Po dniu ciężkim, pełnym wrażeń, obowiązków i nieprzewidzianych konsekwencji lubię usiąść i sięgnąć po poezję. Wiersze od jakiegoś czasu pozwalają mi złapać oddech i zapomnieć o istnieniu w ostatnich czasach ponurej rzeczywistości. Tak naprawdę nie należę do ludzi, którym z łatwością przychodzi rozumienie głębokich metafor, odnajdywanie symboli i wyciąganie rozsądnych lub poruszających wniosków. Na szczęście wiersze nie różnią się tak bardzo od prozy i mogą nieść ze sobą różnorodność możliwości. Ja akurat decyduję się na rozrywkę. Co tym razem przeczytałam?
Zapoznałam się z tomikiem poezji Rafała Barbarskiego o prostym i wdzięcznym tytule „Liście”. Gdy zaczynałam czytać, nie miałam żadnych oczekiwań poza wspomnianą rozrywką. Miałam odpocząć, pozwolić sobie na wydech i zapomnienie. Tak też w samej rzeczy było, lecz okazało się, że na tych ledwie kilkudziesięciu stronach mogę znaleźć znacznie więcej. I teraz z ręką na sercu muszę przyznać, że to był jeden z najlepszych tomików współczesnej poezji, jaki miałam okazję czytać w swoim życiu.
Przede wszystkim od pierwszych stron byłam oczarowana umiejętnością poety do tworzenia bardzo prostych i oczywistych metafor, ale zachowujących w sobie piękno i zrozumienie. Czułam się poruszona dogłębnie. Wprowadziło mnie to w nastrój nostalgiczny, który utrzymywał się jeszcze długo po zakończeniu całości. Kolejną zaletą „Liści” jest ukazanie, że jedno słowo w odpowiednim kontekście może mieć w sobie moc zmieniania ludzi. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to górnolotnie, jednakże to poezja – tutaj jest potrzebny rodzaj patetyczności. Zresztą za samymi słowami idą gry słowne. Nie mam tutaj dokładnie na myśli zagadek, tylko odpowiednie i czasami mocno nietypowe połączenia słów. To one dawały możliwość kontemplacji oraz potwierdzały zdolności autora do tworzenia mocno plastycznych obrazów.
Jeśli miałabym w jakiś prosty sposób określić, co podarowały mi te wiersze, to odpowiedziałabym, że po prostu wzruszenie. To było poczucie spokoju – tego, który jest wywołany przez akceptację, że niektórych rzeczy nie da się zmienić i mam całkowite prawo nie martwić się tym. Jesteśmy tylko ludźmi, jeśli nawet mamy najlepsze intencje, siłę i pomysł na sensowne działanie, to są rzeczy, nad którymi jako jednostka nie możemy zapanować. Czasami trzeba zdecydować, czemu poświęca się swój czas i energię. Za tą krótką refleksją idą wspomnienia, które mnie nachodziły podczas czytania. Tę formę również bardzo doceniam, bo jest coś fascynującego w tym, że za pomocą słów, często odmiennych, ktoś jest w stanie przywołać u innego człowieka określone wspomnienia. Czy taki był zamysł autora? Odpowiedzieć na to pytanie nie mogę. Jednak mogę potwierdzić, że świadomie czy nieświadomie wyszło to w naprawdę poruszający sposób.
W tym miejscu przychodzi czas na trochę bardziej konkretne fakty. A przynajmniej pozornie. Jaka jest tematyka wierszy? Moja ulubiona odpowiedź – są o życiu. Pokazują codzienność, krok po kroku, by pokazać, że to właśnie te codzienne chwile, te zwykłe dni tworzą nasze życie. A w końcu samo życie jest syntezą piękna, ale też cierpienia. W poezji Rafała Barbarskiego doskonale ta mądrość wybrzmiewa. Dla mnie wierszem najbardziej poruszającym i zarazem najlepszym był wiersz „łatwo”. Odnajdywałam w nim samą siebie, miałam możliwość intensywnego utożsamienia się. Razem dało mi to możliwość ponownego spojrzenia na pewne sytuacje, ale tym razem już z całkowicie odmiennej perspektywy. Podobne przemyślenia pojawiły się również w kontekście wiersza „Uniosę”.
Ten niepozorny tomik wierszy dał mi doskonałą rozrywkę, ale też godziny głębokich rozmyślań, a co za tym idzie całej gamy emocji. Właśnie taka powinna być poezja i „Liście” potwierdzają, że niepozorny wygląd i krótka forma, wcale nie odstają od bardziej kunsztownych form poezji, czy po prostu prozy. Nie zawsze jest potrzebny kwiecisty język, dla umiejętnego pisarza wystarczą same słowa.