Chciałbym nigdy cię nie poznać recenzja

Nie było to obszerne tomisko. Zaledwie ponad 140 stron w Dużym Druku. Jednak powieść głęboko pokazała i przypomniała mi jedno: miłość do swoich babć. Jednej i drugiej bez wyjątku. Nie mogę też nie dodać, że na przeczytanie książki namówiła mnie czytelniczka, która często odwiedza bibliotekę, w której pracuję. A przy okazji czyta wiele różnych książek. Z jej zdaniem muszę się liczyć, ponieważ historia wnuczka i babci na długo pozostanie w mojej pamięci.

Autorem tej niedługiej opowieści jest Wiktor Krajewski, dziennikarz, który debiutował na rynku wydawniczym książką pt.: Łączniczki. Wspomnienia z Powstania Warszawskiego. Nie spoczął na laurach. Napisał kolejno Pocztówki z powstania, Wiem, jak wyglądało piekło i Taniec w gruzach. W czerwcu ubiegłego roku na rynek trafiła historia o babci i wnuczku i o ich wzajemnych relacjach.

Opowiadanie wnuczka budzi we mnie wspomnienia. Już dosyć odległe, ale pierwsze strony książki od razu przypomniały spotkania z jedną z moich babć. Tak jak główny bohater przeżywał opowiadania babci z czasów wojny, tak i ja z wypiekami na twarzy słuchałem babci Basi o jej pracy przymusowej w Niemczech i czas, gdy musiała rozstać się z dwoma swoimi rodzonymi siostrami...

"Chciałbym cię nie poznać" to codzienne sytuacje z życia wzięte, jakie mogą się zdarzyć między pokoleniami. To inne spojrzenie starszego pokolenia na świat. A także wpływ na swoje potomstwo, które wychowuje swoje dzieci. Takie zderzenie pokoleń znamy na pewno ze swojego życia. Tutaj mamy do czynienia z bardzo głęboką relacją między wnuczkiem a babcią. Mimo że w tle przewija się dziadek, to babcia jest na pierwszym miejscu. Bohater nie wyobraża sobie życia bez ukochanej babuni. A co to będzie, gdy ona umrze? Dlatego też w relacjach między nimi dochodzi do małych sprzeczek czy oszustw. Młody chłopczyk nie wie jeszcze, że każdy kiedyś umrze i zadaje babci pytanie: To prawda, że nigdy nie umrzesz? Babcia nie może odpowiedzieć inaczej niż to, że... nie! Ona nigdy nie umrze.

Jednak ten czas nadchodzi. Z każdym dniem się zbliża.