„Jeszcze raz zaufaj” autorstwa Aleksandry Muraszka, stanowi pierwszy tom trylogii zatytułowanej Jeszcze raz. Jestem świeżo po lekturze i powiem Wam, że bardzo się cieszę, że tytuł ten przeczytałam dopiero pod koniec tego roku. Czemu? Ponieważ gdybym przeczytała go wcześniej, wszystkie przeczytane w tym roku książki z gatunku YA zyskałyby dużego konkurenta oraz straciły kilka gwiazdek w mojej ocenie - żadna z nich nie mogłaby równać się z historią Ellie oraz Ashera, która złamała mi serce. „Jeszcze raz zaufaj” nie jest kolejną, pustą pozycją dla młodzieży, lecz jest to szczera do bólu historia, która udowadnia nam, że czasami warto jest komuś zaufać by nie tłamsić w sobie wielu złych emocji.
Ellie z zamkniętymi oczami wskazuje na mapie punkt, który ma się stać jej nowym początkiem. Jednak demony przeszłości nawiedzają ją na każdym kroku, boleśnie przypominając o sobie przez ataki paniki, które dodatkowo utrudniają jej funkcjonowanie. Dziewczyna skrywa tajemnicę, która wyniszcza ją od środka. Nie chciała jej nikomu zdradzić, a już na pewno nie jemu, Asherowi. Tyle że życie przygotowało dla niej inny scenariusz. Czy Ellie zaufa po raz kolejny? Czy ten krok okaże się ogromnym błędem?
Asher od lat zmaga się z konsekwencjami fatalnych wyborów swoich rodziców: matki, która porzuciła rodzinę, i zapijającego się na śmierć ojca. Zbyt szybko musiał dorosnąć, co odbija się na nim każdego dnia. Chłopak stracił wiarę i nadzieję dawno temu, ale gdy w jego życiu pojawia się Ellie, szara rzeczywistość zdaje się nabierać kolorów. Dzięki tej dziewczynie odżywają w nim od dawna skrywane uczucia. Czy Asher otworzy się przed nią i pozwoli jej się dostać do swojego poranionego serca?
Czy tych dwoje pokaleczonych przez los młodych ludzi zdoła sobie nawzajem pomóc? Czy jeszcze raz… to za dużo?
Zacznę od tego, że do sięgnięcia po ten tytuł skusiła mnie okładka, na którą do tej pory nie potrafię się napatrzeć. Bardzo spodobał mi się sposób dobrania kolorów oraz sam sposób przedstawienia widniejącej na niej pary. Ona jest po prostu niewinna i słodka, jednak jest to tylko przykrywka, ponieważ za tą świetną okładką kryje się historia pełna bólu, cierpienia oraz kilku fragmentów, które spowodowały, że uśmiechałam się przez łzy.
Może i „Jeszcze raz zaufaj” liczy niecałe 300 stron to jestem zaskoczona jak wiele emocji spowodował u mnie ten tytuł. Zanim zaczęłam czytać tę lekturę w głębi duszy czułam, że będzie to ciężka pozycja, jednak nie spodziewałam się, że aż tak.
Jak już pewnie większość z Was wie, jestem fanką Marcela Mossa, ponieważ w swoich książkach porusza on ciężkie tematy - w „Jeszcze raz zaufaj” Aleksandra Muraszka robi dokładnie to samo, czym zdobyła moje uznanie. Poza rozczulającym nasze serca uczuciem, który połączył Ashera oraz Ellie, dostajemy tutaj kilka słów na temat ataków paniki, alkoholizmu, straty najbliższych, przemocy fizycznej, czy nawet psychicznej. To głownie przez ten element oraz przez sposób wykreowania głównych bohaterów zbyt szybko o tej pozycji nie zapomnę i cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać.
Chyba już czas opowiedzieć coś o naszych czołowych postaciach, prawda? Powiem Wam, że pani Aleksandra stworzyła bardzo autentycznych bohaterów, w których każdy czytelnik znajdzie jaką cząstkę siebie. Nie będę mówić kto był moim ulubieńcem, ponieważ nie potrafiłabym wybrać - Asher i Ellie są zagubionymi ludźmi, którzy pomimo młodego wieku zmuszeni są stawiać czoła tak wielu poważnym problemom. To co łączy naszych bohaterów to przede wszystkim fakt, że oboje noszą maski, za którymi ukrywają swoje cierpienie oraz ból, które zadały im bliskie ich sercu osoby...
Sam wątek romansu został poprowadzony bardzo delikatnie - nie uważam tego za wadę, a wręcz za zaletę, ponieważ nadało to większego realizmu całej powieści oraz powoli roztapiało moje czytelnicze serce, które tego potrzebowało.
Na koniec kilka słów o zakończeniu, którego nie mogę przemilczeć. Jestem bardzo ciekawa czy tylko ja czytając ostatnią stronę tej książki liczyłam, że na kolejnej autorka przygotowała dla mnie bonus w postaci kolejnego rozdziału... Sam finał tej części spowodował u mnie szok i niedowierzanie - dosłownie po skończeniu nie wiedziałam czy mam płakać, czy jednak być zła za autorkę za takie zakończenie. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny tom, ponieważ jak najszybciej muszę dowiedzieć co stanie się będzie dalej.
Czy książkę polecam? Jeśli szukasz tytułu, który złamie Ci serce lub spowoduje wiele wylanych łez, to „Jeszcze raz zaufaj” jest tytułem idealnym dla Ciebie. Sam styl pisania autorki oraz sposób doboru słów sprawia, że przez tę powieść dosłownie się płynie i pomimo trudnych tematów pragnie się czytać dalej. „Jeszcze raz zaufaj” to również ten tytuł, który każdy z nas zrozumie zupełnie inaczej oraz przeżyje na swój własny sposób - czy nie po to właśnie czytamy książki? By przeżyć jakąś historię i dzielić się z innymi swoimi spostrzeżeniami?