycja, młoda pani weterynarz, mieszkająca na warszawskim Żoliborzu, marząca jednak o domku z dala wielkomiejskiego zgiełku. Pewnego dnia Patrycja trafia więc do Poczekajki, małej wioski na Zamojszczyźnie, tam właśnie stoi chatka z jej snów. Opuszcza więc stolicę, wprowadza się do domku i zatrudnia w zamojskim zoo. I wydaje się, że do szczytu jej marzeń brakuje tylko księcia na białym koniu… Ale czy wymarzony książę okaże się rzeczywiście księciem, czy Patrycja odnajdzie go w zupełnie kim innym?...
„Zachcianek” jest kontynuacją przygód młodej pani weterynarz – będzie to więc raczej opinia o obu książkach, jakżebym mogła zrobić inaczej?
Lubię Katarzynę Michalak za te typowe dla niej powieści – kobiece, pełne ciepłych uczuć, marzeń, które zawsze się spełniają i napawają czytelnika ogromnym optymizmem i nadzieją na przyszłość. Dlatego z niemałym zainteresowaniem śledziłam perypetie Patrycji – kobiety, która nie ma jakichś wygórowanych marzeń – marzy jej się jedynie własne miejsce na świecie, własny dom i kochający mężczyzna… Na dobrą sprawę wydawałoby się, że to niewiele, ale czy rzeczywiście? Życie potrafi płatać różne figle i nie zabraknie ich również w życiu Patrycji. Nic bowiem nigdy nie jest takie, jakie sobie wymarzymy – chyba wie o tym każdy z nas. Domek można w każdej chwili stracić, kochający mężczyzna może zawsze odejść i wszystko nagle zaczyna się walić. Bohaterce również nie zabraknie smutków i trosk. I wydawałoby się, że jedyne, co daje jej prawdziwe szczęście to praca ze zwierzętami. Ale czy można całkowicie poświęcić się pracy, gdy książę z bajki wciąż nie pojawia się na horyzoncie?
„Poczekajka” oraz „Zachcianek” to książki pełne ciepła, pełne miłości - tego o czym marzy każda z nas. Książki, które spełniają nasze marzenia, nawet te najskrytsze. Katarzyna Michalak to prawdziwa czarodziejka, której powieści zawsze nastrajają mnie pozytywnie, dają nadzieję na przyszłość oraz potrafią wywołać na mojej twarzy nie tylko uśmiech – ja się przy nich śmieję czasem do rozpuku. Kasia ma specyficzny co prawda humor, jej proza też nie jest zwyczajna, ma coś w sobie – i to chyba najbardziej w niej lubię.
Teraz pozostaje mi tylko sięgnąć po pozostałe powieści poczekajkowej serii i po kolejne książki autorki, które jeszcze przede mną. Mam nadzieję, że nastąpi to szybko. Was zachęcam, szczególnie miłośniczki lekkiej, niezobowiązującej literatury. Tych, którzy nie znają twórczości Kasi Michalak zachęcam tym bardziej – ja autorkę uwielbiam.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2013/02/zachcianek.html]