Widzisz okładkę po raz pierwszy, co o niej myślisz? Pewnie kolejne romansidło, w którym fabuła jest oklepana aż do bólu, a może kolejna nie udana książka polskiego autora? Jeżeli tak myślałeś/aś, to muszę Ci uświadomić, że jesteś w błędzie. Nie przepadam za romansami, nie wiem dlaczego, po prostu nie lubię ich i już. W takim razie dlaczego akurat sięgnąłem po tę książkę? Opis. Strasznie mnie zaciekawił. Postanowiłem napisać do wydawnictwa z ofertą współpracy i nie wiem jakim cudem, następnego dnia zaczytywałem się w ,,Kota lubi szanuje''. Moja radość okazała się tym większa, kiedy zorientowałem się, iż jest to komedia romantyczna. Pozycje przeczytałem w postaci e-booka, czego nie lubię, ale jeżeli książki są tak ciekawe, to mogę je czytać nawet na e-booku.
Dwudziestoczteroletnia Hanka, świeżo upieczona absolwentka dwóch fakuletów, przeprowadza się do odziedziczonego po ciotce domu w Warszawie. Poszukując pracy wysyła swoje CV do wszystkich możliwych miejsc, aż w końcu pewna firma zaprasza ją na rozmowę kwalifikacyjną. Udało się, została zatrudniona jako... wysoce wykwalifikowana sprzątaczka. Jej szefem okazuje się dość oryginalnym mężczyznom, który proponuje Hance w zwariowanych sprawach.
Nigdy wcześniej nie słyszałem o autorce, jak (niestety) większość czytelników, dlatego też nie mogę dużo powiedzieć o pani Michalinie Kłosińskiej-Moeda. Pisarka jest autorką ,,Miłosnych kolizji'', która jak czytałem, jest tak samo świetna niczym ,,Kota lubi szanuje''. Tak więc wiem, że Michalina lubi czekoladę, kocha koty, studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim i pochodzi z Krakowa. Niewiele, a szkoda, bo chciałbym się co nieco dowiedzieć o tej interesującej osóbce.
To co stworzyła Michalina Kłosińska-Moeda nie jest zwykłą komedią romantyczną, która ma na celu jedynie wzruszyć czy trochę zaciekawić. To jest wartościowa książka, wciągająca do tego stopnia, że nie wiemy co dzieje się wokół nas, a czas po prostu nie istnieje. Czytając nie możemy się nudzić, bo zabawne przygody Hanki potrafią wywołać uśmiech, bądź doprowadzić do śmiechu, a wiadomo, przy takiej książce nie można się nudzić.
Nie należę do osób, które łatwo można czymś zaskoczyć. Niestety, udało mi się domyślić zakończenia, czego żałuję. Aczkolwiek, to że ja taki jestem, nikogo nie może zniechęcić do książki, bo trzeba przyznać, iż pomysł był genialny i oryginalny. Chyba po raz pierwszy spotykam się z takim rozwiązaniem, które powinno zachwycić każdego kto po tę lekturę sięgnie.
Kolejnym urokiem książki jest styl autorki. Nie jest on jakiś wymyślny, co oszczędza nam zaglądania do słownika. Zrozumiały i codzienny, pozwala na coraz szybsze czytanie, bo wiadomo, lepiej czyta się to co brzmi jak opowiadanie kogoś znajomego, niż doktorat kogoś znanego. Nie wiem jakim sposobem, ale pani Michalina ubiera słowa z wielką łatwością, a jej opisy nie są za długie i nudne. A wymyślone metafory są bardzo kreatywne i zabawne.
,,Palcami przebierała po klawiaturze, co wyglądało, jakby pająk tańczył kankana.''
Spodobało mi się to, że autorka nie przesadziła z wątkiem miłosnym. Raz w życiu czytałem romans, w którym każda strona zaczynała i kończyła się słowem ,,miłość'', dlatego nie przepadam za romansami. W tej książce wszystko było z umiarem, co dało efekt genialnie napisanej książki.
Co się tyczy okładki. Ładna, chociaż nie podobają mi się książki w różowych kolorach. Ta jednak stanowi wyjątek, bo różu nie ,,nawalono'' za dużo, tylko ładnie to wszystko zostało skomponowane z fioletem i bielą. Najbardziej spodobał mi się ten słodki zwierz, który powinien być weselszy.
Dzieło to miało jeden okropny minus, który każdy potrafi wyłapać. Nie wiem jak autorka mogła się tego dopuścić. To po prostu niewybaczalne. Dlaczego coś tak genialnego, wspaniałego i kreatywnego napisano w takiej małej ilości? Zdecydowanie, książka jest za krótka i mam nadzieję, że autorka wynagrodzi to wszystkim fanom Hankom napisaniem jakieś serii, o tej dziewczynie. Kto wie?
Książkę polecam wszystkim, nawet jeżeli nie czytują romansów,a wręcz się nimi brzydzą. Ta pozycja jest świetnie napisana i nie zamula wszechobecną miłością. Potrafi wciągnąć i na pewno zapamiętam ją na dłużej.
Za możliwość poznania Hanki, jej dwóch kociaków i mile spędzonych dwóch wieczorów, bardzo dziękuję Wydawnictwu Replika.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2014/02/michalina-kosinska-moeda-kota-lubi.html