Czy Google działa rozsądnie dając za darmo użytkownikom oprogramowanie biurowe, wyceniane w pakiecie Microsoftu na kilkaset złotych. Czy artyści z Radiohead nie upadli na głowę rozpowszechniając jeden ze swoich albumów właściwie bez konieczności uiszczania żadnych opłat? Jaki cel miał autor tej książki na przekór wydawcom udostępniając ją za darmo w Internecie?? I czy w takim wypadku w ogóle da się jeszcze na czymś normalnie zarobić??
Świat w XXI wieku zdaje się stawać na głowie. Wszechobecny nadmiar produkcji i marnotrawstwo skutkuje dewaluacją dóbr jeszcze do niedawna drogich i uchodzących za ekskluzywne. Zjawisko najbardziej widoczne jest w Internecie, gdzie produkt cyfrowy mimo, że stanowi określoną własność intelektualną (najczęściej wysoko wycenianą) rozdawany niekiedy jest za darmo lub po kosztach marginalnych. Czyżby wielcy internetowi ‘gracze’ wiedzieli coś, o czym pojęcia nie mają zwykli śmiertelnicy? A może przeczuwają zbliżający się koniec świata i po prostu rozdają dobra doczesne??
Chris Anderson w „Za darmo” opisuje dosyć dokładnie to (bądź nie bądź) zjawisko ekonomiczne, lub inaczej – nową ekonomię. Cofając się aż do starożytnego Babilonu i pochodzenia liczby „zero”, przez wiele ciekawych wydarzeń w historii kolejnych cywilizacji, do zwyczajów nowożytnego świata, autor poszukuje czynników, które odpowiedzialne są za obecny stan rzeczy. Wyciąga przy tym na światło dzienne zdarzenia pozornie błahe, a które (wg autora) miały kluczowe znaczenie dla powstania cywilizacji i określonego jej rozwoju, i dzięki którym ostatecznie stoimy w tym właśnie miejscu. Anderson zdaje się mieć odpowiedź na pytania stawiane na początku tego tekstu, odpowiedź na problemy ludzi, którzy nie wiedzą jaka będzie ich przyszłość w tych szybko zmieniającym się świecie.
W moim odczuciu książka jest niezwykle ciekawa i warta przeczytania, chociaż niezbyt merytoryczna. Właśnie ta jedna wątpliwość nie odstępowała mnie przez całą lekturę. Miałem wrażenie, że Anderson zamiast opisywać ekonomię nadmiaru, rzucał postulatami składającymi się (dosyć niespójnie) na jego teorię ceny „zero” i na siłę dopasowywał do nich tematycznie wydarzenia z historii świata – nie zawsze trafnie. Często nie bierze pod uwagę szerszego kontekstu danego cytatu/poglądu lub zdarzenia. Widać, że autor ma jakąś wizję i dostrzega więcej niż zwykły szary człowiek, ale, albo chce się dopasować pod nośny temat, albo nie za bardzo umie wyrazić swoje myśli. Przez co ogólny temat książki czasami się rozmywa w dalekich dygresjach.
Mam również nadzieję, że czytelnicy świadomie sięgający po tą książkę uzbroją się w dostęp do obszernej biblioteki. Autor zadaje ciekawe pytania i wyłuszcza swoją teorię, ale niestety w nikłym stopniu wspomaga się konkretną bibliografią. Dla mnie był to punkt zaczepienia do dalszych rozważań i poszukiwań informacji dot. tego interesującego tematu. I jeśli takim będziecie traktować tą pozycję, to gwarantuję, że się nie zawiedziecie.
[Recenzja pierwotnie opublikowana na blogu
www.zakladnik-ksiazek.pl]