18 lutego była premiera książki „Kota lubi szanuje”, którą miałam już okazję przeczytać. W weekend po Walentynkach miałam ochotę na lekką lekturę z nutką miłości i dowcipu. Gdy tylko ujrzałam okładkę książki oraz poznałam jej tytuł - wiedziałam, że się nie zawiodę. Powieść okazała się strzałem w dziesiątkę wpasowującą się idealnie w mój romantyczno - powalentynkowy nastrój.
Perypetie głównej bohaterki - Hani Lewickiej poznajemy w chwili, gdy przeprowadziła do kawalerki odziedziczonej po ciotce, znajdującej się w stolicy. Wszystko jest dla niej nowe. Nie ma w mieście znajomych, ani rodziny. Oszczędności z dnia na dzień ubywa. Trzeba szukać pracy…
Dziewczyna ma skończone dwa kierunki studiów, zna kilka języków, ale nie ma doświadczenia tym samym musi je trochę ubarwić w CV.
„W rubryce „Doświadczenie” uwypuklała nazwy zagranicznych firm, a własne w nich obowiązki szyfrowała pod kreatywnymi ogólnikami: specjalista do spraw komunikacji (czytaj: goniec) lub kierownik działu higieny (czytaj: jedyna pomywaczka).”*
Odpowiedź od pracodawcy dostaje natomiast, ale omyłkowo jest to oferta na etat dla sprzątaczki…
Hania jest przesympatyczną dwudziestoczteroletnia dziewczyna, z którą chętnie bym się zaprzyjaźniła dlatego nie dziwię się, że szybko znajduje przyjaciół oraz kilku adoratorów. Sama nie wiedziałabym którego wybrać…?
Jest pomocna i zarazem odważna (ja raczej nie odważyłabym się przyjąć pod dach obcego, pijanego mężczyzny).
„…znalazła sąsiada w śmietniku i w opłakanym stanie. Powoli, starannie dobierając słowa, zdołała nakłonić go, by opuścił cuchnące schronienie, a potem pomogła mu sforsować schody. W domu stwierdziła, że rany wielkoluda nie wymagają szwów, więc tylko zdezynfekowała je i prowizorycznie zabezpieczyła. Potem, ku niezadowoleniu kotów, ułożyła Rycha na własnym materacu, a dla siebie skleciła naprędce legowisko w kuchni.”*
Dziewczyna uwielbia swoje koty (jednego z nich znalazła na śmietniku i zapewniła mu schronienie), troskliwie o nie dba, często z nimi rozmawiając, a to przyczynia się do tego, że Zyziu i Kika odwzajemniają jej swoją sympatię.
„ Teraz kiciuś dostanie jeść – powiedziała półgłosem, szykując karmę. – Kiciuś jest mięciutki, cieplutki i przytulaśny, tylko jeszcze o tym nie wie. Kiciuś ma uszka, które będziemy kiedyś drapać, i wąsiki, żeby wyczuwał wszyściutkie myszki, i rozkoszny brzuszek, w którym siedzi mruczydło.”*
Ale nie wszystko jest piękne i różowe – pojawi się zazdrośnik, który dużo namiesza namiesza w życiu młodej Lewickiej.
Książkę czyta się jednym tchem po pierwsze z ciekawości cóż to jeszcze Hanię może spotkać, co mnie zaskoczy i rozśmieszy, a po drugie kogo jeszcze ta sympatyczna panna pozna.
Styl autorki jest prosty i łatwy w odbiorze. Powieść w większości składa się z dialogów – dlatego czyta się ją w ekspresowym tempie.
Czas z książką uważam za miło spędzony i muszę się przyznać, że już zaczynam tęsknić za jej bohaterami…
Na osłodę, rozglądam się już ze poprzednią powieścią autorki „Miłosne kolizje” :)
*cytaty pochodzą z książki "Kota lubi szanuje"