Aly Martinez to autorka, która tworzy niezwykle emocjonujące i trzymające w napięciu książki. "Kiedy słońce nie zachodzi" to drugi tom cyklu "The Darkest Sunrise" i kolejna napisana przez nią historia, która przypadła mi do gustu.
Po końcówce, jaką autorka zaserwowała czytelnikom w pierwszym tomie, można było spodziewać się dosłownie wszystkiego. Odkrycie, którego dokonała Charlotte, sprawiło, że jej świat na chwilę się zatrzymał. Mrok, którym była spowita przez ostatnie dziesięć lat, wreszcie rozświetliło słońce. Jej ukochany Lucas wreszcie został odnaleziony. Jednak to wcale nie znaczy, że jej życie będzie odtąd usłane różami. Wprawdzie odzyskała syna, ale jednocześnie straciła Portera, który od jakiegoś czasu był jedynym jasnym punktem w jej mrocznym świecie. Czy Porter Reese ją zdradził? Czy od początku wiedział, gdzie znajduje się Lucas? Czy po tym wszystkim, co się wydarzyło, Charlotte będzie umiała ponownie zaufać mężczyźnie, który skradł jej serce? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w drugim tomie trylogii "The Darkest Sunrise".
Muszę przyznać, że po przeczytaniu ostatniego wersu poprzedniej części byłam bardzo ciekawa, jak dalej potoczy się ta historia. Życie Charlotte w jednej chwili stanęło na głowie. Kobieta znalazła się na rozdrożu. Z jednej strony była szczęśliwa z powodu odnalezienia jedynego syna, ale z drugiej jej serce krwawiło, ponieważ była przekonana, że mężczyzna, którego pokochała, był zamieszany w jego porwanie. Szczególnie że wszyscy wokół utwierdzali ją w tej kwestii.
Oba tomy historii Charlotte i Portera są pełne bólu, który rozrywa serce czytelnika na strzępy, ale i nadziei, którą może przynieść każdy następny dzień. Tym razem role się odwróciły. Charlotte odzyskała Lucasa, ale Porter stracił swojego syna. Ból, którym było przesiąknięte jej życie, dotknął teraz jego. I tak naprawdę nie było wiadomo, czy oboje będą potrafili żyć w zupełnie nowej rzeczywistości. Czy im się to udało? Musicie przekonać się o tym sami.
Nie ukrywam, że od samego początku kibicowałam tej dwójce, więc niepewność, która zrodziła się na początku tego tomu, mocno mnie poruszyła i zasiała w mojej głowie nutkę niepokoju. Bardzo lubię historie, w których emocje grają pierwsze skrzypce, właśnie dlatego twórczość Aly Martinez idealnie trafia w mój czytelniczy gust.
"Kiedy słońce nie zachodzi" jest zakończeniem losów Charlotte i Portera, ale jednocześnie nie jest zakończeniem całej trylogii, ponieważ autorka w ostatnim tomie postanowiła oddać pierwsze skrzypce Tannerowi — bratu Portera oraz przyjaciółce Charlotte, którzy pojawiali się w głównej historii, jako postacie drugoplanowe. Jestem bardzo ciekawa, czym Aly Martinez zaskoczy swoich czytelników tym razem, dlatego z niecierpliwością będę czekać na polską premierę tej publikacji.