Mirosław Tryczyk pisząc swoją ksiażkę "Miasta śmierci" opierał się na żródłach badawczych m.in. aktach sądowych procesów, które toczyły się w Polsce, niemieckich aktach Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu, archiwach radzieckich, w tym archiwach NKWD przekazanych Polsce po 1989 roku.
W Polsce przed II wojną światową był antysemityzm. Porażające są wystąpienia przeciwko ludności żydowskiej, jakich dopuszczały się środowiska prawicowe (Stronnictwo Narodowe, ONR), czy także polski kościół katolicki cyt: "Ta nienawiść do Żydów była podsycana w kościele i szkole, na religii przypominano, kto ukrzyżował Chrystusa. Kto jest za to odpowiedziany i komu się lepiej powodzi. Za to, że bieda panowała w polskich domach. Winę za wszystko ponosili Żydzi."
Autor przedstawia zbrodnie, jakich dokonali Polacy na swych sąsiadach żydowskiego pochodzenia w Jedwabnem i Radziłowie (w tych miejscowościach spalono Żydów w stodole) oraz Wąsoszu, Szczuczynie i okolicach, Goniądzu, Rajgrodzie, Kolnie, Suchowoli, Brańsku (tę historię przedstawiono w filmie Władysława Pasikowskiego "Pokłosie"), Jasionówce, latem 1941 roku cyt.: "Tak samo funkcjonowała przez dekady negacja faktu istnienia miast śmierci. To, co działo się na Białostocczyźnie w lecie 1941 r., w takich miejscowościach jak Jedwabne, Radziłów, Szczuczyn, Rajgród i dziesiątkach innych, było straszne, prawie niewyobrażalne."
Te rejony były wcześniej zajęte przez Rosjan, po wkroczeniu przez nich do Polski 17 września 1939 roku. Niemcy rozpoczęli atak na Związek Radziecki w 1941 roku i wówczas te miejscowości zostały przez nich zajęte.
"Miasta śmierci" to książka naukowa, historyczna. Są w niej opisane wydarzenia z 1941 roku na podstawie dokumentów zgromadzonych w polskich, niemieckich i radzieckich archiwach. Należą do nich zeznania świadków - Żydów, którym udało się przeżyć pogromy w Jedwabnym i innych miejscowościach, których dopuścili się Polacy, a także Polaków, którzy widzieli te wydarzenia.
Jest też analiza, co było tego przyczyną.
Mimo, że jest to książka naukowa, czyta się ją dobrze. Jest napisana zrozumiałym językiem, do przeczytania dla każdego.
Jest to trudna emocjonalnie lektura ze względu na opisywane w niej wydarzenia.
Bardzo dobrze, że taka książka powstała. Niemcy rozliczyli się ze swoją wojenną przeszłością, potrafią o tym głośno mówić, W Austrii tego nie zrobiono.
Istnienie "miast śmierci", gdzie Polacy mordowali swoich sąsiadów Żydów, to fakt historyczny i należy to badać naukowo, mówić o tym głośno oraz edukować.
Bardzo ciekawa jest informacja o fałszowaniu zeznań polskich zbrodni na ludności żydowskiej z lata 1941 roku przez prokuraturę, dwadzieścia kilka lat po tych wydarzeniach, aby odpowiedzialnością za nie obarczyć Niemców.
Autor przytacza zeznania Julii S., mieszkanki Jedwabnego z 1949 roku, które opisuje, jak mieszkańcy jej miasta mordowali Żydów oraz jej późniejsze zeznania z 1974 roku, gdy ją przesłuchiwał prokurator Waldemar Monkiewicz i cała historia wygląda już zupełnie inaczej. Sprawcami zbrodni są teraz niemieccy żandarmi.
Cyt.: "dwadzieścia lat później Waldemar Monkiewicz, młody podprokurator Prokuratury Powiatowej w Białymstoku, delegowany przez prokuratora generalnego do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Białymstoku, z determinacją zaangażował się w proceder zacierania pamięci o polskim udziale w Holokauście w czasie II wojny światowej i pisania historii od nowa. Oczywiście nie był w tym działaniu osamotniony, w procederze brała udział cała grupa prokuratorów, m.in. Janusz Morat i Eugeniusz Kukiełka."
W tym kontekście autor wspomina również słowa Wiesława Gomułki z 1945 r. "mądra polityka umie zapomnieć".
O tym, że faktami historycznymi można manipulować dobrze widzimy teraz, m.in. kiedy toczy się wojna w Ukrainie. Jesteśmy świadkami tego co się wydarzyło naprawdę i jak to jest przedstawiane w Rosji, która zaatakowała ten kraj.
To, co opisał Mirosław Tryczyk w swojej książce wydarzyło się naprawdę. Trudno to zaakceptować.
Najgorsze jest to, że w Jedwabnem, Radziłowie i innych miastach na Białostoczyźnie latem 1941 roku, to ludzie ludziom zgotowali ten los.
Nie obcy ludzie, ale polscy sąsiedzi swoim żydowskim sąsiadom...