Jestem łasuchem, uwielbiam słodycze, one mnie chyba też kochają, bo systematycznie odkładają się to tu, to tam, dlatego regularnie toczę walkę z nadmiernym spożywaniem kalorii. Walka to nieustanna; co zjem to spalam, a jak spalę to znowu coś zjeść muszę, cóż... błędne koło. Teoretycznie uleganie zachciankom jedzeniowym w ogóle mi nie przeszkadza, wiem, że mam swego rodzaju rytuały związane z delektowaniem się słodkościami, np. nie wyobrażam sobie babskiego spotkania przy kawie bez... ciacha, no kto to widział! Jednak uważam, że warto umieć panować nad pewnymi kulinarnymi zachciankami, a szczególnie, kiedy przeradzają się one w ciągi obżarstwa, czy objadanie się pod wpływem zmian nastroju.
Idealnym źródłem wiedzy na temat podłoża zachcianek żywieniowych jest książka Doreen Virtue „Zachcianki pod kontrolą”. Autorka przez wiele lat pracowała z osobami nałogowo objadającymi się, była też psychoterapeutką od uzależnień od alkoholu i narkotyków. Poza tym zainteresowała się badaniami nad nadmiernym apetytem z powodów osobistych. Doreen Virtue zmagała się z nadprogramowym objadaniem lodami i pieczywem, miała sporą nadwagę i wiele problemów osobistych. Kiedy udało jej się poznać genezę swojego apetytu, a w konsekwencji zapanować nad nim, stała się całkiem inną kobietą.
Jestem sceptykiem i najczęściej bardzo nieufnie podchodzę do nowych odkryć i teorii. Dlatego kiedy zaczęłam czytać książkę Virtue, to od razu pomyślałam sobie, że nic tu odkrywczego nie znajdę. Tym bardziej że autorka głównie skupia się na głodzie emocjonalnym, a na ten temat powiedziano już wiele. Jednak z każdą jedną stroną, coraz szerzej otwierałam oczy ze zdziwienia, bo opracowane przez autorkę quizy idealnie mnie rozpracowały. Dzięki nim dowiedziałam się dlaczego, oprócz słodyczy, pałam sympatią do produktów mlecznych i dlaczego chleb – którego nota bene niespecjalnie lubię - wywołuje u mnie niepohamowany apetyt. Rady autorki na temat tego, jak uwolnić się od emocjonalnego głodu już wiszą na mojej lodówce, oprócz tego dzięki jej wskazówkom wiem, jak przetrwać święta bez nadmiernego delektowania się jedzonkiem.
Interesujące jest też to, że Doreen Virtue nie skupia się tylko na osobach, które mają słabość do słodyczy, ale też na ludziach z uzależnieniem od podgryzania produktów słonych, pikantnych, a także napoi, kawy, orzechów i pokarmów wysokotłuszczowych. Jej interpretacja zachcianek jest niezwykle interesująca, a jej rady bardzo pomocne. Podoba mi się też, że autora oprócz tego, że zachęca do uzdrowienia swojego apetytu, to również podkreśla rolę gimnastyki, bo co jak co, ale to właśnie ćwiczenia skutecznie podnoszą poziom serotoniny odpowiedzialnej za energię i dobry nastrój. Myślę, że warto przeczytać „Zachcianki pod kontrolą” ponieważ dzięki prostym radom, przy odrobinie cierpliwości i systematyczności, można nauczyć się rozpoznawać potrzeby własnego ciała, a tym samym nauczyć się kontrolować swój apetyt i emocje. Dodatkową pomocą - na końcu książki - jest zestawienie zachcianek żywieniowych, ich najbardziej prawdopodobnych interpretacji, jak również afirmacji wpływających na wzmacnianie samooceny. Bardzo polecam tę pozycję, bo to wybitnie interesująca i pomocna lektura.