Seria "Kwiat Paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk zaskakuje mnie z każdym tomem coraz bardziej. Pierwsza część wspaniale wprowadziła mnie w świat powieści, druga oczarowała i zaskoczyła nowymi wątkami, natomiast trzecia...ach! Cudo nad cudami! Dawno nie spotkałam się z tak dopracowanym połączeniem obyczajówki i świata fantasy. "Żerca" to lektura, po którą możemy sięgnąć zarówno, gdy chcemy się nieco zrelaksować, jak i wtedy, gdy mamy ochotę przeżyć książkową przygodę. Jestem nią naprawdę zachwycona! Potrzebuję kolejnego tomu!
Gosława, nie Gosia
Zacznę może od przemiany głównej bohaterki. Gosia- odbywająca staż u Szeptuchy, młoda kobieta, jest zagubioną, nieco ciapowatą i przestraszoną osóbką. Wszelkiego rodzaju strzygi, rusałki i inne pogańskie stwory przyprawiają Gosię o dreszcze. Jednak w III tomie to się zmienia. Uczennica Baby Jagi zaczyna stopniowo nabierać odwagi i pewności, co pozwala jej zadbać o samą siebie. To duży plus, ponieważ zazwyczaj spotykam się z odwrotną postawą postaci kobiecych w książkach (zamiast stawić czoła lękom, owijają się kołderką z depresji, oczywiście potem jakoś zwyciężają ale no zawsze ta "załamka" jest). Czytając "Żercę" mamy wrażenie, że główna bohatera dorasta, widzi więcej, wie więcej, czuje więcej. Oczywiście nadal pozostaje nieco niezdarna ale powiedziałabym, że wszelkie wywrotki czy potknięcia o korzeń w jej wykonaniu są nawet urocze.
Mieszko, Witek i Swarożyc
W III tomie "Kwiatu Paproci" poznajemy nowego bohatera- Witka, który podejmuje się roli Żercy w Bielinach. Z pozoru wydaje się być miłym i sympatycznym mężczyzną, jednak nie dajcie się zwieść. Skrywa on bowiem pewien mroczny sekret. On oraz Mieszko i Swarożyc nieźle namieszają Gosi w głowie ale spokojnie, wszystko skończy się dobrze...no...prawie...
Miszczuk świetnie poradziła sobie z kreacją tych trzech postaci. Wszyscy mają podobne intencje, jednak każdy z nich jest inny i czym innym kobietę oczaruje. Bardzo cieszę się też, że Gosia pozostaje spójna w swoich uczuciach, że nie ma sytuacji, gdzie "próbuje" być z każdym z panów. To czyni powieść jeszcze ciekawszą!
Zioła, ziółka, ziółęta
Warto wspomnieć także o ciekawostkach na temat medycyny naturalnej, które Miszczuk po cichutku przemyca w książce. Opisy właściwości poszczególnych ziół czy rytuałów pogańskich są na tyle zgrabnie zamieszczone w książce, że nie przeszkadzają rozwojowi akcji jednocześnie zaciekawiając czytelnika. Pozaznaczałam większość z nich, z nadzieją, że kiedyś jeszcze do nich wrócę (zwłaszcza do jednego uroku hihi). Naprawdę solidna robota, Pani Miszczuk!
Kilka westchnień
Czytając "Żercę" spodziewałam się wartkiej akcji. Byłam też przygotowana na odprężającą narrację. Całkowitym zaskoczeniem okazały się opisy miłosnych wydarzeń pomiędzy Gosią a Mieszkiem. Zmysłowe pocałunki, czułe głaskanie po głowie, czy nawet zwykłe przytulanie się tych dwóch postaci sprawiało, że moje serducho dosłownie rozpływało się. Kilka razy uroniłam łezkę. Może to dlatego, że uważam, że Gosia w pełni zasługuje, by być kochaną w ten sposób, może dlatego, że tak właśnie wyobrażam sobie prawdziwą miłość, a może dlatego, że jestem 20-letnią wiedźmą z nad wyraz przerośniętą emocjonalnością (tak, należę do tego rodzaju ludzi, którzy ryczą ze wzruszenia oglądając reklamę IKEA). Relacja wojownika i uczennicy szeptuchy nie jest ani przesłodzona ani zbyt oziębła, jednocześnie jedyna w swoim rodzaju.
Humor z dobrej nalewki
W "Żercy" nie brakuje również sporej dawki humoru. Gosia przyodziana w amulety, biega po Bielinach w różowych adidasach. Mieszko pręży się kładąc kafelki a Baba Jaga pojechała na wak...pielgrzymkę, na ciężką pielgrzymkę. Komu dopisuje zły nastrój, ten powinien sięgnąć "Żercę"!
PLUSY
+ wątki miłosne
+ wartka akcja
+ rozweselacz
+ ciekawostki ze świata pogan
+ kreacja bohaterów
MINUSY
Brak