Kalejdoskop
kategoria: literatura współczesna
liczba stron: 262
cena: 29,00 zł
wydawnictwo: Novae Res
ocena: 7,5/10
ZA RZECZYWISTOŚCIĄ
„Fajna rzecz, taki kalejdoskop. Chodzimy w kółko, ale nic nie jest takie samo[1].”
Erich Maria Remarque powiedział kiedyś, że: „Samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa.” Ja uważam, że jest to jedno z nieszczęść, jakie mogą spotkać człowieka. Przez nią zaczynamy uciekać od siebie, od życia. Stajemy się obcy. Niezrozumiani. W konsekwencji żyjąc w tłumie, nie potrafimy się do nikogo odezwać. A inni traktują nas jak trędowatych. Więc kiedy już tak stajemy pośrodku niczego, wtórujemy Jonathanowi Carrollowi, który mówi: „Zawsze chcemy nadać jakieś imię naszej samotności”.
Nie bez powodu zaczynam recenzję o tej przeludnionej wyspie. Bo przecież każdemu człowiekowi, chociaż raz, zdarzyło się poczuć, że jest sam. Nasz bohater z „Kalejdoskopu”, Piotra Szymonowicza jest właśnie tego typu człowiekiem. W szarym i schematycznym życiu czuje się nieszczęśliwt. Chce znaleźć swoje miejsce na ziemi. Swój azyl. To bardzo ważne mieć taki punkt, na całej osi czasu, do którego zawsze można wrócić. Który uspokaja, ładuje baterię… Który jest oderwany od życia tu i teraz, w ciągłym biegu, pędzie …
Moim punktem są książki. Czasem staję się Anią z Zielonego Wzgórza. Mam zielone włosy… I bardzo tęsknię za Marylą. Czasami jestem Alicją w Krainie Czarów i szukam swojego Kapelusznika. Szesnastoletni bohater „Kalejdoskopu” niestety wybrał inną drogą. Poznając Artura, postanawia wsiąść z nim do pociągu, który zabierze go do stacji „Szczęście”. Co przyniesie mu ta podróż?
„Byłem zamknięty. (…) pogrzebany żywcem w monochromatycznym grobowcu, wraz z innymi ludźmi, którzy żyli tutaj, gdzie ja, chociaż żaden z nas nie wiedział, dlaczego tak jest.
Znacie ten najpaskudniejszy rodzaj samotności, w którym czujesz się zupełnie sam, bez względu na to, ilu ludzi znajduje się wokół ciebie?
Nienawidzę październików.[1]”
Z pewnością pory roku mają na nas jakiś wpływ. Jesienią stajemy się smutni, melancholijni. Wydaje nam się, że coś w naszym życiu umyka, mija… Staje się dla nas obce i niedostępne. Tymczasem u bohatera wraz z jesienią przychodzi depresja. Jako młody człowiek jest niezrozumiany nawet przez rodziców. Brak mu ciepła i miłości. Dlatego ucieka…
I trafia do miejsca o nazwie: Szczęście. Miejsce to jest pełne „mentorów”, rzekłabym nawet, że przepełnione. Każdy z nich ma coś innego do powiedzenia. Każdy sprawia wrażenie, że chce go uchronić przed zmianami. Pytanie tylko, czy zmiany zawsze są złe? Albo skąd w ogóle pomysł, żeby chronić się przed tym, co nadchodzi? Kiedy raz się spróbuje odejść od rzeczywistości… Rzeczywistość już na zawsze pozostanie w naszej świadomości gorsza. Do niej człowiek już nie będzie chciał wrócić.
Autor „Kalejdoskopu” zabiera nas w podróż w głąb siebie. Stawia przed nami pytanie: Kim jesteś? Bohater wielokrotnie próbuje sobie odpowiedzieć, dlaczego znalazł się w tym miejscu. I co to miejsce, to otoczenie mu przyniosło. Książka jest dla mnie taką paletą barw. Nie brak w niej szarości. Ale jest i głębia kolorów, która sprawia, że historia młodego bohatera nie jest banalna. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że mamy tu do czynienia z takim studium życia. W czasie lektury mój świat trochę zwolnił. Mimo że rzadko sięgam po książki, które przedstawiają surrealistyczny świat, ta lektura mnie po prostu wciągnęła.
Dlatego jeśli jesteś jednym z tych wymagających czytelników, ta książka jest dla Ciebie. Lekka, a zarazem i pouczająca lektura, mówi nie tylko o samotności i niezrozumieniu. Przeprowadza nas przez takie znaczenia słów jak: miłość, szaleństwo, gniew, samotność, nienawiść, absurd, powrót. I na tym ostatnim słowie się dzisiaj zatrzymam, zadając Wam pytanie: czy Wy macie dokąd wrócić?
_______________________
[1] Piotr Szymonowicz, „Kalejdoskop”, Wydawnictwo Novaeres, Gdynia 2013, s. 156
[2] Ibid., s. 12
_______________________
Katarzyna Sternalska
~ eyesOFsoul ©