„Głosuj na Polaka!” to piąta powieść polskiej autorki Aleksandry Rumin. Podobnie jak poprzedniczki, jest komedią satyryczną, jednak tym razem nie jest to kryminał, a political fiction o polskiej prowincji.
Akcja powieści dzieje się w niewielkim Grzeszynie, w którym urząd wójta sprawuje Henryk Mamrot. Do Grzeszyna niespodziewanie przyjeżdża premier z krótką wizytą. Wójt zwołuje mieszkańców, aby godnie przywitać znamienitego gościa. Wizyta premiera jest krótka, a kiedy odjeżdża, mieszkańcy zaczynają świętować. W trakcie imprezy wójt wychodzi na papierosa i znika. Dosłownie zapada się pod ziemię. Kilka dni później zrozpaczona żona otrzymuje list z żądaniem okupu. Kwota jest bardzo wysoka, lecz mieszkańcy starają się zebrać tę astronomiczną sumę. Nie dają rady. Wójt zostaje uznany za zmarłego. Dlatego konieczne jest przeprowadzenie przedterminowych wyborów. Do wyścigu o fotel wójta Grzeszyna staje trzech kandydatów: dziedzic na uchodzącym za perłę regionu wandalińskim zamku, kucharz z restauracji Wykwintnej w Wielkiej Lipie i spadochroniarz ze stolicy. Rozpoczyna się brutalna kampania wyborcza, w której kandydaci posuną się do wszystkiego, byle tylko otrzymać intratną posadę. Kto zostanie nowym wójtem Grzeszyna? Co stało się z Henrykiem Mamrotem i kto stoi za jego porwaniem?
Nie lubię polityki. Nie lubię o niej słuchać ani czytać. Polityka jest jednym z najnudniejszych tematów, o których mogłabym rozmawiać. Okazuje się, że nie zawsze jest nudna. Nie jest na pewno w tej książce. Powieść Aleksandry Rumin porywa czytelnika w świat wielkiej i tej bardziej lokalnej polityki i robi to w genialny sposób. To komedia satyryczna, pełna absurdu i przerysowania. Ale dokładnie taka ma być. Prześmiewcza, złośliwa, nie oszczędzająca nikogo i aluzyjna, chociaż autorka już na początku zaznacza, że podobieństwo bohaterów do prawdziwych osób jest przypadkowe.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i muszę przyznać, że spotkanie wyjątkowo udane. Dawno tak dobrze się nie bawiłam, dawno ze śmiechu nie bolał mnie brzuch. Aż do teraz. Jestem pod wrażeniem poczucia humoru autorki, jej odwagi w kreowaniu postaci, jej spostrzegawczości i oceny rzeczywistości. Bohaterowie są tak bardzo barwni i wyraziści, że jeszcze długo po skończonej lekturze pozostają w naszej pamięci. Szczególnie ciekawą i intrygującą postacią jest sołtys Mamrot. A także kandydujący po jego zaginięciu na urząd sołtysa tytułowy Jan Polak. Ubawiłam się wyśmienicie podczas czytania rozdziału, w którym Polak odwiedzał domy wyborców, aby przekonać ich, żeby na niego głosowali. Podczas tych wizyt bohater spotyka całą gamę przedziwnych i przezabawnych postaci, od ludzi załamanych nerwowo poczynając, na Świadkach Jehowy kończąc. Inną świetnie wykreowaną postacią jest Małgorzata Foryś, która wprawdzie sama chciałaby zasiąść na fotelu wójta, ale zrezygnowała w przedbiegach. Wiedząc, że jako kobieta nie ma w tej małej społeczności szans, wystawiła do wyborów swojego kandydata, o którego wizerunek i kampanię wyborczą później dbała. To bardzo kolorowa postać, do tego charakterna i z pomysłem na ową kampanię i na samą siebie. Jej dialogi z Janem to istny majstersztyk. Podobne w odbiorze do utarczek słownych pewnego duetu, który można usłyszeć w popularnej audycji radiowej.
Autorka w błyskotliwy sposób obnaża wszystkie słabości rządzących i społeczeństwa, nie oszczędzając przy tym nikogo, ani polityków będących na świeczniku, ani zwykłych mieszkańców niewielkiej, hermetycznej miejscowości, ani nawet przedstawicieli kleru. Powieść Rumin pozwala w krzywym zwierciadle spojrzeć na świat polityki i społeczeństwo, oglądając zakłamanie, ludzką głupotę i całe mnóstwo absurdów, które w rzeczywistym świecie nadal funkcjonują i mają się całkiem dobrze. Autorka ma lekkie pióro i dość specyficzne poczucie humoru, które do mnie trafiło idealnie. Książkę szybko się czyta, bo nie jest obszerna, do tego druk wydaje się większy od normalnego. Fabuła jest konstrukcyjnie bardzo prosta, a przekaz powieści łatwo jest zrozumieć i w lot można odnieść go do rzeczywistości.
„Głosuj na Polaka!” to bardzo czytelna satyra, którą polecam zarówno fanom jak i antyfanom politycznych zagrywek. Bo to nie tylko doskonała rozrywka, ale też okazja do refleksji na temat wszelkich przywar trawiących scenę polityczną. I nie tylko. Tę książkę pochłania się szybko i z wypiekami na twarzy, którym towarzyszą głośne wybuchy śmiechu.
We współpracy z Wydawnictwem Initium.